Środa, 21 II 2010 r.

I CZYTANIE Jon 3, 1-10
…Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: „Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak Pan powiedział.
EWANGELIA Łk 11, 29-32
… Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.

Zastanawiam się nieraz, czy rzeczywiście tak trudno jest się nawrócić? Czy trzeba pytać: kiedy? jak? To co muszę zrobić? To co teraz mam robić? Czy trzeba czekać na jakiś nadzwyczajny znak? Czy musimy czekać na nasze tsunami, trzęsienie ziemi, na naszą wieżę, która się zawali i pogrzebie iluś tam – naszych bliskich, znajomych, przyjaciół. Czy takiego znaku żądam? Dlaczego TAK TRUDNO jest się nawrócić?

Mieszkańcy Niniwy nie stawiali takich pytań; nie pytali kiedy i jak, nie pytali, co mają zrobić, nie prosili Jonasza o znak, a nawrócili się wszyscy – od władcy, po ostatniego mieszkańca.

A Jonasz tylko szedł i głosił. I to bez przekonania.

A może ja bym też poszedł i głosił: nawróćmy się.