Poniedziałek, 8 III 2010 r.

I CZYTANIE 2 Krl 5, 1-15a
…Rozgniewany Naaman odszedł, mówiąc: „Przecież myślałem sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Boga swego, Pana, poruszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczony?” Pełen gniewu zawrócił, by odejść.
EWANGELIA Łk 4, 24-30
…Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze: „Wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”. Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem.

Gniew zabija otwartość na Ducha Bożego. Wzmacnia pychę i egoizm. Zaciemnia spojrzenie z wiarą i rozumem na rzeczywistość. Jest wszechogarniającą namiętnością niszczącą relacje i zaufanie. Jest ogniem, którego często nie sposób zagasić w duszy ludzkiej.

Jest jeszcze inny gniew. Gniew Jana Chrzciciela i proroków. Gniew Boga zazdrosnego o swój ukochany lud.

Jakże daleko nam do tego drugiego gniewu. Jakże miłujemy ten pierwszy.