Wielki Czwartek, 1 IV 2010 r.
I CZYTANIE Wj 12, 1-8. 11-14 …Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać. I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, spożyją je z chlebem niekwaszonym i gorzkimi ziołami. II CZYTANIE 1 Kor 11, 23-26 …Bracia: Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazuję, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę”. Podobnie skończywszy wieczerzę, wziął kielich mówiąc: „Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę”. Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. EWANGELIA J 13, 1-15 …A kiedy im umył nogi, przywdział szaty, i gdy znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”.
Trudno uwierzyć w taką miłość… Trudno ją pojąc, ogarnąć ciasnym rozumem i niemniej ciasnym sercem. Wszystko w Tobie zdaje się wołać – to niemożliwe, tak kochać. Jednocześnie wszystko w Tobie krzyczy – chcę być tak kochany! Chcę dostrzec iskierkę takiego oddania i przyjęcia w czyichś oczach! Nie śmiem o to prosić, ale chcę! Potrzebuję! Pragnę!
Poraniony przez grzechy własne i innych ludzi, często najbliższych, nieufny wobec znaków dobroci drugiego człowieka, niepewny własnych uczuć i decyzji co do miłowania bliźnich – zamykasz się w ciasnym światku swoich przeżyć i egoizmów. Nic nie widać zza pieczołowicie wznoszonych murów pseudosamotności.
– Nie znacie mnie!- zdają się wołać Twoje oczy wobec tych wszystkich, którzy próbują przełamać Twe bariery.
– Gdybyście mnie znali, to na pewno nie chcielibyście być bliżej mnie. Przecież mnie nie można kochać! – krzyczy serce, tęskniące za miłością.
I spotykasz Boga. Tego, który stworzył kosmos. Jego są dziełem gwiazdy i kwiaty, Himalaje i robaczki świętojańskie. Ale On klęka przed Tobą, i z tym przedziwnym spojrzeniem, ni to figlarnym, ni to pełnym ciepła, umywa Ci stopy po całym dniu pracy. Obmywa delikatnie dotykając, opłukuje ciepłą wodą, osusza, jak najczulsza matka, a na koniec całuje.
Coś dławi Cię w gardle. Nie tego spodziewasz się od Boga. W końcu wiesz jaki jesteś. To prawda, że On kocha – ale może bardziej innych, ludzkość, świętych.
A to nie koniec. Bóg odsłania przebite ręce i nogi. Długo patrzy na Ciebie i widząc potworny głód w Twoim sercu, karmi Cię Sobą. Jesz Jego Ciało. Pijesz Jego Krew. Kładziesz głowę na Jego piersi i czując Jego zapach słyszysz uspakajające bicie Serca.
On jest Twój.
Na zawsze.
Nie zapomnij.