29 V 2010 r.

I CZYTANIE Jud 17, 20b-25
Budując samych sobie, na fundamencie waszej najświętszej wiary, w Duchu Świętym się módlcie i w miłości Bożej strzeżcie samych siebie, oczekując miłosierdzia Pana naszego Jezusa Chrystusa, które wiedzie ku życiu wiecznemu. Dla jednych miejcie litość, dla tych, którzy mają wątpliwości; ratujcie ich, wyrywając z ognia, dla drugich zaś miejcie litość z obawą mając w nienawiści nawet chiton zbrukany przez ciało.
EWANGELIA Mk 11, 27-33
Przystąpili do Niego arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi i pytali Go: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę, żeby to czynić?”
Jezus im odpowiedział: „Zadam wam jedno pytanie. Odpowiedzcie Mi na nie, a powiem wam, jakim prawem to czynię. Czy chrzest Janowy pochodził z nieba czy też od ludzi? Odpowiedzcie Mi”.
Oni zastanawiali się między sobą: „Jeśli powiemy: «Z nieba», to nam zarzuci: «Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?» Powiemy: «Od ludzi»”. Lecz bali się tłumu, ponieważ wszyscy uważali Jana rzeczywiście za proroka. Odpowiedzieli więc Jezusowi: „Nie wiemy”. Jezus im rzekł: „Więc i Ja nie powiem wam, jakim prawem to czynię”.

Strzeżcie samych siebie – napomina Apostoł. Trudne. Czemu? Bo, aby czegoś strzec, należy uznawać owo „coś” za cenne. Obawiam się, że nie jesteśmy dla siebie zbyt cenni. To On widzi w nas wartość. To drugi człowiek często łatwiej zobaczy w nas wartość. Ale żebyśmy sami dla siebie, w imię tej fundamentalnej miłości do samych siebie, jaką w przykazaniu zakładał Pan, walczyli o swoją wiarę, o miłość do drugiego człowieka – to gorzej.

Jak mamy strzec siebie? Oczekując miłosierdzia – nie gniewu, nie w ponurym nastawieniu zauważania tylko błędów swych i grzechów. Z nadzieją patrząc miłosierdzia.

Jednocześnie przypomina św. Juda o radykalnym odcięciu się od ludzi, którzy przyjdą aby wiarę naszą niszczyć, od „wilków w owczych skórach”. Jakże brzmi to aktualnie, gdy wciąż, w przestrzeni publicznej, mamy do czynienia z przebierańcami.

Gdy parę tygodni temu bp Górny, przewodniczący Rady Episkopatu ds. Rodziny, zaznaczył, że ktoś, kto popiera In vitro nie powinien (o ile nie zmieni swoich poglądów) przystępować do komunii św., rozpętała się burza. O ile głosy oburzenia po stronie lewicowej są zrozumiałe, to wypowiedzi zaniepokojonych duchownych wydają się – delikatnie mówiąc – dziwne. Stają się zrozumiałe, gdy użyjemy do nich klucza politycznej poprawności. Ponieważ wypowiedź Rady godzi w wielu kandydatów na prezydenta, a zwłaszcza w obecnego marszałka Sejmu, to wielu wspierających PO duchownych już szuka wyjścia z trudnej sytuacji. Jednoznaczność ostatnimi czasy nie jest mocną stroną polskich hierarchów…

Decyzja Rady

Opinia ks. prof de Berier

Komentarz prawnika