Czwartek, 10 VI 2010 r.

I CZYTANIE 1 Kor 12, 31 – 13, 13
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący…
EWANGELIA Mt 16, 24-27
„Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

Zaprzeć się samego siebie, aby kochać. Paradoks, w zestawieniu z tym co widzimy i słyszymy na ulicach i w telewizorze. Tam, to raczej trzeba udoskonalić siebie, aby być szczęśliwym. Gdzieś przy okazji może spotka się miłość, która również zajęta jest udoskonalaniem samej siebie. Rzadko kiedy i dla kogo miłość jest wartością tak wielką, aby ktoś zechciał poświęcić dla niej wszystko. Miesza się ona nam z pożądliwością, pragnieniem władzy, czy nawet – w sferze publicznej – jakąś przedziwną polityką pseudo przebaczania aferzystom i złodziejom.

Zaprzeć się samego siebie, aby kochać. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy sami dla siebie stanowimy wartość, gdy wiemy, że jesteśmy kochani przez Boga, naszego Ojca. Inaczej może okazać się, że owo „zapieranie” będzie niewolnictwem, czynionym wobec większego lub mniejszego przymusu lub groźby zewnętrznej czy wewnętrznej.

Bł. Bogumił, który dokończył swego żywota zrezygnowawszy z arcybiskupstwa gnieźnieńskiego, aby w ciszy pustelni kontemplować Boga zrealizował wezwanie Mistrza z Nazaretu. Pozostawił zaszczyty. Odnalazł miłość.