Blog ks. Jacka Gomulskiego

Miesiąc: sierpień 2010

XXII Tydzień Zwykły

Wtorek, 31 VIII 2010 r.

I CZYTANIE 1 Kor 2, 10b-16
Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony.
EWANGELIA Łk 4, 31-37
A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: „Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży”. Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego nie wyrządzając mu żadnej szkody.

Wpisany w zamknięty krąg powtarzających się grzechów, samonakręcających się emocji, których, gdy raz się pojawią, nie sposób mi zatrzymać; w obręczy pożądań i lęków utraty kontroli nad sobą, w więzieniu oczekiwań, kierowanych do drugiego człowieka i nieustannych ucieczek przed drugim, z lęku przed odrzuceniem; pragnący się wyrwać, a jakby na stałe przywiązany do codziennie powtarzanego schematu dnia, z którym nie mogę się zgodzić, pytam: czy ktoś może to przerwać? Ten krzyk niezgody we mnie samym?

Jezus rozkazał mu surowo: Milcz i wyjdź z niego!..

XXII Tydzień Zwykły

Poniedziałek, 30 VIII 2010 r.

I CZYTANIE 1 Kor 2, 1-5
Przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, by błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby się wiara wasza opierała nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
EWANGELIA Łk 4, 16-30
Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana”.

Wybór św. Pawła jest wyborem tragicznie trudnym, zwłaszcza dla człowieka prędkiego i popędliwego, znającego jednocześnie wartość swego intelektu, oraz własne możliwości. Jednak, od wysublimowanych intelektualnie środków woli on (bolesna dla wielu) prostotę słabości i prawdy. Bez upiększeń, bez ozdobników, bez niepotrzebnej dyplomacji czy czarujących uśmiechów. Wybiera prawdę, taka jaką ona jest, aby niczym od siebie nie zanieczyścić jej przekazu. W ten sposób czyni miejsce dla Ducha i mocy wiary. Ukazuje Prawdę, taką, jaką widziało wielu na Golgocie – nagą, bolejącą, słabą. Prawdę, którą należy obronić, nim ktoś ją ukrzyżuje.

Jakże trudno nam, duchownym i świeckim, wejść na tę prościutką, ale pewną ścieżkę wskazaną przez Pawła. Wolimy sesje, konferencje, zjazdy, programy duszpasterskie, hasła roku, plany, akcje – a przecież „program” Mistrza streszczał się w cytowanym dzisiaj proroctwie Izajasza: „Pan namaścił mnie i posłał…”. Prawda obroni się w naszych sercach, nawet bez przygotowania, jeśli tylko damy jej miejsce, ufając mocy Bożej. Bez tego zaufania najpiękniejsze nawet idee, które Pan zaszczepia nam w serca mogą wkrótce okazać się zaprzeczeniem samych siebie. Gdy dziś, po latach ,spoglądamy na czas powstania wielkiego ruchu „Solidarności”, dociera jeszcze do naszych uszu wielkie wołanie Jana Pawła II  o wspólnym dźwiganiu brzemion. Niestety, wraz z 1989 rokiem, wołania Wielkiego Papieża zostały odrzucone, zarówno przez klasę polityczną, jak i ogromne rzesze społeczeństwa. Obecni rządzący, choć odwołują się chętnie do solidarnościowych korzeni, są jedynie cieniem tamtych ogromnych mas wsłuchanych i posłusznych ewangelicznym podstawom wielkiego ruchu. Ponad świadectwem Bożym zostało postawione „błyszczenie słowem i mądrością”.

XXII Niedziela Zwykła

Niedziela, 29 VIII 2010 r.

I CZYTANIE Syr 3, 17-18. 20. 28-29
Synu, z łagodnością wykonuj swe sprawy, a każdy, kto jest prawy, będzie cię miłował. O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. Wielka jest bowiem potęga Pana i przez pokornych bywa chwalony. Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie.
II CZYTANIE Hbr 12, 18-19. 22-24a
Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu, do pośrednika Nowego Testamentu, Jezusa.
EWANGELIA Łk 14, 1. 7-14
Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.

Syracydes namawia nas do łagodności, abyśmy posiedli miłość ludzi prawych. Istnieje jednak granica owej łagodności, a zakreślił ją sam Chrystus. Był łagodny gdy chodziło o jawnogrzesznicę, lecz gromił faryzeuszy a stoły bankierów czyniących ze świątyni bazar – powywracał. Nie jest więc kwestą, czy ktoś jest czy też nie jest łagodny, lecz czy umie być pokorny. Bowiem problemem naszego życia nie jest popędliwość (mimo, że często zwracamy uwagę bardziej na nasz temperament, zwłaszcza, jeśli obdarzył nas Pan usposobieniem cholerycznym) a pycha. Nie dopuszczając do naszych umysłów innego zdania niż własne, oraz absolutyzując wszelkie swoje poruszenia umysłu i serca, zamyka ona człowieka w zaklętym kręgu egotyzmu. W ten sposób umożliwia działanie szatana w naszej duszy i nie pozwala na przyjęcie jakiejkolwiek formy obiektywizacji własnego postępowania. Przez to doprowadza do zafałszowania rzeczywistości. Pyszałek żyje w świecie fikcji, gdyż widzi w sobie tę wielkość, której nie posiada. Łaską wówczas jest gdy mamy przy sobie kogoś, kto przekłuje ów nadęty balon naszych mniemań wołając: „Król jest nagi”.

Pycha wiąże się także z pewna krótkowzrocznością myślenia o sobie, Bogu i świecie, który nas otacza. Nie dostrzegając innych punktów widzenia niż swój własny człowiek widzi samego siebie jedynie poprzez pryzmat albo własnych słabości i grzechów, albo jako wypadkową swych zdolności niedocenianych oczywiście przez otoczenie. Spojrzenie na Boga ogranicza się jedynie do budowania osądów w oparciu o własne wyobrażenia. Tworzy się wówczas Boga „na swój obraz i podobieństwo”. Drugi człowiek także pozostaje uwięziony w klatce ciasnych przekonań, emocji, skojarzeń oraz przeróżnych „chęci” i „niechęci”.

Pycha czai się dookoła nas, jako „królowa i matka wszystkich wad”, jak nazwał ją św. Grzegorz Wielki. Niekiedy, ulegającym jej zamyka drogę do wielkich łask przygotowanych przez Boga, gdyż atakuje każdego – nie chroni przed nią ani sutanna, purpura czy zakon. Św. siostra Faustyna zapisała w swoim Dzienniczku: „Dziś powiedział mi Pan: Wiele razy chciałem wywyższyć Zgromadzenie to, lecz nie mogę dla pychy jego. Córko moja, wiedz o tym, że duszom pysznym nie udzielam swych łask, a nawet udzielone odbieram”. Z pychy rodzi się też nienawiść do Boga, będąca dalekim echem kuszenia z Ogrodu Eden, oraz zazdrość, rozsiewająca roszczenia: „mi się należy”.

Bóg jednak przychodzi nam z pomocą ukazując pełna chwały godność dziecka bożego, jako swoiste antidotum nad pyszne dowartościowywanie się sztucznymi sposobami. Nasza wartość płynie z Jego samo uniżającej się miłości.  On jest Barankiem pokornym, wydanym na zabicie, a jednak żyjącym. Przystępujemy więc „do niezliczonej liczby aniołów”, oczyszczeni przez wyznanie naszej pychy i odepchnięcie jej, niejako poniżenie, albo (jeszcze lepiej) uniżający się w prawdzie o naszej kondycji, aby – stać się na wieki dziedzicem łaski Pana. Jak pisał Mickiewicz w Dziadach: „Panie! czymże ja jestem przed Twoim obliczem? –Prochem i niczem; Ale gdym Tobie moję nicość wyspowiadał, Ja, proch, będę z Panem gadał”

Wspomnienie św. Augustyna

Sobota, 28 VIII 2010 r.

I CZYTANIE 1 Kor 1, 26-31
Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu. Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga.
EWANGELIA Mt 25, 14-30
«Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności: tam będzie płacz i zgrzytanie zębów»”.

Rzecznik Episkopatu, w wywiadzie dla wyjątkowo religijnej stacji TVN24, powiedział, że „Chyba nikt z rozsądnie myślących ludzi nie chce krzyża przed Pałacem”. Cóż, wychodzi na to, że ks. Stanisław Małkowski, legendarny kapelan Solidarności, rzesza modlących się tam ludzi. Tłumy, które w sierpniu szły procesjonalnie od Katedry warszawskiej, po Pałac Prezydencki, grupy wiernych, które wraz z duszpasterzami przyjeżdżają na noc czuwania pod krzyżem, wreszcie abp Dzięga i wierni z jego diecezji, organizujący modlitewne poparcie z obrońcami krzyża z Krakowskiego Przedmieścia – to wszystko nie są rozsądni ludzie. Jednak już św. Paweł opiniował rozbroił ten zarzut (zarzut, gdyż przecież każdy chciałby mieć do czynienia z rozsądnymi, a nie z idiotami) stwierdzając, że pośród chrześcijan niewielu jest członków odwieczne elity przemądrzałych. Bóg wybrał to, co słabe. Jedni będą się z tej słabości nabijać, drwić z nieumiejętnie składanych zdań, z drżących, spracowanych rak, z rozpaczy, jaką napawa sytuacja kraju i Kościoła. Będą mówić o fanatyzmie, o ciemnocie, o moherach. Drudzy ujrzą w tych samych ludziach moc wiary i modlitwy, oraz świadectwo wytrwałości w obronie prawdy.

Świętość patrona dnia dzisiejszego nie mierzy się tylko siłą intelektu, uczonych ksiąg i rozpraw, które pozostawił po sobie. Gdyby tak było, to musielibyśmy pozostać na tym etapie jego biografii, gdy był jeszcze retorem i przemierzał intelektualne ścieżki dysput intelektualnych. On jednak poszedł nieco dalej i przylgnął sercem do tego, którego tak mocno poszukiwał umysłem. Świętość Augustyna wynika z jego wiary, mocnej i konsekwentnej. Pomnożył swój talent i zyskał niebo całe, a i innym drogę do Królestwa otworzył. W imię tej wiary domagał się przesycenia państwa Bożego państwem Bożym, uznania przez prawo publiczne praw Chrystusowych. Liberalno nowoczesne elity współczesnego świata wolą tego, w kontekście św. Augustyna, nie pamiętać. Wystarczy popatrzeć jak przedstawia się jego postać – raczej jako autora poetyckich Wyznań, niż twórcy „Państwa Bożego”.

Wiara i życie nią to propozycja tylko dla  ludzi, którzy odrzucą wszelki ludzki sposób patrzenia. To odrzucenie krótkowzroczności pseudointeligenckich i ponowoczesnych miazmatów. To odkrycie czyste wody w płynącym od tysiącleci źródle, które nigdy nie wysycha. To jednocześnie wejście w rodzinę, w której braćmi są  mężowie tej miary co św. Augustyn.

Jak na ironię, politycy lewicy, szykują już legislacyjny atak na Kościół i symbole patriotycznej tradycji, takie jak godło, flaga i hymn. Parlamentarzyści uważają, że w Polsce Kościół jest za bardzo obecny w sferze publicznej. Wielu mądrych i nowoczesnych ludzi temu przyklaśnie. To będą właśnie ci „rozsądni”, o których mówił rzecznik polskiego Episkopatu. Czy z nimi będzie mu po drodze, gdy rozpocznie się bój o aborcję, krzyże w szkołach, czy też ulgi podatkowe?

© 2024 Światło życia

Theme by Anders NorenUp ↑