Piątek, 10 IX 2010 r.
I CZYTANIE 1 Kor 9, 16-19. 22-27 Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakby zadając ciosy w próżnię, lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego. EWANGELIA Łk 6, 39-42 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Jak możesz mówić swemu bratu: «Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku», gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata.Zacznij od siebie, poprawiaczu świata. Przynajmniej zobacz, że w Twoim, wszystkowidzącym oku, tkwi wielki konar, który zasłania i deformuje świat, jaki odbierasz. Myślisz i trzęsiesz się o siebie, o swoją wygodę, o swoją przyjemność – zatroszcz się o właściwe postrzeganie rzeczywistości. Doświadczasz (tysiąc razy mocniej niż inni) bólów i trosk, a swoje cierpienie widzisz już w kategoriach niemalże męczeńskich – może to po prostu któraś z niezliczonych gałązek belki zamieszkującej Twą źrenicę sprawia ten ból.
A jeśli uważasz, że belki nie ma, że jest ona jeno mitem, że to Twe przyrodzone mechanizmy i zranienia uczynione przez setki bogu ducha winnych ludzi – poproś bliźnich. Zaraz tę belkę w Twoim oku znajdą.