Czwartek, 9 IX 2010 r.
I CZYTANIE 1 Kor 8, 1b-7. 10-13 Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata. EWANGELIA Łk 6, 27-38 „Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają.”
Chrystus przypomina Ci o sercu Nowego Prawa Królestwa, o miłości, której granicą jest jedynie śmierć. Śmierć swojego „ja”. Sam dał najlepszy przykład takiej postawy. Bez oglądania się na to, co stracę, bez kalkulacji, bez asekuranctwa.
Truizmem jest stwierdzenie, że nie potrafisz tak na co dzień. Że samoograniczenie ze względu na miłość drugiego człowieka wydaje Ci się szczytem niebosiężnej góry. Szczęście jeśli ów szczyt zobaczysz przynajmniej – wiesz, gdzie dążyć. Nie daj sobie tylko wmówić, że go nie ma, że to mit tylko, bądź przeraźliwie wyśrubowane oczekiwania. To On chce Cie prowadzić na tę „górę wysoką”. Chrystus, jeśli proponuje Ci tę wędrówkę, to wie o czym mówi. On tę drogę przeszedł.
Przeszła tymi śladami również prosta krakowska służąca, Aniela Salawa. Przykładem życia, skromnością, miłosierdziem przeobrażała Zycie tych, z którymi dane jej było spotkać się na ziemi. Swoje „ego” schowała w przebitych dłoniach Mistrza: „Zawsze kiedy przyjdę do Pana Jezusa – napisała bł. Aniela – to tak jestem przed Nim jak dziecko zbrukane, szczęśliwe, że się dostało do swojej ukochanej mamusi i wcale o tym nie myśli, że ono jest brudne i czy matka jest z niego zadowolona czy nie. Nie myśli o tym, szczęśliwe, że u mamusi i koniec. Tak samo jest z moją duszą w obecnym czasie. (…) tam chcę być, gdzie On jest, Pan Jezus, i jak jestem przed Nim, to nic nie mówię, alem taka szczęśliwa, żem u Niego, że jakbym zapomniała o tym, żem ja taka strasznie nędzna i niedoskonała”