Niedziela, 31 X 2010 r.

I CZYTANIE Mdr 11, 22 – 12, 2
Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili. Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty nie powołał do bytu? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia. Bo we wszystkim jest Twoje nieśmiertelne tchnienie. Dlatego nieznacznie karzesz upadających i strofujesz przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w Ciebie, Panie, uwierzyli.
II CZYTANIE 2 Tes 1, 11 – 2, 2
Modlimy się zawsze za was, aby Bóg nasz uczynił was godnymi swego wezwania, aby z mocą udoskonalił w was wszelkie pragnienie dobra oraz czyn płynący z wiary. Aby w was zostało uwielbione imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, a wy w Nim, za łaską Boga naszego i Pana Jezusa Chrystusa.
EWANGELIA Łk 19, 1-10
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy widząc to szemrali: „Do grzesznika poszedł w gościnę”.
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Na to Jezus rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”.

Bóg jest tak wielkim miłośnikiem życia, że nie waha się wychodzić pierwszym do człowieka oddzielonego od Stwórcy barierą grzechu. Pan nie zapomina. Jest wierny swej miłości. Pan nieustannie szturmuje komorę celną twojego życia, byle tylko sprowokować cię do gestu, kroku, spojrzenia w Jego kierunku. Często używa przeróżnych sposobów, nawet tych bolesnych.

Aż wreszcie, jak Zacheusz, narazisz się na drwinę i śmieszność majtając nóżkami przy wchodzeniu na sykomorę.

Jednak jest ta jedna rzecz, której On nie zrobi za ciebie. Musisz chcieć. Przynajmniej chcieć się wybić z odrętwienia, z zamknięcia, z niewiary, z kontemplacji własnej samotności. Chcieć zachcieć. Przecież przez wszystko przemawia Pan i cała ziemia pełna jest Jego tęsknego krzyku. Uwierz, że jest to wołanie, w którym wybija się Twe imię.

A jeśli ciemność jest tak wielka i ta wypełniona boleścią, to wołaj o pomoc do innych. Zwłaszcza tych, którzy przeszedłszy tę krainę cierpiącej doczesności są tam, w Domu. Św. Paweł obiecuje dziś: „Modlimy się zawsze za was, aby Bóg nasz uczynił was godnymi swego wezwania, aby z mocą udoskonalił w was wszelkie pragnienie dobra oraz czyn płynący z wiary.”

Módlcie się, bracia w niebie. Amen.