Środa, 6 X 2010 r.

I CZYTANIE Ga 2, 1-2. 7-14
Gdy następnie Kefas przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę.
Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich: „Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz wedle obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?”
EWANGELIA Łk 11, 1-4
Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”.
A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie:
«Ojcze, święć się imię Twoje,
przyjdź królestwo Twoje.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
i przebacz nam nasze grzechy,
bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini;
i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»”.

Sługa Boży, Stefan Kard. Wyszyński miał zwyczaj rozpoczynać swe kazania zwrotem „umiłowane dzieci Boże”. Mawiał także „dzieci moje”. Dziś ze świecą by szukać hierarchy, który miałby odwagę używać podobnych zwrotów. Może także dlatego, że mało który kapłan (nie  mówiąc o biskupie) ma świadomość swego duchowego ojcostwa, które upodobnia go przecież do Ojca Niebieskiego. O ile Bóg zrodził Cię do istnienia, bo z Niego je otrzymałeś i trwa ono tylko dlatego, że Pan tego chce, o tyle potrzebujesz Apostoła – Kapłana, który zrodzi Twoją duszę dla życia wiecznego, wskaże drogę do źródła wody żywej, podtrzyma, gdy powleczesz się w ciernie i chaszcze, a wreszcie stanie się akuszerem Twojej rodziny i powołania. Nie przypisze on swego ojcostwa sobie samemu, lecz będzie pamiętał, że staje się ojcem tylko w Bogu i poprzez Niego. Kluczem do przyjęcia tej niezwykle delikatnej w życiu człowieczym przestrzeni jest prawda Ewangelii i żywa obecność Boga. Wiedział o tym św. Paweł, gdy sprzeciwił się św. Piotrowi. Nie uczynił tego ze względu na ludzkie ambicje, zawiść, czy pychę własną. Zareagował, zgodnie z wymogami prawdy (wobec których wszyscy kapłani stają w równym szeregu) na chwiejność pierwszego papieża.

Wydawać by się mogło, że tacy ludzie jak Prymas Tysiąclecia, w swojej wielkości i powadze, nie pozwoliliby sobie na przyjęcie tak trudnych słów (taką sylwetkę Prymasa kreślił ongiś Jacek Żakowski w swoich reportażach), jakie skierował do Kefasa Apostoł Narodów. Nic bardziej mylnego. Znane są opowieści o ks. Bronku Bozowskim, który miał prymasowskie przyzwolenie na zwracenie Kardynałowi uwagi, a nawet mówienie do niego po imieniu. Bo prawdziwie wielcy Ojcowie ducha wiedzą, że bez naśladowania Syna Bożego w Jego pokorze i uniżeniu ich ojcostwo nie byłoby możliwe.

****

„Panie, naucz nas się modlić” – naucz nas, jak kontaktować się z Bogiem, jak przebić się do Niego przez mur naszych serc? Św. Brunon szukając kontaktu z Bogiem, w odosobnieniu tworzy najsurowsza regułę mniszą; by być bliżej Boga, uczy się modlić – długo, samotnie, pośród ciemności rozproszeń i zwątpień, w pokusach – by dać się porwać wirowi świata, jego spraw i trosk, buduje drogę do Pana w swojej pustelni. My też, gdybyśmy wytrwali chwilę dłużej na modlitwie, odrobinę cierpliwiej i pokorniej, znieśli rozproszenia i nurtujące myśli, że wszystko mi się wali, a ja tracę czas tu, teraz, nagle chcąc rozerwać miałkość, pustkę – byśmy spotkali Boga. Bo modlitwa to tylko: święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, daj nam chleba powszedniego, przebacz, bo i my przebaczamy każdemu, uchroń od pokusy. Nic więcej – żadnych lamentów, użalania się – tylko cześć Boga, przebaczenie i ochrona przed złem.

Wystarczy.