Piątek, 5 XI 2010 r.

I CZYTANIE Flp 3, 17 – 4, 1
Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem zagłada, ich bogiem brzuch, a chwała w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne. Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować. Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię, radości i chwało moja, tak stójcie mocno w Panu, umiłowani.
EWANGELIA Łk 16, 1-8
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: «Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą».
Na to rządca rzekł sam do siebie: «Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mnie zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu».
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: «Ile jesteś winien mojemu panu?» Ten odpowiedział: «Sto beczek oliwy». On mu rzekł: «Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz pięćdziesiąt». Następnie pytał drugiego: «A ty ile jesteś winien?» Ten odrzekł: «Sto korców pszenicy». Mówi mu: «Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt».
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła”.

Św. Paweł jako wzór do naśladowania i paradoksalna przypowieść o roztropności rządcy . Gdzie jest wspólny mianownik tego, co dziś mówi Bóg? Przede wszystkim w umiejętności przewidywania, oraz w desperacji, z jaką ludzie chcą osiągnąć pewne dobro, a ustrzec się zła. Apostoł widzi przed sobą perspektywę ojczyzny niebieskiej nie tyle nawet jako metę, ale też jako start i źródło wszystkiego co ma w życiu. Wybór jest dla niego czysta konsekwencją łaski, jaką otrzymał na samym początku życia. Przez to wszystko jest dla Pawła zanurzone w Chrystusie, choć też pełne smaku cierpienia. Jednak Pan, poprzez swój krzyż pokazał sensowność radykalnego biegu poprzez ziemską egzystencję. Nic nie jest, podczas owych „zawodów” ważne, jeśli nie prowadzi do „mety”.

Nieuczciwy rządca z Ewangelii, choć porusza się w wąskich granicach swego specyficznego kodeksu moralnego, budzi zdumienie swą gorliwością i łamaniem schematów w dążeniu do celu. Czyni to, co prawda, z lęku przed głodem i nędzą, ale czyni skutecznie.

Brakuje nam i skuteczności w dążeniu do zbawienia, i radykalizmu, i odrzucenia tego, co spowalnia bieg ku niebieskiej ojczyźnie. Czy dzieje się to poprzez brak wiary, czy zwykłą głupotę, która nie pozwala racjonalnie namyślić się nad tym co możemy stracić, a co zyskać – nie wiem. Jednakże, jak przypomina św. Paweł, Pan może wszystko sobie podporządkować. I tu jest nadzieja.