Piątek, 7 I 2011 r.

I CZYTANIE 1 J 3, 22 – 4, 6
O co prosić będziemy, otrzymamy od Boga, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba. A przykazanie Jego zaś jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał.
EWANGELIA Mt 4, 12-17. 23-25
Gdy Jezus usłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: ”Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan. Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło”.
Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”.
I obchodził Jezus całą Galileę nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania.

Dzisiejsza ewangelia to eksplozja Jezusowego działania. Po dniach wpatrywania się w (dość bierne, na pierwszy rzut oka) Dziecię w stajence, dziś spotykamy Chrystusa w, chciałoby się rzec, ferworze pracy. Dokładnie, w ferworze początku pracy – Jezus zaczyna swą działalność.

Najpierw młody Rabbi usuwa się z Galilei, opuszczając Nazaret. Zatrzymajmy się chwilę. To brzmi przecież nieco dziwnie – Bóg się usuwa, Bóg kogoś opuszcza. Wydawać by się mogło, że On nigdy nikogo nie zostawia. Przecież Jego Imię (objawione Mojżeszowi) to „Jestem”. A jednak… Przekonamy się wkrótce, że Nazaret rzeczywiście zostaje opuszczony. Choć Jezus tam powraca, to jednak miasteczko, pamiętające Jego dziecięce i młodzieńcze lata pozostaje puste. Czemu?

Tam nie można było działać. Tam była jedynie pamięć rzeczy minionych i utarta opinia. Łata – „przecież to syn Maryi” powtarzali sobie z ust do ust. Gdy człowiek urobi sobie już jakąś szufladkę na Boga i Jego działanie, to (paradoksalnie) – Boga gubi. Pan opuszcza kogoś, kto nie szuka Pana żywego, ale z uporem maniaka dąży do stworzenia sobie złotego cielca.

Usuwa się Jezus z Judei do Galilei, co podwójnie dziwi. Najpierw dlatego, gdyż pośród wykształconych mieszkańców stołecznej prowincji, przygotowanych Chrzcicielowymi gromami, kazania Pana mogłyby być lepiej przyjęte i zrozumiane. A jednak On wybiera prostych i mało rozgarniętych rolników i rybaków znad jeziora. Mimo wszystko – jak się okaże – mieli otwarte umysły i gorące serca. Przejście do Galilei jest też ryzykiem. Przecież Jana skazał na śmierć galilejski marionetkowy władca. To, co robi Jezus nie jest ucieczką (jak sugerują niektórzy bibliści), raczej pchaniem się w paszczę lwa. Bóg nie przestaje być zaskakujący…

Jezus opuszcza, usuwa się, przychodzi, osiada – jest żywy, jest dynamiczny. Działa. Jakby nie było dużo czasu do stracenia. Jakby każda minuta ludzkiej egzystencji musiał być nasycona boskim działaniem. Jakby nie było miejsca na stanie w miejscu. Przyszedł, po latach milczenia, czas działania w niezwykłym natężeniu. Ale przecież i w duszy człowieczej – tej niezwykłej Ziemi Świętej – Pan działa. Nie stoi w miejscu. Często czeka, ale jest to oczekiwanie pełne zwrotów akcji, trąceń i duchowych (a czasami i dość namacalnych) kuksańców.

Jezus głosi naukę i uzdrawia. Jedno idzie w parze z drugim. Nie siedzi w Kafarnaum cięgiem. raczej czyni z tego portowego miasteczka swoją bazę wypadową. będzie tam wracał, aby chwile odpocząć i nabrać sił – zapewne w domu Szymona, pod czujnym okiem jego teściowej, wdzięcznej za uzdrowienie. Krótkie pewnie bywały te wizyty. Krótkie i pełne treści, spotkań, nawróceń, uzdrowień. Ale zaraz Rabbi zrywa się i biegnie od synagogi do synagogi, od bramy jednego miasteczka (a tam właśnie płynęło życie), do bramy drugiego. „Bliskie jest Królestwo”! Jest nadzieja dla zrozpaczonych, radość dla załamanych. Wezwanie do nawrócenia to tak naprawdę wołanie o otwarcie oczu na to, co tak dotykalne, namacalne. Na Jego obecność.

Bliskie jest… Jak się czujesz czytając i słysząc to wezwanie po dwóch tysiącach lat? Nadal jest bliskie? Kiedy dookoła brak nadziei? Zniechęcenie powszechne – w tobie, w kraju. W rodzinie. Dookoła. Gdzie to Królestwo? W nas, czyli gdzie?

Wiesz, że Bóg jest blisko. Na temat Bożej miłości samemu możesz pisać elaboraty. I co? Gdzie to obiecane Królestwo?

Ktoś powie: ono nie jest z tego świata. No dobrze, odpowiesz, ale ja żyje na tym świecie. I?

Nie odpowiem na to pytanie. Po prostu pójdź za Nim, tak jak owe tłumy. Patrz. Słuchaj. Nie zadawalaj się łatwymi prawdami. Oni wtedy też nie wiedzieli, gdzie jest to, o czym mówił Jezus. Wierzyli, że On wie. Przynosili więc Mu innych, a i sami szli.

Za Nim.