Sobota, 26 II 2011 r.

I CZYTANIE Syr 17, 1-15
Pan stworzył człowieka z ziemi i znów go jej zwróci. Odliczył ludziom dni i wyznaczył czas odpowiedni oraz dał im władzę nad tym wszystkim, co jest na niej. Uczynił ich groźnymi dla wszystkiego stworzenia, aby panowali nad zwierzętami i ptactwem. Przyodział ich w moc podobną do swojej i uczynił ich na swój obraz. Dał im wolną wolę, język i oczy, uszy i serca zdolne do myślenia.
Napełnił ich wiedzą i rozumem, o złu i dobru ich pouczył. Położył oko swoje w ich sercu, aby im pokazać wielkość swoich dzieł. Imię świętości wychwalać będą i wielkość Jego dzieł opowiadać.
Postawił przed nimi wiedzę i prawo życia dał im w dziedzictwo. Przymierze wieczne zawarł z nimi i objawił im swoje prawa. Wielkość majestatu widziały ich oczy i uszy ich słyszały okazałość Jego głosu. Rzekł im: „Trzymajcie się z dala od wszelkiej niesprawiedliwości”. I dał każdemu przykazania co do bliźniego. Przed Nim są zawsze ich drogi, nie skryją się przed Jego oczami.
EWANGELIA Mk 10, 13-16
Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus widząc to, oburzył się i rzekł do nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.

To może czas przywrócić właściwą perspektywę i miejsce najmłodszym w dzisiejszym świecie… Bo nieco się pogubiliśmy, traktując dzieci od skrajności do skrajności. Albo to mały bożek, wokół którego ustawia się cała rodzina spełniając najdrobniejsze zachcianki i reagując żywo na każde tupnięcie nóżką. Albo idealny konsument, ukochany klient wielkich koncernów i odbiorca reklamy – tym lepszy, że zręcznie manipulujący trzymającymi portfel rodzicami. Albo biedna ofiara dorosłych (nawiasem mówiąc gdyby Pan Jezus dziś na Zachodzie tak „brał w objęcia i błogosławił dzieci, to pewnie doczekałby się rychło oskarżenia o pedofilie), którą należy bronić urzędami, uchwałami i rzecznikami. Albo przyszły elektorat, cenny materiał i inwestycja w nowy, wspaniały świat – trzeba go zatem szybko odebrać rodzinie i poddać nowoczesnej edukacji, czy też reedukacji, ucząc tolerancji, wyrażania siebie  i języków obcych (jakby się potem dogadało z partnerami z innych krajów i kultur) w świecie bez granic. Jednocześnie dziecko, to dla przeważającej większości człekopodobna istota, którą można, bez większych wyrzutów sumienia (pozornie), zabić.

Prawdziwie, Ewangelia poprawia ostrość obrazu świata. Chrystus widzi w dziecku osobę, która może poznawać Boga i posiada ten niezwykły dar prostoty i niewinności. Nie mówi Jezus o jakiejś wielkiej karcie praw dziecka, lecz podkreśla to najważniejsze – prawo do wiary, do Chrystusa, do miłości Ojca. Jednocześnie wzywa dorosłych wszystkich wieków – pozwólcie dzieciom na to prawo, nie zasłaniajcie im Boga, nie odbierajcie im dzieciństwa, nie kradnijcie niewinności, nie traktujcie jak przedmiot i lalkę dla waszych „dorosłych” manipulacji – zarabiania pieniędzy, pożądliwości, czy chęci nasycenia samych siebie. Przecież wszelkie karykatury obrazu dziecka pochodzą z głupoty i grzechu rodziców i wychowawców. Nawet nie mediów, czy ludzi zbijających kapitał, ale właśnie tych najbliższych. To ich brak dalekowzroczności, czy lenistwo, bądź zwykłe tchórzostwo skazują nowe pokolenie na tragedie przygotowane przez „ten świat”. „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie” to także Chrystusowe wołanie o śmiałe przeciwstawianie się złu obecnemu w kulturze (lub raczej pseudokulturze). „Pozwólcie”, czyli walczcie z durnymi programami szkolnymi! Nie zgadzajcie się na promowanie dewiacji! Protestujcie przeciw ustawom ograniczającym prawa rodziców! Ale także – wymagajcie od swoich dzieci! Wychowujcie do prawdy! Nie mylcie zachcianek z wolnością! I przede wszystkim – nie pozostawiajcie ich za cenę waszego osobistego szczęścia i rezygnacji z troski o wierność i jedność rodziny!

„Pozwólcie”! To apel do wolnej woli rodziców i wychowawców. Bóg prosi.