J e z u s p r z y b i t y d o K r z y ż a
Mt 27,22-25 22. Rzekł do nich Piłat: Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem? Zawołali wszyscy: Na krzyż z Nim! 23. Namiestnik odpowiedział: Cóż właściwie złego uczynił? Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: Na krzyż z Nim! 24. Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz. 25. A cały lud zawołał: Krew Jego na nas i na dzieci nasze. Hbr 6,6b 6. Krzyżują bowiem w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko.
Każde uderzenie młota to kolejne strumienie Krwi wypływającej z nadgarstków i stóp. Podniesienie Krzyża również wywołuje nieopisany ból, potęgowany przez okrzyki kapłanów i uczonych w Piśmie. Spieczone usta, a w nich język jak kawałek drewna. Powieki zlepione Krwią.
Ból.
Kto jest temu winien?
Judasz? Sanhedryn? Piłat?
– My. Ja i Ty.
To my krzyżujemy wciąż Bożego Syna. To my nie umiemy żyć mocą zmartwychwstania. To my poddajemy się niewierze poszukując uspokojenia w grzechu. To my odrzucamy przyjaźń Boga. To my traktujemy Jego przebaczenie jak coś, co nam się święcie należy. To my żądamy chrztu dla naszych dzieci, ślubu, a najbardziej pogrzebu z błogosławieństwem Jego Ciął, czyli Kościoła. To my śmiało zdradzamy siebie, oszukujemy, zabijamy słowem zuchwale sądząc, że On nam to wszystko odpuści. To my czynimy z Jego Męki pośmiewisko, zgadzając się na niezliczone profanacje Jej znaku. To my, zakosztowawszy raz słodyczy bycia z Nim porzucamy Go na rzecz człowieka, ciała czy żądzy.
To moja, to Twoja ręka wbija gwóźdź w nadgarstek Boga.