J e z u s  z d j ę t y  z  K r z y ż a  i  z ł o ż o n y  w  r a m i o n a  M a t k i

Za 12,10 b -12a
10b. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym.
11. W owym dniu będzie wielki płacz w Jeruzalem, podobny do płaczu w Hadad-Rimmon na równinie Megiddo. 12. I płakać będzie cały kraj i każda rodzina oddzielnie.
Dn 13,35
35. Ona zaś płacząc spoglądała ku niebu, bo serce jej było pełne ufności w Panu…

Wielki płacz i wielka boleść.

Siedem mieczy przebiło serce Matki.

Spełniła się przepowiednia Starca dana młodziutkiej niegdyś Miriam.

Nie ma już Anioła, który by zawołał: „Nie bój się, Maryjo”. Nie ma Józefa, który, oświecony widzeniem, zrozumiał i wsparł. Nie ma wreszcie tego Jedynego i Jego spojrzenia pełnego miłości. Jest ból, pustka i pełne niechęci spojrzenia tłumu, sąsiadów, znajomych. Jeszcze szloch Magdaleny. Jeszcze silne ale drżące ramiona Jana – ale to nie to samo, nie to samo…

Trzyma na kolanach Ciało, jak niegdyś w Betlejem. Ale On już nie potrzebuje matczynej opieki.

– Cóż Ci dam, Synku… – pytają bezgłośne wargi.

Jedynie nadzieja pozostaje. I wiara mocna, doświadczona przez życie całe, przez wiele boleści i lata samotności.

Wiara, że to nie koniec.

Wierzysz?