Środa, 11 V 2011 r.
I CZYTANIE Dz 8, 1b-8 Po śmierci Szczepana wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. Szczepana zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem. A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia. Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo. Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z wielkim krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. Wielka radość zapanowała w tym mieście. EWANGELIA J 6, 35-40 Jezus powiedział do ludu: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby czynić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”.Jakoś tak jest, że przeciwności mogą stać się okazją do rozszerzania lub umacniania dobra. Śmierć Szczepana i związane z nią rozproszenie uczniów Jezusa pozwoliło na zaniesienie Ewangelii dalej aniżeli do rogatek Jerozolimy. Tak, jakby Pan Bóg dopuszczając piwosze prześladowania jednocześnie „przymusił” uczniów apostolskich do niesienia Dobrej nowiny „aż po krańce ziemi”. Od razu widzimy Filipa, który z mocą głosi Słowo w Samarii, gdzie penie raczej nie pojawiłby się, gdyby nie konieczność i znak Boży w postaci niebezpieczeństwa czekającego w Jerozolimie. Czyż nie powinniśmy w podobny sposób traktować naszych życiowych przeciwności? Szukając dobra, jakie może z nich wypływać? Z otwartością na wolę tego, który za nas oddał życie? Beż załamania się i depresji? Wszak Pan przypomina, że jest wolą Ojca, by Syn nie stracił nikogo z tych, którzy zostali Mu dani. Apostołowie i ich uczniowie mieli te słowa w pamięci, dlatego bez lęku mogli przezwyciężyć cierpienie wynikające z prześladowań.
W końcu rzecz idzie o dusze – własną i tych, do których jesteśmy posłani.