Niedziela, 23 X 2011 r.
I CZYTANIE Wj 22, 20-26
Tu nie ma miejsca na półsłówka, na zwalnianie się z odpowiedzialności, na ucieczkę, czy jojczenie: „Nie potrafię kochać…”. Słowo jest jasne, konkretne. Wezwanie nie pozostawia wątpliwości. To nawet nie jest wezwanie, to polecenie, ba, stwierdzenie faktu – „Będziesz miłował”! Kogo? Boga, bliźniego i siebie. Kropka.
Przykazanie jest jasne, ale co ma zrobić człowiek współczesny, zagrzebany w swym egocentryzmie i nie widzący nic więcej poza swoimi mechanizmami, zranieniami, a doceniający drugiego jedynie wtedy, gdy widzi w tym interes lub spełnienie pożądania? Jak się odnaleźć wobec nakazu, który (jak się wydaje) przerasta możliwości ludzkie? Przecież każdy z nas teoretycznie wie, że winien kochać bliźnich, ale w praktyce serca nie ma w nas decyzji dążenia do tego. łatwo zmieniamy to Jezusowe najważniejsze prawo w karykaturę – albo czyniąc z miłość jakieś uczuciowy bełkot (żeby było miło), albo bezduszne stawianie wymagań.
Jak? Patrząc na Tego, który takie zadanie przed każdym z nas stawia. Choć zabrzmi to niezwykle formułkowo, czy banalnie, to On jest drogą miłości, On jest prawdą o niej i o nas, On wreszcie miłość ożywi. Tu nie tylko chodzi o wzór do naśladowania („postępuj jak Chrystus i święci, a będziesz wiedział jak kochać”) ale o zakorzenienie naszych wysiłków w Jego mocy. Dla Niego bowiem nie ma nic niemożliwego.
Chcesz więc kochać? Poznawaj Chrystusa! Szukaj u Niego zrozumienia i siły.
Wielu czyni błąd, gdy wydaje im się, że można rozdzielić miłość do Pana od miłości do drugiej osoby. Wielu wręcz ustawia te dwie miłości w swoim życiu niejako konkurencyjnie. Wydaje im się, że miłość do Boga zagraża tej ludzkiej miłości. W takim ustawieniu z reguły przegrywa Pana Jezus, bo ta osoba obok jawi się jako bardziej konkretna, namacalna. Często dochodzi do tego także lęk przed utratą drugiego człowieka – „bo kto mnie wtedy zechce”. Wówczas wychodzi, że nie mamy do czynienia z miłością, ale z zakamuflowanym egoizmem. A przecież miłość funkcjonuje jako system naczyń połączonych! Bez zakorzenienia jej w Chrystusie szybko wyczerpie się pozostawiając poczucie wypalonych emocji, niespełnionych oczekiwań i rozczarowania.
Jeśli dzisiaj Pan przypomina o miłości, jako zasadzie życia ucznia Jezusowego, to może po to, abyś zadał sobie pytanie o tę przestrzeń w swoim życiu. Kogo kochasz? Kogo kochać pragniesz? Gdzie są twoi przyjaciele, czyli gdzie się kochać uczysz? A wreszcie, czy masz odwagę zakorzenić swoją miłość – taką jaką ona jest – w Jego gorejącym Sercu?