Blog ks. Jacka Gomulskiego

Miesiąc: listopad 2011 (Page 1 of 4)

Wtorek I tygodnia Adwentu

Wtorek, 29 XI 2011 r.

I CZYTANIE Iz 11, 1-10
Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się Odrośl z jego korzenia. I spocznie na niej Duch Pana, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pana. Upodoba sobie w bojaźni Pana. Nie będzie sądził z pozorów ni wyrokował według pogłosek; raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie i pokornym w kraju wyda słuszny wyrok.
Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego. Sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach, a wierność przepasaniem lędźwi. Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał.
Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana na kształt wód, które przepełniają morze. Owego dnia to się stanie: Korzeń Jessego stać będzie na znak dla narodów. Do niego ludy przyjdą z modlitwą i sławne będzie miejsce jego spoczynku.
EWANGELIA Łk 10, 21-24
Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”.
Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co wy słyszycie, a nie usłyszeli”.

Raj. Idylla. Cud, miód i wieczne malibu. Wilk z barankiem, pantera z koźlęciem, cielę z lwem, a cały ten wspaniały zoolog pasie dziecko. Piękne.

A my na co dzień widzimy raczej odwrotność tego raju. Nawzajem sie zjadamy, a jeśli nawet (wyjątkowo) mamy przerwę w konsumpcji, to patrzymy na siebie z podejrzliwością, zastanawiając się co ta druga strona kombinuje.

Czy jeszcze da się uwierzyć w ów idealny obraz czasów mesjańskich, o których pisał przed wiekami Izajasz? Choć z drugiej strony, czy jemu samemu było łatwo uwierzyć w to, co widział w prorockich uniesieniach. Przecież wtedy kondycja synów ludzkich byłą podobna, jeśli nie gorsza. A jednak zapisał: „zła wtedy czynić nie będą, bo kraj napełni się znajomością Pana”.

A potem przyszedł Bóg na ziemie, i w ciele Cieśli, otoczony rybakami, niepiśmiennymi wieśniakami, prostytutkami, żebrakami i wszelką, pogardzaną przez „wielkich” nędzą ludzką, udowodnił co znaczy, że  „zła czynić nie będą” i w jaki sposób można „napełnić się znajomością Pana”. I że jest to tylko dla prostych. Dla potrzebujących. Dla tych, co uznają sie wobec Niego jak biedacy. I że będzie wielu, co chcieliby bardzo doświadczyć „raju” i ujrzeć wilka z barankiem i panterę z koźlęciem, ale nie będzie im to dane.

Bo zbyt skomplikowali własny żywot. Jak my.

Środa XXXIV tygodnia Okresu Zwykłego

Środa, 23 XI 2011 r.

I CZYTANIE Dn 5, 1-6. 13-14.16-17. 23-28
Król Baltazar urządził dla swych możnowładców w liczbie tysiąca wielką ucztę i pił wino wobec tysiąca osób. Gdy zasmakował w winie, rozkazał Baltazar przynieść srebrne i złote naczynia, które jego ojciec, Nabuchodonozor, zabrał ze świątyni w Jerozolimie, aby mogli z nich pić król oraz jego możnowładcy, jego żony i nałożnice. Przyniesiono więc złote i srebrne naczynia zabrane ze świątyni w Jerozolimie; pili z nich król, jego możnowładcy, jego żony i jego nałożnice. Pijąc wino wychwalali bożków złotych i srebrnych, miedzianych i żelaznych, drewnianych i kamiennych. W tej chwili ukazały się palce ręki ludzkiej i pisały za świecznikiem na wapnie ściany królewskiego pałacu. Król zaś widział piszącą rękę. Twarz króla zmieniła się, myśli jego napełniły się przerażeniem, jego stawy biodrowe uległy rozluźnieniu, a kolana jego uderzały jedno o drugie. Wtedy przyprowadzono Daniela przed króla. Król odezwał się do Daniela: „Czy to ty jesteś Daniel, jeden z uprowadzonych z Judy, których sprowadził z Judy król, mój ojciec? Słyszałem o tobie, że posiadasz boskiego ducha i że uznano w tobie światło, rozwagę i nadzwyczajną mądrość. Słyszałem zaś o tobie, że umiesz dawać wyjaśnienia i rozwiązywać zawiłości. Jeśli więc potrafisz odczytać pismo i wyjaśnić jego znaczenie, zostaniesz odziany w purpurę i złoty łańcuch na szyję i będziesz panował jako trzeci w królestwie”.
Wtedy odezwał się Daniel i rzekł wobec króla: „Dary swoje zatrzymaj, a podarunki daj innym. Jednakże odczytam królowi pismo i wyjaśnię jego znaczenie. Uniosłeś się przeciw Panu nieba. Przyniesiono do ciebie naczynia Jego domu, ty zaś, twoi możnowładcy, twoje żony i twoje nałożnice piliście z nich wino. Wychwalałeś bogów ze srebra i złota, z miedzi i żelaza, z drzewa i kamienia, którzy nie widzą, nie słyszą i nie rozumieją. Bogu zaś, w którego mocy jest twój oddech i wszystkie twoje drogi, czci nie oddałeś. Dlatego posłał On tę rękę, która nakreśliła to pismo.
A oto nakreślone pismo: mene, mene, tekel ufarsin. Takie zaś jest znaczenie wyrazów: mene – Bóg obliczył twoje panowanie i ustalił jego kres; tekel – zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt lekki; peres – twoje królestwo uległo podziałowi; oddano je Medom i Persom”.
EWANGELIA  Łk 21, 12-19
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.
A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.

Tak jakby cała liturgia słowa śpiewała dzisiaj „Memento Mori” na głosy. Może nie brzmi równie pięknie jak Mozartowskie Requiem, ale jest niemniej (a nawet bardziej) przekonywujące. Pełna rozmachu scena uczty króla Baltazara, choć zniechęca swą dosłownością, to jednak zmusza do zatrzymania się nad znaczeniem słów tajemniczą ręką na ścianie pałacu wypisanych. A fragment Ewangelii, choć budzi grozę w sercach uczniów, to przez samą swą naturę przepowiedni i to, że czyni ją Syn Boży, może stawać się zaczynem nadziei. Strach nie jest tak wielki, jeśli wydarzenie, jakiego się boimy, jest zapowiedziane i przygotowane przez kogoś komu chcemy ufać.

Mimo to, wszystko dziś wokół nas przypomina o kresie istnienia. Skończy się kiedyś nasze „panowanie”, choćby tyczyło się ono garnków w kuchni. Zbyt lekcy jesteśmy na wadze odwiecznej sprawiedliwości, bo sami sobie lekce ważyliśmy miłość i wole Najwyższego. Podzielone i rozdrobnione okaże się to, w czym upatrywaliśmy nadzieję w nasz ludzki i krótkowzroczny sposób. A wszystko być może rozbije się o nasz brak wytrwałości – przy Bogu, przy drugim człowieku, przy miłości.

Pesymistycznie?

Czemu? To tylko od nas zależy, czy z grozą kresu zwrócimy się do Tego, który Jest, u niego szukając lekarstwa na lęk.

Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

Niedziela, 20 XI 2011 r.

I CZYTANIE Ez 34,11–12.15–17
To mówi Pan Bóg: „Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę. Jak pasterz dokonuje przeglądu swojej trzody, wtedy gdy znajdzie się wśród rozproszonych owiec, tak Ja dokonam przeglądu moich owiec i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne. Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko, mówi Pan Bóg. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie”. Do was zaś, owce moje, to mówi Pan Bóg: „Oto Ja osądzę poszczególne owce, barany i kozły”.

Czy jesteś owcą, która się rozproszyła – bez stada, na obrzeżach pastwiska, a może poza nim, samotna i chora? Dlaczego tak się stało? Co sprawiło, że nastały dla ciebie „dni ciemne i mroczne”? A może jesteś w pastwisku, jako owca tłusta i mocna? Także odpowiedz sobie na pytanie czemu tu jesteś, gdy wielu innych poginęło?

II CZYTANIE 1 Kor 15,20–26.28
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć. A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.

Co w twojej codzienności świadczy, o tym że żyjesz na polu walki z nieprzyjacielem, którym jest szatan? Jakie są przejawy tej walki? Czy doświadczasz mocy Chrystusa Króla? Czy poddajesz Mu pod Stopy wszystkie zagrożenia swego życia? Czy dokonałeś aktu poddania Królowi swego życia, ogłoszenia Go Królem swego domu, swej rodziny, relacji, czy pracy?

EWANGELIA Mt 25,31–46
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie, pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: »Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźmijcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata.
Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie«.
Wówczas zapytają sprawiedliwi: »Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?«. Król im odpowie: »Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili«. Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: »Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom.
Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;
byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście mnie«.
Wówczas zapytają i ci: »Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?«. Wtedy odpowie im: »Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili«. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego”.

Kogo „głodnego” ostatnio nakarmiłeś? Kto „spragniony” mógł nasycić pragnienie u ciebie? Kogo przyjąłeś w swoim domu, czy sercu? Czyją nagość przykryłeś w geście miłosierdzia? Kogo nawiedziłeś ostatnio podczas choroby? W czyje więzienie wlałeś nadzieję?

Przyjrzyj się swojemu życiu i powiedz, czy nie odrywasz swej wiary  pobożności od relacji z drugim człowiekiem? A jeśli nie, to zobacz, w jaki sposób czcisz Chrystusa obecnego w każdym potrzebującym?

Wspomnienie Św. Alberta Wielkiego, Biskupa i Doktora Kościoła

Wtorek, 15 XI 2011 r.

I CZYTANIE 2 Mch 6, 18-31
W czasie prześladowań Izraela przez króla Antiocha Eleazar, jeden z pierwszych uczonych w Piśmie, mąż już w podeszłym wieku, szlachetnego oblicza, był zmuszony do otwarcia ust i jedzenia wieprzowiny. On jednak wybierając raczej chwalebną śmierć aniżeli godne pogardy życie, dobrowolnie szedł na miejsce kaźni, a wypluł mięso, jak powinni postąpić ci, którzy mają odwagę odrzucić to, czego nie wolno jeść nawet przez miłość do życia.
Ci, którzy byli wyznaczeni do tej bezbożnej ofiarnej uczty, ze względu na bardzo dawną znajomość z tym mężem wzięli go na osobne miejsce i prosili, aby zjadł przyniesione przez nich i przygotowane mięso, które wolno mu jeść. Niech udaje tylko, że je to, co jest nakazane przez króla, mianowicie mięso z ofiar. Tak postępując uniknie śmierci, a ze względu na dawną z nimi przyjaźń skorzysta z miłosierdzia. On jednak powziął szlachetne postanowienie, godne jego wieku, powagi jego starości, okrytych zasługą siwych włosów i postępowania doskonałego od dzieciństwa, przede wszystkim zaś świętego i od Boga pochodzącego prawodawstwa. Dał im jasną odpowiedź mówiąc, aby go zaraz posłali do Hadesu. „Udawanie bowiem nie przystoi naszemu wiekowi. Wielu młodych byłoby przekonanych, że Eleazar, który ma już dziewięćdziesiąt lat, przyjął pogańskie obyczaje. Oni to przez moje udawanie, i to dla ocalenia maleńkiej resztki życia, przeze mnie byliby wprowadzeni w błąd, ja zaś hańbą i wstydem okryłbym swoją starość. Jeżeli bowiem teraz uniknę ludzkiej kary, to z rąk Wszechmocnego ani żywy, ani umarły nie ucieknę. Dlatego jeżeli mężnie teraz zakończę życie, okażę się godny swojej starości, młodym zaś pozostawię piękny przykład ochotnej i wspaniałomyślnej śmierci za godne czci i święte prawa”. To powiedziawszy, natychmiast wszedł na miejsce kaźni. Ci, którzy go przyprowadzili, na skutek wypowiedzianych przez niego słów zamienili miłosierdzie na surowość. Sądzili bowiem, że one były szaleństwem. Mając już pod ciosami umrzeć, westchnął i powiedział: „Bogu, który ma świętą wiedzę, jest jawne to, że mogłem uniknąć śmierci. Jako biczowany ponoszę wprawdzie boleści na ciele, dusza jednak cierpi to z radością, gdy Jego się boję”. W ten sposób więc zakończył życie, a swoją śmiercią pozostawił nie tylko dla młodzieży, lecz także dla większości narodu przykład szlachetnego usposobienia i pomnik cnoty.
EWANGELIA Łk 19, 1-10
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy widząc to, szemrali: „Do grzesznika poszedł w gościnę”. Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Na to Jezus rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”.

Wielkość ducha ludzkiego mierzy się wiernością prawdzie.

Wielki duchem jest patron dzisiejszego dnia, św. Albert Wielki, mistrz św. Tomasza z Akwinu i uczony, o którym mówiono, że nie ma takiej dziedziny wiedzy na jakiej by sie nie znal. Swą mądrość łączył z wielką dobrocią, tak, że nazywano go „suma dobroci”.

Wielki duchem jest mały celnik Zacheusz, który – mimo świadomej śmieszności i związanego z nią upokorzenia – wchodzi na sykomorę, aby ujrzeć Boga. Jest wielki, bo ma odwagę zapomnieć przez chwilę o swej pozycji, pieniądzach, czy (nienajlepszej) opinii. Ważny jest dla niego Bóg, przechodzący przez miasto.

Wielki jest wreszcie Eleazar, starzec, który mógłby uciec, schować się gdzieś ze swymi poglądami, zaprzeczyć im, lub (jak go namawiają „życzliwi”) udać coś. – Udawanie nie przystoi naszemu wiekowi – odpowiada z godnością Eleazar. I oddaje życie.

W czasach gdy o wierności mało kto pamięta, a poglądy i wyznawane „prawdy” zmienia się jak rękawiczki, warto popatrzeć na ludzi, którzy przy prawdzie trwali i gotowi byli narazić się na cierpienie, śmieszność, czy upokorzenie aniżeli zaprzeć się tego, co stało się dla nich cenne. Czy potrafisz, czy chcesz ich naśladować? Gdzie są w twoim życiu przestrzenie wielkości – takiej zwykłej, codziennej, być może niepozornej? A może w jakiejś sprawie Bóg wprost wzywa cię do heroizmu, jak Eleazara? Przyjrzyj się tej kwestii dzisiaj.

Poniedziałek XXXIII tygodnia Okresu Zwykłego

Poniedziałek, 14 XI 2011 r.

I CZYTANIE 1 Mch 1, 10-15. 41-43. 54-57. 62-64
Wyszedł korzeń wszelkiego grzechu, Antioch Epifanes, syn króla Antiocha. Przebywał on w Rzymie jako zakładnik, a zaczął panować w sto trzydziestym siódmym roku panowania greckiego.
W tym to czasie wystąpili spośród Izraela synowie wiarołomni, którzy podburzyli wielu ludzi, mówiąc: „Pójdźmy zawrzeć przymierze z narodami, które mieszkają wokoło nas. Wiele złego bowiem spotkało nas od tego czasu, kiedyśmy się od nich oddalili”. Słowa te w ich mniemaniu uchodziły za dobre. Niektórzy zaś spomiędzy ludu zapalili się do tej sprawy i udali się do króla, a on dał im władzę, żeby wprowadzili pogańskie obyczaje. W Jerozolimie więc wybudowali gimnazjum według pogańskich zwyczajów. Pozbyli się też znaku obrzezania i odpadli od świętego przymierza. Sprzęgli się też z poganami i zaprzedali się im, aby robić to, co złe. Król wydał dekret dla całego państwa. „Wszyscy mają być jednym narodem i niech każdy zarzuci swoje obyczaje”. Wszystkie narody przyjęły ten rozkaz królewski, a nawet wielu Izraelitom spodobał się ten kult przez niego nakazany. Składali więc ofiary bożkom i znieważali szabat.
W dniu piętnastym miesiąca Kislew sto czterdziestego piątego roku na ołtarzu całopalenia wybudowano „ohydę spustoszenia”, a w okolicznych miastach judzkich pobudowano także ołtarze; ofiary kadzielne składano nawet przed drzwiami domów i na ulicach. Księgi Prawa, które znaleziono, darto w strzępy i palono ogniem. Królewskie polecenie zabijało tego, u kogo gdziekolwiek znalazła się Księga Przymierza albo jeżeli ktoś postępował zgodnie z nakazami Prawa.
Wielu jednak spomiędzy Izraelitów postanowiło sobie i mocno się trzymało swego postanowienia, że nie będą jedli nieczystych pokarmów. Woleli raczej umrzeć aniżeli skalać się pokarmem i zbezcześcić święte przymierze. Oddali też swoje życie. Wielki gniew Boży strasznie zaciążył nad Izraelem.
EWANGELIA Łk 18, 35-43
Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Odpowiedział: „Panie, żebym przejrzał”. Jezus mu odrzekł: „Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła”. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.

Dzisiejsze czytania brzmią jak komentarz polityczny do obecnej rzeczywistości, nie tylko polskiej. Księga Machabejska opisuje okoliczności w jakich doszło do wybuchu powstania Machabeuszy – rozkład moralny narodu, porzucenie tradycji, przyjęcie obyczajowości pogańskiej, przemiana kultury aż wreszcie kult „ohydy spustoszenia” w miejsce kultu jedynego Boga (mimo trwania świątyni i ofiar). Skąd my to znamy? Każdy totalitaryzm, ogarniający swoim zasięgiem wiele narodów szedł tą samą ścieżką. Nic więc dziwnego, że, gdy pomiędzy nami odnajdujemy poszczególne elementy tej drogi, pojawia się lęk o Ojczyznę, o tożsamość narodową, o przywiązanie do wiary. Pojawia się także lęk o Kościół, który – choć zewnętrznie wciąż ten sam (pisze tak, mimo świadomości zmian, jakie zaszły na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat w liturgii, czy sztuce sakralnej)  – zaczyna w różnych kwestiach mówić innym, aniżeli naród, językiem. Przypominam, że rozróżnienia Kościół i Anty-Kościół używał już bł. Jan Paweł II. Może jeszcze nie widać fizycznie „ohydy spustoszenia” na ołtarzu świątynnym, ale chyba niedaleko do tego momentu.

Odpowiedzią na grozę pierwszego czytania jest scena ewangeliczna. Ślepy żebrak wie do kogo ma się zwrócić z prośbą o pomoc i – niezrażony niczym – krzyczy za Jezusem. Myślę, że to samo właśnie robi, trwająca od kilku miesięcy w naszym kraju, Krucjata Różańcowa za Ojczyznę. Podobnie jak wówczas, także i dziś znajdą się uczniowie idący na przedzie za Mistrzem, którzy będą woleli, aby krzyczący umilkli, bo męczą. Z tym, że tamtym uczniom chodziło o spokój Nauczyciela, tym zaś, o spokój swój własny i swoich znajomych. Warto, aby wyznawcy świętego spokoju pamiętali jednak, co jest treścią ksiąg Machabejskich – walka o tożsamość i byt narodu.

« Older posts

© 2025 Światło życia

Theme by Anders NorenUp ↑