Święto Św. Jana, Apostoła i Ewangelisty
Wtorek, 27 XII 2011 r.
I CZYTANIE 1 J 1, 1-4
Jan. Tak idealny, że wydaje się, iż nie ma w nim zbyt wielu ludzkich (tj. słabych, lub grzesznych) cech. Inteligentny, obejmujący rozumem tajemnice Boga i świata, a do tego wrażliwy (może nawet „nad”) o głębokim sercu, które potrafił zgrać z Sercem Mistrza. Młody, dziewiczy, bezkompromisowy w nazywaniu grzechu i łaski. Widzący więcej i głębiej aniżeli inni. Gorliwy i niemalże fanatyczny w swym oddaniu, czego dowodem może być słynna scena prośby o spalenie wioski, która nie chciała przyjąć Jezusa i Jego uczniów.
Jakże inny jest od Piotra, który – choć też oddany Mistrzowi – to jednak jest tak wyraźnie słaby, upadający, poddany własnej popędliwości, z temperamentem którego nie sposób nie zauważyć. Aż się zastanawiam, o czym ci dwaj mogli mówić, siedząc wieczorami przy ognisku… Pewnie o Rabbim, bo inne tematy z czasem wyparowały. Chyba, że Jan z pobłażliwym uśmiechem, na użytek podtrzymania dialogu, przypominał sobie zajęcia z wczesnej młodości i rozważał skomplikowaną tematykę rybołówstwa na jeziorze. Choć pewnie i ten temat konkludowali wspomnieniem pewnego obfitego połowu z nieznajomym wtedy jeszcze Cieślą na pokładzie Szymonowej łodzi.
O czym można myśleć, gdy w kolejnym dniu Oktawy bożonarodzeniowej, Kościół przyzywa św. Jana? O miłości tak idealnej, że wydaje się niemożliwa? O mistyce umysłu i serca? O walce z grzechem, w której nie ma półśrodków? O wizjach z wyspy Patmos, groźnych i budzących zarazem nadzieję?
O czym ze mną porozmawiasz, Janie? Co powiesz na temat mojego życia? Czy odwrócisz głowę i przesiądziesz się gdzie indziej, przyzywając w duszy ognia z nieba? Co takiego zobaczyłeś i usłyszałeś u Pana, co teraz mogłoby być pociechą, siłą i wezwaniem, dla grzesznych i słabych?
Mówisz, że miłość… Że to jej dotknąłeś i słyszałeś jak bije jej serce.
Wierzę ci.
Ale nie pojmuję.