P i ą t e k , 2 4 I I 2 0 1 2 r .
I CZYTANIE Iz 58, 1-9 To mówi Pan Bóg: „Krzycz na całe gardło, nie przestawaj. Podnoś głos twój jak trąba. Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa i domowi Jakuba jego grzechy. Szukają Mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi, jakby naród, który kocha sprawiedliwość i nie opuszcza Prawa swego Boga. Proszą Mnie o sprawiedliwe prawa, pragną bliskości Boga: «Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał?» Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich waszych robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości. Czyż Ja taki post jak ten wybieram sobie w dniu, w którym się człowiek umartwia? Czy zwiesić głowę jak sitowie i użyć wora z popiołem za posłanie, czyż to nazwiesz postem i dniem miłym dla Pana? Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: Rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać? Dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków? Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pana iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzecze: «Oto jestem»”. EWANGELIA Mt 9, 14-15 Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?” Jezus im rzekł: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki oblubieniec jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im oblubieńca, a wtedy będą pościć”.
Krzycz. Wytknij. Nie przestawaj.
Ale przecież do tego można się przyzwyczaić. W zasadzie to w większości każdy z nas umie wzruszyć ramionami i odciąć się od wszelkiego napominania. Że uciskam kogoś? Cóż, takie jest życie. Że poszczę pośród kłótni i z sercem pełnym niechęci do innych? To niech ci inni się zmienią. Że nienawidzę, osądzam, mam dość ludzi dookoła mnie? Wolno mi, a w ogóle to jakoś muszę się bronić w tym świecie, inaczej wszyscy wejdą mi na głowę! Tak, jestem grzeszny i słaby! Tak, mam za złe Wszechmogącemu, że w chwilach mojej nagłej pobożności zatyka uszy! Tak, zastanawiam się, czy nie lepiej i bezpieczniej, zwiesiwszy głowę nieco poudawać te wszystkie posty i umartwienia! Bo przecież On i tak zrobi po swojemu…
Nie przestawaj.
Jak skłonić twoje obolałe serce do miłości, do drugiego człowieka, równie zbitego jak ty sam, do Boga, smutnie wpatrzonego w ślady swych dzieci zmierzające ku przepaści? Jak ukazać prawdziwe szczęście, gdy nikt w nie już nie wierzy – czy to z bólu, czy to z rozpaczy, czy to z pogodzenia się z nieuchronnym? Jakim krzykiem przebić się do uszu przyzwyczajonych do wrzasku pijanych rodziców, do hałasu ulic, czy huku muzyki zabijającej wrażliwość (po co być wrażliwym? – to boli)?
Krzykiem rozpaczy kochającego Ojca stał się Syn – Oblubieniec. Jest ze mną. Jest z tobą. On nie podniesie głosu, ani trzciny nadłamanej nie zniszczy. Jest delikatny, pokorny a jednocześnie pełen tej niezwykłej mocy, z którą poniesie krzyż. Twój krzyż – twój ból i zagubienie, tak zręcznie maskowane butą, pychą i dumą. Pozwól. I wówczas zacznij z serca pościć.
Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzecze: „Oto jestem”!