Czwartek, 1 III 2012 r.
I CZYTANIE Est 14, 1. 3-5. 12-14
Proś. Szukaj. Stukaj do drzwi.
Proś, ale rób to tak jak On w Ogrójcu. Bóg nie jest od spełniania twoich nieprzemyślanych zachcianek. W modlitwie prośby masz odnaleźć się nie jak petent próbujący przekupić nieczułego urzędnika, lecz jak dziecko, z ufnością zwracające się do mądrego i dobrego Taty. Z jednej strony wszystko, co jest ojcowskie należy się dziecku, z drugiej – nic nam się nie należy, a postawa roszczeniowa zabija każdą więź, także tę z Bogiem.
Szukaj, ale wiedz, czego szukasz. Nie biegaj nerwowo, wchodząc w każdą głupotę jaką ci życie (cóż za eufemizm – diabeł, po prostu) przyniesie. Doświadczanie grzechu w różnych jego odmianach nie jest jeszcze mądrością, ani nie uczy niczego. Doświadczanie dobra – w mądrych rozmowach, dyskusjach, lekturze, czy rodzajach modlitwy, a najbardziej może w czynach miłosierdzia wobec drugiego człowieka – oto szukanie godne chrześcijanina. To, że przy tym jesteś słaby i grzeszny, że głupota nieustannie śledzi twoje kroki – nie przejmuj się tym, tylko jeszcze bardziej szukaj. Popatrz na życie św. Augustyna i proś go o pomoc.
Kołaczącemu otworzą. To prawda, ale miej oczy otwarte i patrz do jakich drzwi kołaczesz. Bo jeśli napis na nich przypomina ten, który widniał na dantejskiej bramie piekieł („Wy, którzy tu wchodzicie, żegnajcie się z nadzieją”) to może nie byłoby zbytnio rozsądnym dobijać się do tego miejsca. Czasami z gorliwością godną lepszej sprawy usiłujesz dostać się do miejsc, spraw, czy ludzkich serc, choć masz przeczucie, że czeka cię tam często niechęć, ból, czy rozpacz. „Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła” – przestrzegał Paweł Apostoł. Weź to sobie do serca i łomocz do drzwi samotności i cierpienia na siłę.
Proś. Szukaj. Stukaj do drzwi. Śledź ślady przebitych stóp Pana.