Piątek, 6 IV 2012 r.

Ś W I Ę T E   T R I D U U M   P A S C H A L N E

Męka  naszego  Pana  Jezusa  Chrystusa  według  św.  Jana  (J 18, 1 – 19, 42)

Zdrada Judasza

To powiedziawszy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami, pochodniami i bronią.
A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: Kogo szukacie? Odpowiedzieli Mu: Jezusa z Nazaretu. Rzekł do nich Jezus: Ja jestem. Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli się i upadli na ziemię.
Powtórnie ich zapytał: Kogo szukacie? Oni zaś powiedzieli: Jezusa z Nazaretu. Jezus odrzekł: Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść.
Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś.

Mimo godziny ciemności to Jezus jest panem sytuacji. Jan nie wspomina w swoim opisie o Judaszowym pocałunku. To Jezus sam pyta odważnie zgraję żołdaków: „Kogo szukacie?”, jakby chcąc tym pytaniem dotrzeć także do nas, zatrzymanych na krawędzi mroku i światłości. My także wolimy światło naszych lamp i pochodni, zastępnik światła naturalnego, byle nie korzystać z blasku, jaki daje Światło Świata. Przypomina nam Pan, jak i przypomniał Żydom, że to On jest tożsamy z Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, z owym JHWH, który objawił się Mojżeszowi i wyprowadził Lud Wybrany z niewoli egipskiej ku Ziemi Obiecanej. Mimo, że za chwile mieli Go pojmać, padli na twarze przed majestatem, jaki bił ze słów Boga w ludzkiej postaci.

Mimo mroku, Jezus panuje nad swoimi prześladowcami, objawia im swą boska istotę, oraz – jako Pasterz Dobry – troszczy się o swych uczniów. Potwierdzają się w Ogrójcu – mimo nieludzkiej męki, mimo trwogi, mimo pokus, mimo potu krwawego – słowa Pana, który mówił, że nikt życia mu siła nie zabiera, ale On sam je daje, z własnej, pełnej miłości, woli.

Chrystus jest Panem, nawet w największym zagrożeniu.

Twoim Panem.

Reakcja Piotra

Wówczas Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?

Piotr jak zwykle nic nie pojmuje z działań swego mistrza. Jego czyn jest jakby dalekim echem wyrzutów, jakie robił Jezusowi pod Cezareą Filipową. Mimo dobrych chęci obronienia Pana (a także i siebie) przed cierpieniem, nie umie odkryć planu boskiej miłości. Jeszcze nie poznał zasady życiodajnej śmierci. Nie wie, że ziarno wrzucone w ziemię, musi najpierw obumrzeć, aby mogło dać owoc.

W dobrej woli człowiek może nie zauważyć działań Boga. Trzeba, jak Jan, wsłuchać się w Jego serce, aby pojąć Jego ścieżki.

Bliżej ci do Jana, czy do Piotra?

Przed Annaszem i Kajfaszem.

Wówczas kohorta oraz trybun razem ze strażnikami żydowskimi pojmali Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza. Był on bowiem teściem Kajfasza, który owego roku pełnił urząd arcykapłański. Właśnie Kajfasz poradził Żydom, że warto, aby jeden człowiek zginął za naród.
A szedł za Jezusem Szymon Piotr razem z innym uczniem. Uczeń ten był znany arcykapłanowi i dlatego wszedł za Jezusem na dziedziniec arcykapłana, podczas gdy Piotr zatrzymał się przed bramą na zewnątrz. Wszedł więc ów drugi uczeń, znany arcykapłanowi, pomówił z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna rzekła do Piotra: Czy może i ty jesteś jednym spośród uczniów tego człowieka? On odpowiedział: Nie jestem. A ponieważ było zimno, strażnicy i słudzy rozpaliwszy ognisko stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr i grzał się.
Arcykapłan więc zapytał Jezusa o Jego uczniów i o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: Ja przemawiałem jawnie przed światem. Uczyłem zawsze w synagodze i w świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego Mnie pytasz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co im mówiłem. Oto oni wiedzą, co powiedziałem. Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: Tak odpowiadasz arcykapłanowi? Odrzekł mu Jezus: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?
Następnie Annasz wysłał Go związanego do arcykapłana Kajfasza.

Jezus konfrontuje się ze światem intryg, podłości i życiowych niekonsekwencji, jaki uosabiają dwaj arcykapłani. Św. Jan podkreśla prawość Nauczyciela z Nazaretu, zgodność Jego słów i czynów, a także otwartość Jego nauki. „Nie mam nic do ukrycia” – zdaje się mówić Jezus – „przemawiałem jawnie”. Świat konformizmu nie wytrzymuje prawdy. Policzek, jaki wymierza Jezusowi sługa Annasza, jest dowodem pewnego współuczestnictwa w ciemności. Negatywnymi bohaterami tej sceny nie są tylko arcykapłani, choć na pewną pełnią rolę swego rodzaju zworników systemu. To świat sług, cichych i głośnych popleczników kolaborującej władzy, nieuczciwych sędziów, czy zgadzających się na nieprawość elit społecznych. Dla nich wszystkich Rabbi z Nazaretu jest zagrożeniem. Podważa istniejące status quo – nawet nie to polityczne, co o wiele bardziej to duchowe, polegające na ułożeniu się z własnym grzechem i wiecznym kompromisie z prawdą.

Komu służysz? Jakiemu arcykapłanowi?

Zaparcie się Piotra.

A Szymon Piotr stał i grzał się. Powiedzieli wówczas do niego: Czy i ty nie jesteś jednym z Jego uczniów? On zaprzeczył mówiąc: Nie jestem. Jeden ze sług arcykapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, rzekł: Czyż nie ciebie widziałem razem z Nim w ogrodzie? Piotr znowu zaprzeczył i natychmiast kogut zapiał.

Gdyby Ewangelie były jedynie zapisem wyobrażeń i pobożnych życzeń pierwotnego Kościoła, wówczas na pewno nie byłoby w nich tego gorszącego fragmentu. Oto pierwszy pośród apostołów, ten, któremu Pan nakazał utwierdzać braci w wierze i paść Jego owce – tchórzy przed służebna dziewką i paroma sługusami.

Jak wielka musiała być rozpacz Piotra, jak olbrzymi jego lęk – o siebie, a może o dzieło Pańskie. A może to po prostu kompletne nie zrozumienie tego, co działo się na jego oczach spowodowało tak haniebne zachowanie. Wszak nie uciekł z Ogrójca gdzieś, hen, na zaułki Jerozolimy, ale poszedł z Janem za pojmanym Nauczycielem na dziedziniec arcykapłański. Może liczył w cichości serca na to, ze zebrany potajemnie Sanhedryn uwolni Rabbiego? Może myślał, ż Jezus wybroni się przed złym losem, w końcu tyle razy wychodził cało z potyczek słownych z faryzeuszami? Może spodziewał się jakiegoś spektakularnego cudu, który przekona elitę Izraela? A tymczasem, im więcej chrusty wypalało się w ogniskach na dziedzińcu, tym bardziej z przerażaniem Piotr uświadamiał sobie absurdalność sytuacji i grozę wisząca w powietrzu. Wobec takiej grozy, lepiej się schować, Abu dosięgła każdego, kto nieopatrznie wystawi się na jej działanie. Piotr nie chciał zdradzić, chciał być przezorny i rozsądny. Może (zważywszy jego popędliwy charakter) pierwszy raz w życiu, wolał najpierw pomyśleć, a potem dopiero działać. Tymczasem przekombinował i znowu nie pojął planu Boga.

Czy dajesz dojść do głosu Panu i Jego planom, czy też słuchasz własnych pomysłów i zamierzeń?

Wydany w ręce pogan

Od Kajfasza zaprowadzili Jezusa do pretorium. A było to wczesnym rankiem. Oni sami jednak nie weszli do pretorium, aby się nie skalać, lecz aby móc spożyć Paschę. Dlatego Piłat wyszedł do nich na zewnątrz i rzekł: Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi? W odpowiedzi rzekli do niego: Gdyby to nie był złoczyńca, nie wydalibyśmy Go tobie. Piłat więc rzekł do nich: Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa. Odpowiedzieli mu Żydzi: Nam nie wolno nikogo zabić.
Tak miało się spełnić słowo Jezusa, w którym zapowiedział, jaką śmiercią miał umrzeć.

Pobożni ludzie, będący jednocześnie autorytetami w dziedzinie religii i moralności, dbający o prawa swojego narodu, a więc także i patrioci, oddają jednego ze swych braci w ręce człowieka, którym gardzą, w ręce poganina. Wydają go w jednym celu – aby wydał wyrok śmierci na Nauczyciela z Nazaretu. W pewien sposób starsi Izraela chcą się posłużyć Piłatem do swoich celów, jest on dla nich narzędziem, które zastosują, aby sobie nie pobrudzić rąk. To prawda, że nie mogą oficjalnie wydać wyroku śmierci i potrzebują do tego zatwierdzenia, wydanego przez rzymskie władze. Ale gdyby chcieli zakończyć sprawę Jezusa własnymi siłami, to raczej nie mieliby po temu większych trudności. Wszystkie systemy władzy wszystkich czasów mają na to swoje sposoby. Wówczas jednak niechęć tłumu (którego się obawiali) spadłaby na nich jak klątwa, czego wolą uniknąć. Lepiej, aby cała ewentualna złość ludzka spadła na Piłata, którego i tak synowie Izraela nienawidzą.

Manipulując drugim człowiekiem i czyniąc go narzędziem swoich interesów stajesz w jednym szeregu z sędziami Jezusa.

Dwa Królestwa.

Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: Czy Ty jesteś Królem żydowskim?
Jezus odpowiedział: Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?
Piłat odparł: Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?
Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd.
Piłat zatem powiedział do Niego: A więc jesteś królem?
Odpowiedział Jezus: Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu.
Rzekł do Niego Piłat: Cóż to jest prawda?

Tak, Jezus jest Królem, ale Jego panowanie nie jest podobne do żadnego panowania ziemskiego władcy. Jezus nie włada mieczem, strachem, manipulacją, szantażami (nie tylko emocjonalnymi), czy przekupstwem. Orężem Chrystusa ma być prawda, i tylko ci, którzy są z prawdy zrozumieją prawo rządzące w tym Królestwie. Nie pojmie tych praw Piłat, który zna jedynie prawo siły – takiej, czy innej. Nie pojmą tego prawa ci, którzy uznają za jedynie skuteczne zasady relacji międzyludzkich kłamstwo, manipulację, czy zastraszenie.

Choć Królestwo Jezusa nie jest z tego świata, ma jednak ten świat, na jakim obecnie jesteśmy, przemieniać. Królowi potrzebni są słudzy – inni aniżeli słudzy przemijających władców ziemi. Potrzebni są ci, którzy pojmą prawo prawdy i miłości, oraz zechcą upodobnić się do Mistrza i Pana i – tak jak On – złożą samych siebie w ofierze.

Które Królestwo świadomie chcesz wybrać – Piłatowe, czy nie z tego świata?

Klęska sprawiedliwości.

To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że na Paschę uwalniam wam jednego więźnia. Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla żydowskiego? Oni zaś powtórnie zawołali: Nie tego, lecz Barabasza! A Barabasz był zbrodniarzem.

Oto paradoks – pełen niezaprzeczalnie dobrych chęci rzymski urzędnik wpada w pułapkę własnej przebiegłości. W procesie Jezusa ponoszą fiasko wszelkie ludzkie metody dyplomacji i polityki. Są niczym zarówno wobec agresji i nienawiści, wobec misterium ludzkiej woli przeżartej złem, ale także nie znaczą nic wobec woli Boga i Jego szalonej decyzji miłowania człowieka. Piłat okazuje się być bezsilnym przy całej swej władzy i kompletnie nieskutecznym funkcjonariuszem Rzymu. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że staje się on ofiarą systemu, któremu służy, a który to system okazuje się być konstruktem anty ludzkim.

Komu służysz? Jakiemu systemowi?

Król wyszydzony.

Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: Witaj, królu żydowski! I policzkowali Go.

Ot, tyle może zrozumieć z królewskości Syna Bożego poganin – błazenadę i drwinę z rojeń pogardzanego człowieka i narodu. Korona cierniowa i purpurowy płaszcz (zapewne jakaś żołnierska peleryna) to przecież atrybuty śmieszności, wykpienia. Podobnie zachowują się dzisiaj ci, którzy kpią z krzyża, czy przebierają się za papieża, lub biskupów na przeróżnych manifestacjach. Tyle rozumieją z kościoła, co żołdacy sprzed dwóch tysięcy lat z Jezusa. Żałosne.

A co ty rozumiesz z czynów Twojego Boga?

Ecce Homo

A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: Oto wyprowadzam Go do was na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy.
Jezus więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: Oto Człowiek.
Gdy Go ujrzeli arcykapłani i słudzy, zawołali: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!
Rzekł do nich Piłat: Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy.
Odpowiedzieli mu Żydzi: My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym.

Jakaś nieziemska nieustępliwość zamyka serca żydowskiego establishmentu. Podczas gdy Piłat staje na krawędzi śmieszności, rodacy Jezusa jawią się rzeczywiście jako dzieci ojca kłamstwa. Spełnia się to, co powiedział o nich swego czasu Pan, gdy próbowali Go ukamienować. I tak, jak wówczas odwoływali się do godności Abrahamowych dzieci, tak teraz zasłaniają się Prawem, interpretując je według pragnień swego serca. W tym momencie zostało zdeptane wszystko, co może chronić człowieka przed nim samym. Prawo staje się jedynie narzędziem, miłość ustępuje ślepej żądzy, a religia przyjmuje postać strażnika wygodnych schematów. Znika natomiast godność człowiecza, oraz bojaźń boża.

Popatrz, czy w swej codzienności nie czynisz karykatury z bożego prawa i nie sprowadzasz swej wiary do zasad służących jedynie twojej wygodzie?

Obawy Piłata

Gdy Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej. Wszedł znów do pretorium i zapytał Jezusa: Skąd Ty jesteś? Jezus jednak nie dał mu odpowiedzi.
Rzekł więc Piłat do Niego: Nie chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzą Ciebie ukrzyżować?
Jezus odpowiedział: Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, który Mnie wydał tobie.
Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić. Żydzi jednak zawołali: Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi.

Prokurator rzymski jawi się jako człowiek zapędzony w kozi róg. Zaczyna być chwiejny, miotany lękiem – zarówno przed pogróżkami Żydów, jak i tajemniczym milczeniem Jezusa. Nauczyciel z Nazaretu musiał, mimo pobicia i zmęczenia, zrobić na Piłacie mocne wrażenie, skoro ten poczyna traktować Jezusa z niemalże zabobonnym lekiem. Św. Jan nie wspomina o snach Piłatowej żony, ale pasowałby w tym miejscu jakiś rodzaj magicznej, czy naturalnej religijności, tak charakterystycznej dla tamtych (a może i dzisiejszych) czasów. Cechą konstruktywna takiego myślenia jest lęk, który staje się motywacją ludzkich zachowań. Piłat, co prawda próbuje ów lęk przykryć pewnością siebie, ale jest ona pustym dźwiękiem i czczą przechwałką, którą demaskujejedno zdanie Skazańca.

Czy kieruje tobą lęk? Przed czym, lub kim? A może twój strach jest nieustannym towarzyszem życia, zrodzonym z braku odkrycia kim jesteś w oczach Boga?

Wyrok

Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej. I rzekł do Żydów: Oto król wasz! A oni krzyczeli: Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!
Piłat rzekł do nich: Czyż króla waszego mam ukrzyżować? Odpowiedzieli arcykapłani: Poza Cezarem nie mamy króla.
Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano.

Stało się.

Naród Izraela, ustami swych arcykapłanów wyrzekł się Króla, Pana Zastępów, zrywając po raz kolejny przymierze z Bogiem swych przodków. Naród Izraela obrał na jedynego władcę Cezara, odcinając się tym samym od duchowego dziedzictwa. Odtąd Pan przestaje władać w Izraelu, czego widomym potwierdzeniem stanie się, już za czterdzieści lat, zburzenie świątyni.

Oto, jak łatwo można wyrzec się łaski i chwały. Przypomina się starotestamentalna scena z Jakubem i Ezawem, w której miska soczewicy staje się cenniejsza od błogosławieństwa. Jednak w tym przypadku nikt nie oszukiwał arcykapłanów, nikt ich nie mamił, nikt nie stosował wobec nich podstępów. Bóg jawnie przemawiał przed światem, ale – równie jawnie – został odrzucony.

Na czym polega Twoje dziedzictwo?

Intronizacja

Zabrali zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa.

Droga krzyżowa w opisie św. Jana, jaki cała Męka, jest historia królewskiej intronizacji Jesusa. Ewangelista nic nie wspomina o pomocy Cyrenejczyka, czy nawet o tym, że dwaj skazańcy towarzyszący Jezusowi, byli łotrami. Tutaj urastają oni do rangi świty Króla, który sam staje do śmiertelnych zapasów. Pojawia się jednak termin Golgota, wskazujący zarównona geograficzne miejsce poza murami Jerozolimy, jak i na symboliczne znaczenie owego tronu, na jakim zatriumfuje Mesjasz. Śmierć Jezusa zwycięża przecież grozę miejsca czaszek.

Oto Bóg króluje z Krzyża!

Titulus

Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski. Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: Nie pisz: Król Żydowski, ale że On powiedział: Jestem Królem Żydowskim. Odparł Piłat: Com napisał, napisałem.

Tak po ludzku, to owa tabliczka na krzyżu Jezusa, jest jedynym zwycięstwem (nieco ironicznym) rzymskiego prokuratora. Z pewnością nie przez pomyłkę Piłat kazał tak właśnie ująć swój wyrok i winę Nazarejczyka. Jednocześnie ów poganin stał się mimo woli prorokiem, gdyż napisał prawdę – Jezus rzeczywiście jest Królem. I choć napis (zwany w ikonografii titulusem) głosił, ze ukrzyżowany skazaniec jest władcą jedynie Żydów, to przecież napisany był w trzech popularnych ówcześnie językach. Tym samym królowanie Jezusa stało się dostępne dla całego ówczesnego świata, a nie tylko dzieci narodu wybranego, który to naród przed chwilą odżegnywał się od swego dziedzictwa.

Czy Jezus jest twoim Królem? W jaki sposób Jego panowanie działa w twoim życiu?

Całodziana szata

Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć.
Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze.

Czyż to dzielenie szat jeszcze nie umarłego Jezusa nie przypomina tego, co my czynimy na co dzień poprzez nasz brak wzajemnej miłości i troski o Jego Ciało, jakim jest Kościół? Nawet bez domniemania złej woli, nawet starając się o jakiś rodzaj dobra – tak jak je widzimy – w pewien sposób powierzamy przypadkowi losy Jezusowej Oblubienicy. Oczywiście, że przypadkami powoduje boska opatrzność, ale w przypadkach miesza również działanie Złego. Zwłaszcza, gdy pozostawienie czegoś przypadkowi równoznaczne jest ze zwalnianiem się z odpowiedzialności za swoje miejsce w Kościele i rolę, jak z owym miejscem się wiąże. Gdzieś w tle pobrzmiewa również jakąś postać uzurpacji i pytania „do kogo ma należeć” to dzieło, ta wspólnota, ta parafia, ta diecezja, ten Kościół. A przecież należy do Chrystusa!

Na czym polega twoja odpowiedzialność za Kościół – szatę i Oblubienicę Pana?

Matka

A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

Św. Jan ukazuje wydarzenia Męki niejako uzupełniając opisy pozostałych ewangelistów. Chrystus w oczach Jana doskonale panuje nad wydarzeniami, co prawda wchodzi w nie, przeżywa mękę, cierpi i jest wyszydzany, ale jednocześnie porządkuje rzeczywistość, nie pozostawia nic przypadkowi i rozporządza czymś, co można nazwać Jego dziedzictwem. Także i w tej scenie, konający Pan powierza swoją Matkę uczniom (których tu uosabia uczeń umiłowany) oraz uczniów Matce. Zawiązuje się w ten sposób przedziwna wspólnota miłości i wzajemnych zobowiązań. Widzimy tu nie tylko zwykła troskę o najbliższe sobie osoby, ale także pewien rodzaj duchowego zawierzenia. Trosce Maryi jest powierzony Kościół (prawdziwa rodzina Jezusa) a trosce Kościoła – Maryja. Jednocześnie to Maryja jest znakiem Kościoła – Niewiasty i Oblubienicy – odtąd owa Małżonka Baranka ma się troszczyć o wszystkich, którzy staną się umiłowanymi uczniami Mesjasza. Ci uczniowie zaś będą odpowiedzialni za losy Kościoła.

Gdzieś w tym wszystkim jesteśmy i my, uczniowie słabi i grzeszni. Do nas także dociera głos z wysokości Krzyża. Spojrzenie Króla w koronie cierniowej spoczywa i na naszych sercach, a z nich przechodzi na stojącą obok Niewiastę. Jesteśmy Jej dziećmi. Jesteśmy Jej opiekunami.

Na czym to – dla ciebie – polega?

Krew i woda

Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda.
Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie złamana. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: Będą patrzeć na Tego, którego przebili.

Badania naukowców ukazują w jaki sposób było możliwe tak wielkie zgromadzenie płynu i krwi. Ponoć było to wynikiem biczowania, dźwigania ciężaru krzyża i śmierci poprzez uduszenie. Nie to jest jednak najważniejsze, bo przecież dla każdego z nas, żyjących po objawieniach św. siostry Faustyny, najistotniejszy w tym opisie jest znak Bożego Miłosierdzia, rozpoznawalny dla wszystkich widzących słynny obraz z podpisem „Jezu, ufam Tobie!”.

Ufam, że umarłeś za mnie.

Ufam, że z krzyża boje źródło życia.

Ufam, że przebaczasz.

Ufam, że kochasz.

Ufam, że największy skandal świata, jakim była niewinna śmierć Bożego Syna jest największą szansą dla mojego życia.

Ufam.

Pragnę.

Pogrzeb

Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania.
A na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu.

Ponad sto funtów mirry i aloesu to duża ilość jak na pogrzeb galilejskiego cieśli i wędrownego nauczyciela. Józef z Arymatei i Nikodem musieli widzieć w Mężu z Nazaretu kogoś więcej, aniżeli zwykłego mędrca. Choć może lękali się stanąć murem z Jezusem podczas nocnego procesu w pałacu arcykapłana (może ich tam nie wezwano, znając przychylność obydwu dostojników dla skazańca) to teraz wypełniają swe powołanie. Ryzykując dobre imię Józef idzie do Piłata, a Nikodem nie żałuje pieniędzy, aby uczcić człowieka, o którym może nawet pomyśleli, że mógł być oczekiwanym Mesjaszem. To ciekawe, że obaj nie rezygnują ze swej powinności mimo śmierci Jezusa, choć powinna ona być dla nich dowodem przegranej Nazarejczyka. Przecież, w myśl popularnych w Izraelu przesądów, człowiek którego spotyka hańba takiej śmierci jest automatycznie przeklęty przez Boga. Albo więc Józef i Nikodem oczekiwali zmartwychwstania (zgodnie z zapewnieniem Jezusa) albo byli ludźmi – wbrew temu, co zwykł się mówić o ich tchórzostwie – wielkiego serca i kultury.

Sto funtów wonności, jakimi obłożono ciało Pana podkreślają wystawność i królewskość Jezusowego pochówku. Oto Król, pośród woni pachnideł, zostaje złożony w ogrodzie, oczekując na poranek zmartwychwstania. Grób jest świeżo wykuty w skale, godzien Ciała Syna Bożego. Ciała, które – jak szczegółowo zaznacza naoczny świadek tamtej pospiesznej ceremonii – zostaje obwiązane płótnami. Nie sposób w tej wzmiance zobaczyć odwołania do materii, jakie znamy dzisiaj jako Całun Turyński, sudarion z Oviedo, czy chusta z Manopello.

W ogrodzie rajskim człowiek zrzekła się natury królewskiej. W ogrodzie na stoku Golgoty Król ma wyzwolić naturę ludzką.

Nastała cisza oczekiwania…