Blog ks. Jacka Gomulskiego

Miesiąc: czerwiec 2012 (Page 1 of 2)

Wspomnienie św. Alojzego Gonzagi, zakonnika

Czwartek, 21 czerwca 2012 r.

I CZYTANIE Syr 48, 1-14
Powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia.
On głód na nich sprowadził, a swoją gorliwością zmniejszył ich liczbę. Słowem Pańskim zamknął niebo, z niego również trzy razy sprowadził ogień.
Jakże wsławiony jesteś, Eliaszu, przez swoje cuda i któż się może pochwalić, że tobie jest równy?
Ty, który ze śmierci wskrzesiłeś zmarłego i słowem Najwyższego wywiodłeś go z krainy umarłych. Ty, który zaprowadziłeś królów na zgubę, zrzucając z łoża okrytych chwałą.
Ty, któryś na Synaju otrzymał rozkaz wykonania kary, i na Horebie wyroki pomsty, Ty, który namaściłeś królów jako mścicieli i proroka, następcę po sobie.
Ty, który zostałeś wzięty w skłębionym płomieniu, na wozie o koniach ognistych. O tobie napisano, żeś zachowany na czasy stosowne, by uśmierzyć gniew przed pomstą, by zwrócić serce ojca do syna i pokolenia Jakuba odnowić.
Szczęśliwi, którzy cię widzieli, i ci, którzy w miłości posnęli, albowiem i my na pewno żyć będziemy.
Gdy Eliasza zakrył wir powietrzny, Elizeusz został napełniony jego duchem. Za dni swoich nie lękał się żadnego władcy i nikt nie osiągnął nad nim przewagi.
Nic nie było zbyt wielkie dla niego i w grobowym spoczynku ciało jego prorokowało. Za życia czynił cuda i przy śmierci jego działy się rzeczy przedziwne.
EWANGELIA Mt 6, 7-15
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich. Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, któryś jest w niebie: święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zbaw ode złego.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”.

Daj nam, Ojcze, dwie części Eliaszowego ducha!

Udziel tej ognistej mocy słowa, które władne jest zamknąć niebo, wskrzesić to, co umarłe, głód sprowadzić a pustynny step zamienić w żyzny Eden.

Daj doświadczyć, że życie chrześcijanina nie jest nudnym czekaniem na śmierć, w którym każda przeżywana sekunda ma smak styropianu! Wróć smak naszym dniom – smak wiary, gorliwości i orzeźwienia! Niech nie triumfuje w nas diabelskie kłamstwo (tak mocne przecież, tak wyraźne, tak nachalne) o bezsensie i braku nadziei.

Daj rozpoznać powołanie, które wpisałeś w człowiecze serca, pasje, jakie są w nich ukryte, dobre pragnienia, których nie realizujemy ze strachu czy niewiary.

Jeśli taka wola Twa – zapal nas Eliaszowym ogniem! Ale na pewno taka jest Twa wola, bo czyż możesz odmówić Ducha tym, którzy o Niego proszą? Jakiż ojciec odmówi tego, co dobre, swoim dzieciom? Wiesz przecież, że Ducha mocy potrzebujemy – bośmy wypaleni, słabi, zanurzeni w różnorakie pożądliwości, zapatrzeni w słabość, służący sobie lub Literze, niewierzący w dary, jakimi nas obdarzyłeś, niewidzący Twego działania.

Nie pozwól, abyśmy zatrzymali się na zgorzknieniu, które prowadzi do ucieczki od Twych przykazań, do nieprzebaczania, do zabicia Twego życia w nas samych.

Daj nam, Ojcze, ducha prorockiego! Wzbudź proroków w Twym Kościele!

Środa XI tygodnia Okresu Zwykłego

Środa, 20 czerwca 2012 r.

I CZYTANIE 2 Krl 2, 1. 6-14
Kiedy Pan miał wśród wichru unieść Eliasza do nieba, szedł Eliasz z Elizeuszem z Gilgal. Wtedy rzekł Eliasz do niego: „Zostańże tutaj, bo Pan posłał mnie aż do Jordanu”. Elizeusz zaś odpowiedział: „Na życie Pana i na twoje życie: nie opuszczę cię!” I szli dalej razem. A pięćdziesiąt osób z uczniów proroków poszło i stanęło z przeciwka, z dala, podczas gdy obydwaj przystanęli nad Jordanem.
Wtedy Eliasz zdjął swój płaszcz, zwinął go i uderzył wody, tak iż się rozdzieliły w obydwie strony. A oni we dwóch przeszli po suchym łożysku. Kiedy zaś przeszli, rzekł Eliasz do Elizeusza: „Żądaj, co mam ci uczynić, zanim wzięty będę od ciebie”. Elizeusz zaś powiedział: „Niechby, proszę, dwie części twego ducha przeszły na mnie!” On zaś odrzekł: „Trudnej rzeczy zażądałeś. Jeżeli mnie ujrzysz, jak wzięty będę od ciebie, spełni się twoje życzenie; jeśli zaś nie ujrzysz, nie spełni się”.
Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto zjawił się wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch: a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios. Elizeusz zaś patrzał i wołał: „Ojcze mój! Ojcze mój! Rydwanie Izraela i jego jeźdźcze”. I już go więcej nie ujrzał. Ująwszy następnie szaty swoje, Elizeusz rozdarł je na dwie części i podniósł płaszcz Eliasza, który spadł z góry od niego.
Wrócił i stanął nad brzegiem Jordanu. I wziął płaszcz Eliasza, który spadł z góry od niego, uderzył wody, lecz one się nie rozdzieliły. Wtedy rzekł: „Gdzie jest Pan, Bóg Eliasza?” I uderzył wody, a one rozdzieliły się w obydwie strony. Elizeusz zaś przeszedł środkiem.
EWANGELIA Mt 6, 1-6. 16-18
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.
Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”.

 

 

Elizeusz wie, czego chce, nie jest smutnym cieniem Eliasza. Odkrywa swe prorockie powołanie i wie też co z Eliaszowej posługi jest mu, w realizacji owego powołania, potrzebne. Elizeusz nie chce być jak inni „prorocy”, których kilkudziesięciu towarzyszy z dala mistrzowi. Zna swoją wartość i swoje miejsce – zarówno te u boku Eliasza, jak i te w Bożym planie. Więc walczy  – o to, by towarzyszyć staremu prorokowi, o to by otrzymać dziedzictwo dwóch części Eliaszowego ducha.

Gdy wiesz, czego chcesz, to walcz o to. Nawet, jeśli wydaje się to niemożliwe, lub trudne do osiągnięcia. Walcz o swoje powołanie, o realizację darów, jakie Stwórca złożył w tobie. Walcz o przejęcie dziedzictwa wielkich – proroków i świętych, na których barkach stoisz. Walcz, bo nie wiesz kiedy ognisty wóz przejedzie przed Twoim nosem i szansa na urzeczywistnienie dobra przeminie.

Jak walczyć?

Postem, modlitwą i jałmużną, wiedząc, że będzie patrzył na to Ojciec Twój, który widzi w ukryciu. Walka ta nie jest strojem, jaki zakładasz, by ludzie cię widzieli, rozpoznawali walkę, doceniali zaangażowanie, może nawet cmokali z uznaniem nad garścią twych wysiłków. Walka idzie o zwycięstwo, o Łaskę, o dobro, jakie poprzez ciebie Pan będzie mógł zdziałać.

A wówczas rozdzielą się wody i suchą nogą przejdziesz przez życie, uzbrojony w bliskość Łaski ukrytej w glinianym naczyniu serca.

Wtorek XI tygodnia Okresu Zwykłego

Wtorek, 19 czerwca 2012 r.

 

I CZYTANIE 2 Krn 18, 25-31a. 33-34
Król izraelski Achab rozkazał: „Weźcie Micheasza i zaprowadźcie go ż powrotem do Amona, dowódcy miasta, i do syna królewskiego, Joasza, i powiedzcie: «Tak rzekł król: Wtrąćcie go do więzienia i żywcie chlebem i wodą jak najskąpiej, aż do mego powrotu w pokoju»”. Na to Micheasz powiedział: „Gdybyś miał powrócić w pokoju, to znaczyłoby, że Pan nie mówił przeze mnie”.
Jednak król izraelski i Jozafat, król judzki, wyruszyli na Ramot w Gileadzie. Tam król izraelski powiedział Jozafatowi: „Zanim pójdę w bój, przebiorę się. Ty zaś wdziej swoje szaty”. Następnie król izraelski przebrał się i dopiero wtedy przystąpili do walki. A król syryjski dowódcom swoich rydwanów wydał taki rozkaz: „Nie walczcie ani z małym, ani z wielkim, lecz tylko z samym królem izraelskim”. Toteż kiedy dowódcy rydwanów zobaczyli Jozafata, powiedzieli: „Ten jest królem izraelskim”. Wtedy otoczyli go, aby z nim walczyć.
A pewien człowiek naciągnął łuk i przypadkiem ugodził króla izraelskiego między spojenia pancerza. Powiedział więc król woźnicy: „Zawróć i ratuj mnie z tej walki, bo zostałem zraniony”. Tego dnia rozgorzała walka, a król izraelski utrzymywał się stojąc na rydwanie naprzeciw Syryjczyków aż do wieczora, a zmarł o zachodzie słońca.

 

EWANGELIA Mt 5, 43-48
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.

 

– Nie walczcie z małym, ani z wielkim – woła syryjski władca do swych żołnierzy. On wie, kto jest prawdziwym nieprzyjacielem. Zna wroga. I choć nasze sympatie są pewnie po stronie połączonych sił Izraela i Judy, to wypada w tym miejscu zastosować się do Chrystusowej rady, w myśl której, synowie ciemności są roztropniejsi od synów światłości w sprawach tego świata.

Czy znasz swego wroga? Ale nie małego, czy wielkiego, lecz samego króla!

Można nienawidzić ludzi sobie nieżyczliwych, tropić ich poczynania, pozwalać, by żółć zalewała serca i wątroby mieszając w umysłach. Można codziennie rozpoznawać coraz to nowych wrogów – w Ojczyźnie (jej wrogów także), w Kościele, wśród dalszych i bliższych sąsiadów, w rodzinie, pośród znajomych. I można przy tych wnikliwych obserwacjach mieć rację.

I cóż z tego?

Owszem, prawda ma to do siebie, że chce być nazywana, domaga się ujawnienia. Ale co robić, gdy doprowadza nas ona tylko do niechęci czy (co gorsze) do nienawiści? Może też tak zakwasić i zaciemnić nasze spojrzenie, że rzeczywistość, że poprzestaniemy na tropieniu coraz to nowych wrogów, wypełniając sobie czas błogim poczuciem samozadowolenia – że tacyśmy prawi i sprawiedliwi.

A przecież – nie walczcie z małym, ani z wielkim, lecz z samym królem…

Walka, do której prowadziłoby cytowane zdanie syryjskiego władcy, jest straceńcza, ale jedyna właściwa. Nie ogniskuje się bowiem na ludziach, nie kieruje emocji przeciwko nim, nie koncentruje na rzeczach nieważnych, lecz prowadzi do sedna. Jest w niej miejsce na prawdę o ludzkich czynach, ale jeszcze bardziej na obnażenie mechanizmów podejmowania człowieczych decyzji. Jest w niej przestrzeń na odnajdywanie rzeczywistości taką, jaka jest, ale także na odkrycie ostatecznego celu wysiłków. I wreszcie – prowadzi do autentycznej sprawiedliwości, w której wyroki nie zastępują „małego” „wielkim”, czy na odwrót, lecz składają swe ostrza u stóp Stwórcy, który ustanowił ład we wszechświecie. Jak zawoła św. Paweł – „nie walczymy bowiem przeciw krwi i ciału, lecz przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich”.

Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio…

Poniedziałek XI tygodnia Okresu Zwykłego

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 r.

I CZYTANIE 2 Krn 18, 3-8. 12-17. 22
Król izraelski, Achab, zwrócił się do króla judzkiego Jozafata: „Czy pójdziesz ze mną przeciw Ramot w Gileadzie?” Odpowiedział mu: „Ja tak jak i ty, lud mój jak i twój lud będziemy z tobą na wojnie”.
Ponadto Jozafat rzekł królowi izraelskiemu: „Najpierw zapytaj, proszę, o słowo Pana”.
Król więc izraelski zgromadził czterystu proroków i rzekł do nich: „Czy powinienem wyruszyć na wojnę o Ramot w Gileadzie, czy też powinienem tego zaniechać?” A oni odpowiedzieli: „Wyruszaj, a Bóg je da w ręce króla”. Jednak Jozafat rzekł: „Czy nie ma tu jeszcze jakiegoś proroka Pana, abyśmy przez niego mogli zapytać?” Na to król izraelski odrzekł Jozafatowi: „Jeszcze jest jeden mąż, przez którego można zapytać Pana. Ale ja go nienawidzę, bo mi nie prorokuje dobrze, tylko zawsze źle. Jest to Micheasz, syn Jimli”. Wtedy Jozafat powiedział: „Nie mów tak, królu”. Zawołał więc król izraelski któregoś dworzanina i rzekł: „Pośpiesz się po Micheasza, syna Jimli”. Ten zaś posłaniec, który poszedł zawołać Micheasza, powiedział mu tak: „Oto przepowiednie proroków są jednogłośnie pomyślne dla króla, niechże twoja przepowiednia, proszę cię, będzie jak każdego z nich, taką, żebyś zapowiedział powodzenie”. Wówczas Micheasz odrzekł: „Na życie Pana, na pewno będę mówił to, co powie mój Bóg”.
Potem przyszedł przed króla. Wtedy król się odezwał do niego: „Micheaszu, czy powinniśmy wyruszyć na wojnę przeciw Ramot w Gileadzie, czy też powinniśmy tego zaniechać?” Wtedy do niego przemówił: „Wyruszcie, a zwyciężycie. Będą oni oddani w wasze ręce”. Król zaś mu powiedział: „Ile razy mam ciebie zaklinać, żebyś mi mówił tylko prawdę w imieniu Pana?” Wówczas on rzekł: „Ujrzałem całego Izraela rozproszonego po górach, jak trzodę owiec i kóz bez pasterza. Pan Bóg rzekł: «Nie mają swego pana. Niech wróci każdy w pokoju do swego domu»”.
Wtedy król izraelski zwrócił się do Jozafata: „Czyż ci nie powiedziałem? Nie prorokuje mi pomyślności, tylko nieszczęścia”. Micheasz zaś mówił dalej: „Oto Pan dał teraz ducha kłamstwa w usta tych twoich proroków. Pan bowiem zawyrokował twoją zgubę”.
EWANGELIA Mt 5, 38-42
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie”.

 

Suchy opis Księgi Kronik nie pozostawia zbyt wiele miejsca na analizę dramatu Micheasza. Zresztą, całą scenę widzimy oczami dwóch władców wyraźnie chcących wyruszyć na wojnę. Z jednej strony jest Achab, wyraźnie lubiący przychylne słowa i jasne sytuacje. Z drugiej mamy Jozafata, dzięki któremu Słowo Pana może zostać ogłoszone królowi i ludowi. Dlaczego Jozafat nalega na prorocką przepowiednię? Może nie chce tej wojny, a może prawdziwie boi się Pana. Tak, czy inaczej, naleganie króla każe Achabowi sprowadzić Micheasza – którego władca Izraela wyraźnie nienawidzi, wpisując się tym samym w długi katalog królów, cesarzy, czy prezydentów, którzy wolą nie słyszeć Słowa Pańskiego, gdy jest nieprzychylne ich pragnieniom. W zasadzie to każdy z nas chyba doświadczył tego irytującego momentu, gdy własne zamiary zderzają się boleśnie z wolą Boga, zasadami, czy choćby prawem naturalnym.

Aż wreszcie pojawia się Prorok. Wchodzi do opowieści dość szumnie ogłaszając własną prawowierność i posłuszeństwo Panu. Zbyt szumnie, jak się okazuje. Czy Micheasz się po prostu boi, czy też ma dość wiecznego stawania w poprzek królewskim zamierzeniom – tego nie wiemy. Tak, czy inaczej staje się mimowolnym dowodem słabości tego ludzkiego materiału, z którego ulepiony jest każdy z nas, nawet boży prorok.

A w Ewangelii inny Prorok z mocą głosi niepopularne orędzie o nadstawianiu drugiego policzka – przykazanie najbardziej chyba niezrozumiane i wypaczone przez naśladowców Nauczyciela z Nazaretu, którzy od dwóch tysięcy lat balansują pomiędzy skrajnościami w interpretacji tego prawa. Albo udają przebaczenie w skrytości serca marząc o pomście na wrogach, albo też robią z siebie płaczliwe niuńki, które w imię „drugiego policzka” nie są w stanie obronić dobra przed nikim.

Ludzka słabość. Prorocka słabość. Uczniowska słabość.

Nad nią jednak unosi się Słowo Pana, które ową słabość przekracza, ogranicza, przemienia i wypełniając mocą nie z tego świata, czyni znakiem Swej Potęgi.

Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa

Piątek, 15 czerwca 2012 r.

I CZYTANIE Oz 11, 1. 3-4. 8c-9
To mówi Pan: „Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości.
Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę, schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go.
Moje serce się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu, i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja – Święty, i nie przychodzę żeby zatracać”.
II CZYTANIE Ef 3, 8-12. 14-19
Mnie, zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta łaska: ogłosić poganom jak Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy. Przez to teraz wieloraka w przejawach mądrość Boga poprzez Kościół stanie się jawna Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach niebieskich, zgodnie z planem wieków, jaki powziął Bóg w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. W Nim mamy śmiały przystęp do Ojca z ufnością dzięki wierze w Niego.
Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać, miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście napełnieni zostali całą Pełnią Bożą.
EWANGELIA J 19, 31-37
Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat, ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem, Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Kości Jego nie będą łamane”. I znowu na innym miejscu mówi Pismo: „Będą patrzeć na Tego, którego przebodli”.

 

Do końca, do ostatniej kropli przelanej krwi Jezusa z Nazaretu, a nawet dłużej, do odsunięcia kamienia z grobowej pieczary, niebo i ziemia nie rozpoznały, że realizuje się „wykonanie tajemniczego planu” Boga. Co więcej, mimo dwóch tysięcy lat, żyjący na ziemi człowiek również nie potrafi rozpoznać owego planu, a nawet często nie domyśla się, że jest owego zamysłu podmiotem. Przyjęcie bowiem założenia, że Bóg z miłości oszalał, rozbija w proch wszystkie oskarżenia, jakie gromadzą się przez wieki wobec Stworzyciela: że jest tyranem, potworem, Istotą bez serca, Sprawiedliwością samą, niezainteresowanym nami Architektem, czy mściwym satrapą, karmiącym się strachem swych stworzeń.

Soren Kierkegaard opowiedział kiedyś historię o potężnym i bogatym władcy, który, zakochany w jednej ze swych poddanych – wiejskiej dziewczynie, chciał poprosić ją o rękę. Naszły go jednak wątpliwości, czy wybranka będzie kochać jego, czy tez pieniądze, władzę i potęgę, czyli wszystkie przymioty, które osiągnie wraz z małżeństwem. Władca uznał, że jest tylko jeden sposób, aby się przekonać o szczerości serca dziewczyny i nie wystawiać jej na pokusę posiadania. Po prostu zrzekł się tronu, władzy, i bogactw stając się równy tej, którą pokochał. Potem dopiero oświadczył się wybrance. Kierkegaard konkluduje „Tylko w miłości ktoś, kto nie jest równy, takim się staje”.

Tajemniczy plan Boga zakładał cierpienie, krzyż, odrzucenie i upokorzenie najwyższego Króla. Bóg podjął największe ryzyko świata, to samo, które przeżywa niemal każdy człowiek, gdy kocha – ryzyko odrzucenia. I nie chodzi tu tylko o ból boskiego Serca, ale także o serce i duszę człowieka. Odrzucenie bowiem (ostateczne odrzucenie) miłości Boga, przez kogoś, kto na tej miłości jest zbudowany, oznacza autodestrukcję.. Człowiek zabijający w sobie Boga, tym samym zabija samego siebie…

Póki żyjemy na tym świecie, póty mamy wybór – nieustannie możemy odnaleźć drogę do Serca (zarówno do Serca Boga, jak i do własnego serca, zagubiliśmy bowiem ścieżki do obydwu). Wiedzie ona poprzez Ranę – tę, która przebiła Jego bok, a dzięki której wytrysnął strumień Wody i Krwi, oraz poprzez nasze rany, zwłaszcza te związane z odrzuceniem, upokorzeniem, zdeptaną miłością. Czasami tylko poprzez to możemy doświadczyć, że jesteśmy tak jakby równi Ukrzyżowanemu.

« Older posts

© 2024 Światło życia

Theme by Anders NorenUp ↑