Blog ks. Jacka Gomulskiego

Miesiąc: czerwiec 2012 (Page 2 of 2)

Wspomnienie bł. Michała Kozala, Biskupa i Męczennika

Czwartek, 14 czerwca 2012 r.

 

I CZYTANIE 1 Krl 18, 41-46
Eliasz powiedział Achabowi: „Idź! Jedz i pij, bo słyszę odgłos deszczu”. Achab zatem poszedł jeść i pić, a Eliasz wszedł na szczyt Karmelu i pochyliwszy się ku ziemi, wtulił twarz między swoje kolana. Potem powiedział swemu słudze: „Podejdź no! Spójrz w stronę morza!” On podszedł, spojrzał i wnet powiedział: „Nie ma nic!” Na to mu odrzekł: „Wracaj siedem razy!” Za siódmym razem powiedział: „Oto obłok mały jak dłoń człowieka podnosi się z morza!” Wtedy mu rozkazał: „Idź, powiedz Achabowi: «Zaprzęgaj i odjeżdżaj, aby cię deszcz nie zaskoczył»”.
Niebawem chmury oraz wiatr zaciemniły niebo i spadła ulewa. Więc Achab wsiadł na wóz i udał się do Jizreel. A ręka Pana wspomogła Eliasza; opasawszy swe biodra pobiegł przed Achabem w kierunku Jizreel.
EWANGELIA Mt 5, 20-26
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
Słyszeliście, że powiedziano przodkom: «Nie zabijaj»; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu «Raka», podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł «Bezbożniku», podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj.
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz”.

Kim jest Eliasz, Mąż Boży?

To ten, który wyprzedza fakty swoją wiarą. To człowiek, który tak ufa w dar, jakiego Bóg mu udzielił, że opiera na tej ufności wszystko w swoim życiu.

Zaraz potem, jak zaryzykował wszystko wyzywając na modlitewne zawody proroków Baala, pragnie zakończyć suszę w kraju, aby ostatecznie przekonać niedowierzającego króla o potędze Boga Jedynego. Co ciekawe, najpierw stwierdza wobec Achaba, że niepotrzebny jest dalszy post, gdyż właśnie zbliża się upragniony deszcz – a przecież sługa, który siedem razy wybiega wyglądając ciemnych chmur, dopiero za ostatnim razem widzi ciemne niebo. Tak naprawdę Eliasz nie słyszy deszczu, gdy rozmawia z Achabem, jest jednak przekonany, że jego modlitwa będzie wysłuchana, zgodnie z wcześniejszym zapewnieniem Boga, który związał losy suszy (a wiec losy kraju) ze słowem prorockim.

Mógłby Eliasz zwątpić, mógłby pomyśleć sobie, że jest niegodny własną modlitwą decydować o życiu i śmierci, mógłby zarzucać sobie pychę i skłonność do ryzykanctwa. Na szczęście Eliasz wierzy Bogu, a sobie o tyle, o ile wypływa to z Bożego słowa. Eliasz jest człowiekiem, którego tożsamość jest zbudowana nie przez własne słabości, umiejętności, czy chęci, ale poprzez Słowo Stwórcy, Słowo powołania i zadania.

Taki jest Eliasz, Mąż Boży.

Wspomnienie Św. Antoniego z Padwy, Prezbitera i Doktora Kościoła

Środa, 13 czerwca 2012 r.

I CZYTANIE 1 Krl 18, 20-39
Achab rozesłał polecenie wszystkim Izraelitom i zgromadził proroków na górze Karmel. Wówczas Eliasz zbliżył się do całego ludu i rzekł: „Dopókiż będziecie chwiać się na obie strony? Jeżeli Pan jest prawdziwym Bogiem, to Jemu służcie, a jeżeli Baal, to służcie jemu!” Na to nie odpowiedzieli mu ani słowa. Wtedy Eliasz przemówił do ludu: „Tylko ja sam ocalałem jako prorok Pana, proroków zaś Baala jest czterystu pięćdziesięciu. Wobec tego niech nam dadzą dwa młode cielce. Oni niech wybiorą sobie jednego cielca i porąbią go oraz niech go umieszczą na drwach, ale ognia niech nie podkładają. Ja zaś oprawię drugiego cielca oraz umieszczę na drwach i też ognia nie podłożę. Potem wy będziecie wzywać imienia waszego boga, a następnie ja będę wzywać imienia Pana, aby się okazało, że ten Bóg, który odpowie ogniem, jest naprawdę Bogiem”. Cały lud odpowiadając na to zawołał: „Dobry pomysł”.
Eliasz więc rzekł do proroków Baala: „Wybierzcie sobie jednego młodego cielca i zacznijcie pierwsi, bo was jest więcej. Następnie wzywajcie imienia waszego boga, ale ognia nie podkładajcie”. Wzięli więc cielca i oprawili go, a potem wzywali imienia Baala od rana aż do południa, wołając: „O Baalu, odpowiedz nam!” Ale nie było ani głosu, ani odpowiedzi. Zaczęli więc tańczyć przyklękając przy ołtarzu, który przygotowali.
Kiedy zaś nastało południe, Eliasz szydził z nich mówiąc: „Wołajcie głośniej, bo to bóg. Więc może jest zamyślony albo zajęty, albo udaje się w drogę. Może on śpi, więc niech się obudzi”. Potem wołali głośniej i kaleczyli się według swojego zwyczaju mieczami oraz oszczepami, aż się pokrwawili.
Nawet kiedy już południe minęło, oni jeszcze prorokowali aż do czasu składania ofiar z pokarmów. Ale nie było ani głosu, ani odpowiedzi, ani też dowodu uwagi. Wreszcie Eliasz przemówił do ludu: „Zbliżcie się do mnie!” A oni przybliżyli się do niego. Po czym naprawił rozwalony ołtarz Pana. Potem Eliasz wziął dwanaście kamieni według liczby pokoleń potomków Jakuba, któremu Pan powiedział: „Imię twoje będzie Izrael”. Następnie ułożył kamienie na kształt ołtarza ku czci Pana i wykopał dokoła ołtarza rów o pojemności dwóch sea ziarna.
Potem ułożył drwa i porąbawszy młodego cielca, położył go na tych drwach i rozkazał: „Napełnijcie cztery dzbany wodą i wylejcie do rowu oraz na drwa!” I tak zrobili. Potem polecił: „Wykonajcie to drugi raz!” Oni zaś to wykonali. I znów nakazał: „Wykonajcie trzeci raz!” Oni zaś wykonali to po raz trzeci, aż woda oblała ołtarz dokoła i napełniła też rów.
Następnie o czasie składania ofiary z pokarmów prorok Eliasz wystąpił i rzekł: „O Panie, Boże Abrahama, Izaaka oraz Izraela! Niech dziś będzie wiadome, że Ty jesteś Bogiem w Izraelu, a ja, Twój sługa, na Twój rozkaz to wszystko uczyniłem. Wysłuchaj mnie, o Panie! Wysłuchaj, aby ten lud zrozumiał, że Ty, o Panie, jesteś Bogiem i Ty nawróciłeś ich serce”. A wówczas spadł ogień od Pana z nieba i strawił żertwę i drwa oraz kamienie i muł, jako też pochłonął wodę z rowu. Cały lud to ujrzał i upadł na twarz, a potem rzekł: „Naprawdę Pan jest Bogiem! Naprawdę Pan jest Bogiem!”
EWANGELIA Mt 5, 17-19
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”.

Na czym polega Prawo, które tak bardzo mi ciąży?

Ponoć – jak twierdzą prorocy Twoi i ludzie mądrzy – na pełnieniu Twej woli, która wyraża się w przykazaniach, a zwłaszcza w tym jednym przykazaniu: „Miłuj!”. Niby proste, nieprawdaż? Ale jednocześnie inni ludzie, niemniej mądrzy, od razu postanowili, że Twoja wola i wypełnianie przykazań musi (tak właśnie, musi) oznaczać wierne realizowanie ponad sześciuset przepisów wykonawczych, całkiem tak, jakbyś był jednym wielkim Najwyższym Trybunałem, którego Słowo wyraża się w paragrafach i kanonach. I choć w kółko powtarzałeś za swych ziemskich dni, że to nie człowiek jest dla przepisu, ale przepis dla człowieka, to dzisiejsi uczeni w Prawie i faryzeusze-gorliwcy jakoś nie chcą przyjąć do siebie Tajemnicy Ducha, który tchnie pomiędzy literami Prawa.

Wiesz dobrze, że nigdy nie pociągało mego serca skrupulancie przestrzeganie jakichkolwiek reguł, choć uczysz mnie tego, że i one są potrzebne. W końcu się im poddałeś, wypełniając to, czego oczekiwało od Ciebie Prawo i obyczaj. (Choć z tym obyczajem, przyznasz, Panie, to różnie bywało, biorąc pod uwagę ludzi nie najlepszej opinii u Twego boku, czy ten nieszczęsny bicz ze sznurków w świątyni…) Wskazywałeś jednak na cel Prawa, na jego sens, który przyszedłeś – no, właśnie – wypełnić. Stało się to na krzyżu.

Co jakiś czas sprawiasz, ze pojawiają się ludzie, którzy – chwytając się przeróżnych środków, często mało obyczajnych i bardzo szokujących – chcą razem z Tobą wypełniać Prawo, wsłuchując się z całą uwagą w delikatne poruszenia Ducha. Czasami wywracają ludzkie przyzwyczajenia na opak, czasami gorszą, czasami przerażają, zawsze czyniąc błogosławiony zamęt. Nie należą do wyznawców świętej Litery, są po prostu „gwałtownikami Królestwa”. Taki był Eliasz, „prorok jak ogień”,  taki był Antoni, i wielu, wielu innych.

Uwolnij mnie, Panie od ciężaru Prawa, od lęku z nim związanego, od owej ograniczającej koncentracji na przepisach, paragrafach i tradycjach. Na związanej z nią pokusie zewnętrzności, z której mały krok do obłudy. Daj mi wolność, która prowadzi do wypełnienia Prawa, do miłości, która nie przejmuje się ograniczeniami, bo jest poza Literą. Niech Prawo zaprowadzi mnie poza samo siebie, do świeżości gorliwej wiary, Eliaszowej wiary, Eliaszowej miłości i troski o Dom Twój, Panie.

Wspomnienie bł. 108 męczenników II wojny światowej

Wtorek, 12 VI 2012 r.

I CZYTANIE 1 Krl 17, 7-16
Po upływie pewnego czasu wysechł potok, przy którym ukrywał się Eliasz; w kraju bowiem nie padał deszcz. Wówczas Pan skierował do Eliasza to słowo: „Wstań! Idź do Sarepty koło Sydonu i tam będziesz mógł zamieszkać, albowiem kazałem tam pewnej wdowie, aby cię żywiła”. Wtedy wstał i zaraz poszedł do Sarepty. Kiedy wchodził do bramy tego miasta, pewna wdowa zbierała tam sobie drwa. Więc zawołał ją i powiedział: „Daj mi, proszę, trochę wody w naczyniu, abym się napił”. Ona zaś zaraz poszła, aby jej nabrać, ale zawołał na nią i rzekł: „Weź, proszę, dla mnie i kromkę chleba”.
Na to odrzekła: „Na życie Pana twego, Boga! Już nie mam pieczywa, tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi strawę. Zjemy to, a potem, pomrzemy”. Eliasz zaś jej powiedział: „Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i wtedy mi przyniesiesz. A sobie i twemu synowi zrobisz potem. Bo Pan Bóg Izraela rzekł tak: «Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię»”. Poszła więc i zrobiła, jak Eliasz powiedział, a potem zjadł on i ona oraz jej syn, i tak było co dzień. Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się według obietnicy, którą Pan wypowiedział przez Eliasza.
EWANGELIA Mt 5, 13-16
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.

No dobrze, Panie. Jesteśmy solą.

Tylko czemu ta sól musi zostać mocno zmielona, aby przydała się Tobie i ludziom? Nie można było jakoś inaczej? Pozwoliłeś, aby w latach piekła, jakie (pewnie przez nasze ludzkie głupoty i błędy) rozpętało się na ziemi podczas II wojny, miliony (nie tylko owych 108 beatyfikowanych) ludzi zostały zmiażdżone stopa diabła. Czy dlatego, że sól wcześniej traciła swój smak, a stulecia uczą (Ciebie i nas), że tylko w prześladowaniach sól na powrót staje się solą?

Jesteśmy światłem.

Bardzo ładne jest to porównanie, Panie Jezu.

Ale jakoś zapomniałeś powiedzieć, że aby dawać światło trzeba się stracić. Spala się knot w lampie, spala się oliwa, spala się świeca. To dziś mamy elektryczność, która daje nam złudne poczucie, ze nie trzeba się spalać, aby usłużyć innym. To dziś przy Twoich ołtarzach usunięto świece, stawiając w zamian plastikowe podróbki świec, aby nikomu patrzącemu nie przyszło do głowy, ze światło wiąże się z traceniem siebie. 108 męczenników straciło siebie do końca, cóż zyskali? Mówisz z uśmiechem, że życie wieczne. Taak… Nie sposób Ci zaprzeczyć…

Z drugiej strony sam się przekonuję, że każdy „brak”, zaprzęgnięty do Twojej służby, wyzwala moc, której w żaden inny sposób nie da się zdobyć. Każda bieda, każda strata, każda (jakoś doszedłem do tego słowa) ofiara, ma w sobie siłę owocowania, jeśli tylko przeżywana jest z Tobą.

Ja to wiem. Ale wcale, niestety, owa wiedza nie przynagla mnie do zgody na bycie zmiażdżonym, czy utratę bezcennej oliwy. Wiem jednak, że możesz coś z tym zrobić. Jakoś, nie wiem jak…

 

 

 

Wspomnienie Św. Barnaby, Apostoła

Poniedziałek, 11 VI 2012 r.

I CZYTANIE Dz 11, 21b-26; 13, 1-3
W Antiochii wielka liczba ludzi uwierzyła i nawróciła się do Pana. Wieść o tym doszła do uszu Kościoła w Jerozolimie. Wysłano do Antiochii Barnabę. Gdy on przybył i zobaczył działania łaski Bożej, ucieszył się i zachęcał, aby całym sercem wytrwali przy Panu; był bowiem człowiekiem dobrym, pełnym Ducha Świętego i wiary. Pozyskano wtedy wielką rzeszę dla Pana. Udał się też do Tarsu, aby odszukać Szawła. A kiedy go znalazł, przyprowadził do Antiochii i przez cały rok pracowali razem w Kościele, nauczając wielką rzeszę ludzi. W Antiochii też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami.
W Antiochii, w tamtejszym Kościele, byli prorokami i nauczycielami: Barnaba i Szymon zwany Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen, który wychowywał się razem z Herodem tetrarchą, i Szaweł. Gdy odprawiali publiczne nabożeństwo i pościli, rzekł Duch Święty: „Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem”. Wtedy po poście i modlitwie oraz po włożeniu na nich rąk, wyprawili ich.
EWANGELIA Mt 10, 7-13
Jezus powiedział do swoich Apostołów: „Idźcie i głoście: Bliskie jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski. Wart jest bowiem robotnik swej strawy.
A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was”.

Pomódl się za mną św. Barnabo, bo jakoś nie ma w mnie radości. Nie umiem się cieszyć z sukcesów innych, a własnych albo nie widzę, albo nie doceniam. Ucieszyłeś się wielką liczbą nawróconych w Antiochii, a ja trwam w lęku, że ci, co spotkali Chrystusa (jeśli tacy się wreszcie znajdą) szybko odpadną od wiary. Narzekam, jak nie ma owoców mej pracy, ale także narzekam, gdy takie się pojawią. Staram się wykrzesać z siebie entuzjazm godny apostoła, ale przypominam bardziej komika, który lata świetności mając za sobą powtarza nieustannie ten sam żart.

Pomódl się, św. Barnabo, bo byłeś człowiekiem dobrym i jako takiego zapamiętało cię Pismo. Musiałeś umieć wypatrzyć w bliźnim jego dobre strony, bo inaczej nie uwierzyłbyś prześladowcy twoich braci. Musiałeś mieć wspaniały dar przejrzenia człowieka, bo znalazłeś w Szawle gorliwość, prawość i moc do nauczania wielu. A przecież mogłeś nie zwracać na niego uwagi. Mogłeś nie szukać dawnego faryzeusza, zagrzebanego pośród tkackich warsztatów Tarsu. Wiedziałeś, że krew ma na rękach. Pomódl się, abym umiał zobaczyć prawdę w drugim człowieku – nawet jeśli jest kłująca. Prawdę o bólu w duszy drugiego, prawdę o jego darach, prawdę o jego intencjach, czyli prawdę o tym wszystkim, co pomijam, zatrzymując się na zewnętrznym obrazie, lub na tym, co ów bliźni chce mi „sprzedać” o sobie.

Pomódl się, św. Barnabo, bo byłeś pełen wiary i Ducha św. I choć wiem, że mam Jego łaskę – przez chrzest, przez bierzmowanie, przez eucharystię, przez spowiedź, przez sakrament święceń – to nie pozwalam się sobie ucieszyć i widzieć prawdę, a ogień, jaki Pan co jakiś czas zapala, natychmiast gaszę. A przecież nas obu, ciebie dwa tysiące lat temu, i mnie dzisiaj, dotyka to samo pragnienie, które było w sercu Nauczyciela a które wyraził w posłaniu mówiąc na stokach galilejskich wzgórz: Mówcie wszystkim, że bliskie jest nastanie Królestwa! Wskrzeszajcie, wypędzajcie, oczyszczajcie! Dawajcie ludziom wolność! Sami wolnymi bądźcie!

Odpraw publiczne nabożeństwo, św. Barnabo. Pość. Włóż ręce. Pomódl się i poślij nas.

Newer posts »

© 2025 Światło życia

Theme by Anders NorenUp ↑