Poniedziałek, 29 października 2012 r.
I CZYTANIE Ef 4, 32 – 5, 8
Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.
Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i w darze na wdzięczną wonność Bogu.
O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości albo chciwości niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym, ani o tym, co haniebne, ani o niedorzecznym gadaniu lub nieprzyzwoitych żartach, bo to wszystko jest niestosowne. Raczej winno być wdzięczne usposobienie.
O tym bowiem bądźcie przekonani, że żaden rozpustnik ani nieczysty, ani chciwiec – to jest bałwochwalca – nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusa i Boga. Niechaj was nikt nie zwodzi próżnymi słowami, bo przez te grzechy nadchodzi gniew Boży na buntowników. Nie miejcie więc z nimi nic wspólnego.
Niegdyś bowiem byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości.
EWANGELIA Łk 13, 10-17
Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować.
Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: „Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy”. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga.
Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: „Jest sześć dni, w które należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu”.
Pan mu odpowiedział: „Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?”
Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.
Czujesz się dzieckiem światłości?
Św. Paweł twierdzi, że nim jesteś, a w związku z tym wymaga od ciebie określonych zachowań, jako konsekwencji tym, kim się jest. Skoro więc jesteś dzieckiem światłości, to czemu wszystkie te Pawłowe napomnienia przyjmujesz z lekkim niedowierzaniem, z uśmiechem, że to takie nieżyciowe, albo z niewiarą, jakby nie do ciebie były kierowane. To jesteś dzieckiem światłości, czy nie?
To może inaczej – czy kobieta z dzisiejszej ewangelii byłą dzieckiem światłości przed uzdrowieniem, czy już po doświadczeniu spotkania z Chrystusem, którego widzialnym śladem było uzdrowienie? Albo – czy dziećmi światłości byli faryzeusze i przełożony synagogi. ludzie, bądź co bądź, pobożni i znający Pismo św.?
Nieważne, czy czujesz owo dziecięctwo. Nieważne, czy rozpoznajesz u siebie dojmującą niemoc, która przygina cię do ziemi, jak ową kobietę z synagogi. Nieważne, ze może masz tendencje do obłudy i hipokryzji. Nieważne, tak do końca, co o sobie myślisz i jak siebie widzisz. Jeśli jesteś człowiekiem ochrzczonym to jesteś dzieckiem światłości. Pytanie tylko, co chcesz z owym dziedzictwem zrobić – bo owo dziecięctwo, owa godność, to tak, jakby majątek, testament, spadek. Co z tym zrobisz? Kłopot to tylko większy, czy radość? Zawracanie głowy, czy szansa na dobrą, życiową inwestycję? Ciężar, na który patrzysz niczym niewolnik na kolejne zadania, jakie daje właściciel, czy opcja uskrzydlająca, wywołująca nowe nadzieje?
Co zrobisz z darem swego Ojca, drogie dziecko światłości?
Nic nie robienie, już jest decyzją…