Piątek, 2 listopada 2012 r.

I CZYTANIE Hi 19, 1. 23-27a

Hiob powiedział: „Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w księdze umieścić? Żelaznym rylcem, diamentem, na skale je wyryć na wieki?

Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i oczyma ciała będę widział Boga. To właśnie ja Go zobaczę”.

II CZYTANIE 1 Kor 15, 20-24a. 25-28

Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie.

Jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności: Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu.

Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć. Wszystko bowiem rzucił pod Jego stopy.

Kiedy się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego, który Mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.

EWANGELIA Łk 23, 44-46. 50.52-53; 24, 1-6a

Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek.

Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha.

Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o Ciało Jezusa. Zdjął Je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.

W pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w lśniących szatach.

Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”.

Może i Tobie zdarzyło się oskarżać Boga o nieczułość, obwiniać za nieszczęścia swoje i innych. Może masz chwile, gdy widzisz w Nim surowego i odległego Sędziego, który nie wie czym jest prawdziwe życie tych, których nazywa Swymi dziećmi.

Dzisiaj warto byś usłyszał Dobrą Nowinę – Bóg umarł.

Był taki moment, trwający po ludzku około dwudziestu trzech godzin, podczas którego Bóg przeżył największy ludzki lęk, rozpacz, ból i ciemność. Zszedł do otchłani i poznał stan dusz, tam się znajdujących. Poznał, to znaczy – doświadczył. Poczuł smak samotności, zdrady, odrzucenia, upokorzenia i bezradności na widok triumfującego zła. Bóg wie, co to znaczy osierocić kogoś, gdyż odczuł boleśnie każde drgnienie serca bezbronnej i pozostawionej matki.

Bóg wie, czym jest śmierć.

Jedynie poprzez litość i miłosierdzie dwóch bogaczy, oszczędzono Mu losu milionów bezimiennych, wrzuconych do wspólnego grobu, gdzie mieszają się ze sobą szczątki ludzkie skazane na upodlenie. Jego Ciało zostało złożone do Grobu – chociaż tyle zapragnęli dać mu ludzie prawi, choć zbyt lękliwi, by wprost stawać w Jego obronie. Tylko że Jego Grób stał się znakiem życia – w przeciwieństwie do niezliczonej liczby mogił na całej ziemi.

Bóg umarł, ale żyje. Dlatego możemy nazywać Go Bogiem żywym. Dlatego tylko On może przeprowadzić człowieka poza granicę śmierci. Dlatego, rozumiejąc obumieranie ludzkiego ciała, cały ten przerażający proces smutku, bólu a nawet często bezradnej rozpaczy, może być przyjacielem i pocieszycielem każdego, kto zmaga się ze śmiercią.

Tylko czy chcesz dać Mu się prowadzić? Czy chcesz uwierzyć Jemu, który zna i życie i śmierć? Czy też wolisz dać posłuch beznadziejnej i smutnej wizji – jakże kłamliwej wizji, dodajmy – krainy wiecznej ciszy i pustki?

Wybieraj, Na wieczność.