Piątek, 9 listopada 2012 r.

I CZYTANIE 1 Kor 3, 9b-11. 16-17

Jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego niż ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.

EWANGELIA J 2, 13-22

Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie, oraz siedzących za stołami bankierów.

Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał.

Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: „Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska”. Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: „Gorliwość o dom Twój pożera Mnie”.

W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?”

Jezus dał im taką odpowiedź: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo”.

Powiedzieli do Niego Żydzi: „Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?” On zaś mówił o świątyni swego Ciała.

Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

Skoro jesteś  Bożą budowlą, jak pisze dziś Paweł, to pytanie brzmi – kto cię buduje? Kto wznosi ten gmach? Komu pozwalasz, aby trudził się, czuwając nad całością robót? Tylko nie mów, że Pan Jezus, bo znaczyłoby to, że z „czytania ze zrozumieniem” masz niedostateczny. Pan Jezus to fundament, na którym (i tylko na nim) może powstać cała konstrukcja. Pan Jezus także, mocą Ducha ten gmach – już wybudowany, choć czasami też i w trakcie prac – będzie oczyszczał, tak, jak uczynił to w jerozolimskiej świątyni. Kto jednak buduję twoją świątynię?

Sama tak jakoś się buduje?

Ty ją budujesz?

A gdzie apostołowie i ich następcy? Gdzie są w twoim życiu świadkowie wiary? Gdzie twoja wewnętrzna zgoda na głoszenie przez nich Słowa? Gdzie poddanie mocy, jakim jest „głupstwo głoszenia Ewangelii”? Jak realizujesz wewnętrzny obowiązek (tak, tak) poszukiwania życia duchowego poprzez szukanie ludzi, czy to świeckich, czy duchownych, którzy będą świadkami Życia? A może tkwisz w jakiejś strukturze, która życia ci nie daje, a jedynie pozór pobożności, co w efekcie sprawia, że stawiasz w sobie budowlę ze styropianu i tektury zamiast gmachu z marmuru?

Jeśli nie znajdujesz nikogo takiego w swoim życiu, to zacznij wreszcie szukać. Jeśli nic nie wybudujesz to i fundament skruszeje, a ty się będziesz dziwić, czemu tak ci ciężko, i stracisz umiejętność prowadzenia jakiegokolwiek życia duchowego. Łatwo będzie ci mówić, że Boga nie ma, że Kościół to jakaś patologiczna banda cyników, że liczy sie tylko to, co daje ci wymierną korzyść. W takim stanie otwarta jest droga do stworzenia sobie – przy wszystkich zewnętrznych pozorach chrześcijaństwa i tradycjach katolickich – własnej religii, z własnym Bogiem własną, na swoją miarę, moralnością. Ponieważ Pan jest miłosierny, więc może kiedyś dopuści na tak uformowane serce jakiś wstrząs, aby dać szansę budowy prawdziwej świątyni. Ale ostrzegam, ze może być to bardzo trudne i o wiele bardziej przepełnione bólem. A i nie jest pewne, czy uda ci się wówczas taką szansę właściwie odczytać.

Buduj więc siebie na Chrystusowym fundamencie. Szukaj budowniczych i architektów. Czytaj plany innych budowli – u świętych, mistrzów duchowości, czy jakichkolwiek świadków wiary.

Ale decyzja, czy chcesz taką budowlę wznosić, należy do ciebie.