Sobota, 30 listopada 2013 r.
I CZYTANIE Rz 10, 9-18
Jeżeli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych, osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia. Wszak mówi Pismo: „Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony”. Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich. On to rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają. „Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony”. Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: „Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę”. Ale nie wszyscy dali posłuch Ewangelii. Izajasz bowiem mówi: „Panie, któż uwierzył temu, co od nas posłyszał?” Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa. Pytam więc: Czy może nie słyszeli? Ależ tak: „Po całej ziemi rozszedł się ich głos, aż na krańce świata ich słowa”.
EWANGELIA Mt 4, 18-22
Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci, Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.
Bardzo często słyszy się pytanie: „Czy wszyscy będą zbawieni?”. Bardzo często też pada odpowiedź, że przecież Pan Bóg jest miłosierny, a chrześcijanie nie dają zbyt dobrego świadectwa, więc niech każdy żyje zgodnie z prawem naturalnym – byle był „dobry”, cokolwiek to słowo by nie oznaczało. Nawet wielcy ludzie Kościoła przebąkują tu i ówdzie, że najważniejsze jest życie podług zasad indywidualnego sumienia, jakby nie było słów Pisma, które dziś słyszymy w pierwszym czytaniu.
Ewangelia rozniosła się po całej ziemi. Żyjemy w czasach w których trudno powiedzieć, ze chrześcijaństwo gdzieś jeszcze nie dotarło. Może znajdzie się w skali globu jakiś ułamek procenta ludzkości, która nie usłyszał jeszcze Dobrej Nowiny, ale w przeważającej większości świat współczesny jest obmyty deszczem Ewangelii. Zresztą, stwierdza to już św. Paweł, gdy pisze o przepowiadaniu Apostołów: „Po całej ziemi rozszedł się ich głos, aż na krańce świata ich słowa”.
Pozostaje oczywiście dwa pytania: Na ile autentycznie uczniowie Chrystusa świadczyli o swoim Mistrzu, oraz czy owo świadectwo zostało faktycznie przyjęte?
Aby zejść ze skali ogólnoświatowej odpowiedz sobie na te pytania odnosząc je do własnego życia. Jak wygląda twoje świadectwo o tym, że to Jezus jest Panem życia człowieka i wszystkich spraw jego? Czy jest to dla ciebie tak dobra wiadomość, że chcesz się tym spontanicznie dzielić z innymi, równie chętnie co wieścią o wygranej w lotto? Czy doświadczasz w ciężarze codzienności usprawiedliwienia we Krwi Jezusa? Bo może też być, że wiara pozostaje trudem i pustym rytuałem powtarzanym bezrozumnie (zastanawia mnie jak często widzimy ów rytualizm u innych – argument wielu nie praktykujących polega na gorszeniu się innymi – a jak rzadko u siebie) bez jakiegokolwiek żywego odniesienia do prawdy objawionej w Chrystusie.
I druga rzecz. Pisze św. Paweł, że nie wszyscy dali posłuch Ewangelii. Ci, co jeszcze pielgrzymują po tym świecie, mają każdy kolejny dzień na naprawienie tego błędu. Twoi przodkowie jednak są już gdzie indziej. Okaż posłuszeństwo dzisiaj swojej wierze i pomódl się za tych z Twojej rodziny, którzy gdzieś za ziemskich dni rozminęli się z przykazaniami. Może swoim miłosierdziu Pan każe im czekać na bawienie, może nie umarli w grzechu ciężkim i potrzebują teraz twojej pomocy. Wyłów ich z czyśćca poprzez modlitwę, Mszę w ich intencji, ofiarowany odpust. Wtedy i tobie pomogą modlitwą od tronu bożego.
Ewangelię głosi się bowiem nie tylko po tej stronie wieczności, a jej moc przekracza granice tego, co doczesne.