Niedziela, 12 stycznia 2014 roku
13. Wtedy Jezus (JHWH jest zbawieniem) przychodzi z Galilei nad Jordan do Jana (JHWH jest łaskawy), by przyjąć chrzest od (zostać zanurzonym przez) niego. 14. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: „To ja potrzebuję chrztu od (być zanurzonym przez) Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?” 15. Jezus mu odpowiedział: „Pozwól (odpuść, ustąp) teraz, bo tak godzi się nam wypełnić całą sprawiedliwość”. Wtedy Mu ustępuje. 16. A gdy Jezus został ochrzczony (zanurzony), natychmiast wyszedł (wstąpił) z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. 17. I oto głos z niebios, mówiący: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym upodobałem”.
Kiedy dzieje się ta opowieść? Ano „wtedy”, to znaczy w momencie, gdy Jan Chrzciciel mówi o tym jak wyobraża sobie przyjście Mesjasza. Ma rację i jej nie ma jednocześnie. Mówi o Mocarzu, który zanurzy cały świat w ogniu, o Kimś, kto spali ludzkie plewy w piekle. Jest to prawda. Świat przepala pewien ogień od dwóch tysięcy lat, a ci, którzy nie chcą mieć z nim do czynienia pogrążają się w wiecznej zagładzie. Ale nie dzieje się to w potędze, którą można byłoby zmierzyć „po naszemu”. Pośród tłumu stoi zwykły syn cieśli z Nazaretu…
Jan nie do końca pojmuje Jezusową misje. Nie wie, w jaki sposób będzie się dokonywało owo zanurzanie w Duchu i ogniu. Być może spodziewa się całkiem czego innego – jakiejś epifanii mocy i grozy, podobnej do starotestamentalnych opisów objawienia się Boga. A tymczasem zbawienie staje obok brudnych grzeszników w tej samej wodzie. Woda, pamiętajmy, jest synonimem otchłani, ciemności, złych sił drzemiących w skażonej ludzkiej naturze. Mesjasz zanurza się w tym brudzie, bierze go na siebie, a przez to solidaryzuje się z grzesznikami oraz uświęca naturę. Kilka razy jeszcze poprzez znaki, przypomni o uświęceniu wody – podepcze wzburzone fale jeziora Galilejskiego, uciszy to jezioro, przemieni wodę w wino, a wreszcie woda wypłynie z Jego przebitego boku na Golgocie. Zanurzenie w Jordanie jest też zapowiedzią wzięcia na siebie przez Kogoś bezgrzesznego wszystkich twoich i moich grzechów. Każda obrzydliwość, którą popełniasz, dotyka Jego boskiego serca, tak jak woda dotyka ciała. Jego reakcją nie jest gniew, czy odrzucenie, które byłoby zrozumiałe. Przecież w Starym Testamencie, każdy, kto dotknął się Arki Przymierza, a nie był do tego powołany – ginął. Śmierć była zapłatą za zbezczeszczenie Świętego. Tutaj Święty sam się godzi na „dotknięcie nicości”. W tym świetle zrozumiała jest reakcja Jana Chrzciciela, jego niezgoda na obecność Jezusa nad Jordanem, a nawet powstrzymywanie Mesjasza. Ale przez Boże uniżenie z jednej strony oraz pokorne uznanie tego z drugiej może się wypełnić „cała sprawiedliwość”, czyli może się pokazać światu prawdziwa miłość. Bóg ją pokazuje przez ogołocenie i służbę, człowiek zaś przez pokorne przyjęcie tej służby. Spełnia się już teraz to, o czym później napisze św. Paweł: Bóg dla nas grzechem uczynił tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą (2 Kor 5,21).
Gdy Jezus szokuje Jana, gdy odkrywa jakiś rąbek tajemnicy serca Bożego, wówczas otwiera się niebo. Objawia się tajemnica Trójcy. Słychać głos Ojca a Duch Św. zstępuje szukając dla siebie miejsca w sercach grzeszników. Bóg Ojciec odsłania swój zamysł – każdy, kto pójdzie ścieżką Mesjasza, każdy, kto dokona kenozy (uniżenia), każdy, kto uwierzy w prawo życiodajnej śmierci, będzie mógł usłyszeć te słowa, które dziś Ojciec kieruje do Jedynego Syna, ale w Nim chce skierować do ciebie i mnie.
Nie słyszysz?
Boś pyszny, bo wzdragasz się na samą myśl, aby komukolwiek ustąpić z miłości. Jeśli komuś ustępujesz to z próżności, chęci przypodobania się, dla świętego spokoju, albo niewolniczego posłuszeństwa.
Jezus dzisiaj mówi do ciebie: „Ustąp. Pozwól, abym ci usłużył.”.
Nie napinaj się więc, nie chełp domniemaną wyższością, ustąp wobec tego, co przynosi Pan. Nie musisz wszystkiego rozumieć. Bardzo potrzebujesz dzisiaj odnowienia. Zbyt brudna jest woda, którą pijesz. Jesteś człowiekiem, który kąpie się w cuchnącej cieczy, a przecież wszystko w tobie woła za porządną, kąpielą, pachnącą i ożywiającą wodą – za zanurzeniem się, które odnowi ciało i ducha.
Był kiedyś moment takiego zanurzenia – podczas twojego chrztu. Odnów to. Jak? Jak chwilę pomyślisz nad swym życiem, to dostrzeżesz, gdzie jest twój Jordan i w czym powinieneś ustąpić Bogu. Może to być decyzja o przystąpieniu do spowiedzi, może zgoda na wyjazd na rekolekcje, a może rozmowa z kimś o swoim życiu. Może powinieneś zmienić pracę, a może czas najwyższy wyjść z beznadziejnej i nie mającej żadnej przyszłości relacji. Nie wiem, gdzie płynie twój Jordan. Wiem, że Jezus mówi: „Ustąp”.
Gdy pozwolisz Mu działać tak, jak zamyślił, dopiero wtedy, otworzy się niebo i zrozumiesz…