Wtorek, 16 września 2014 r.
I CZYTANIE 1 Kor 12, 12-14. 27-31aPodobnie jak jedno jest ciało, choć się składa z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem. Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne członki. Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami. I tak ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami. Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają dar czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć? Lecz wy starajcie się o większe dary.
EWANGELIA Łk 7, 11-17
Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego, jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz”. Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli, stanęli. I rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań”. Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: „Wielki prorok powstał wśród nas i Bóg łaskawie nawiedził lud swój”. I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie.
1. Właśnie wynoszą umarłego. Na naszych oczach. Kto umarł? Młode pokolenie. Gdzie są ojcowie tych, co właśnie umierają? Nie ma. Jak niegdyś ich przodków wywieźli, tak teraz oni sami zaszyli się w swej słabości. Oddali władzę nad swym domem urzędom i specjalistom, zrzucili odpowiedzialność na matki i żony, a sami uciekli – jedni zamykając się w swoim słusznym zdaniu na każdy temat, inni oddychając strachem przed każdym, kto zamachnie się na ich wolności.
2. Wynoszą więc zmarłego. Po czym go poznać? Dookoła wielki tłum. Nie było chyba stulecia, które tak wielką wagę przyłożyłoby do wychowania dzieci i młodzieży a jednocześnie, w którym ludzie robiliby wszystko, aby zabić top, co jest kwintesencją bycia dzieckiem i człowiekiem młodym. Istnieje pedagogika, jako nauka, są obecne przeróżne jej odmiany i uczelnie, na których jest wykładana. Istnieje pojęcie Praw Dziecka i specjalny Rzecznik. Są ustawy chroniące dziecko, i specjalne przepisy mające wykryć przemoc w rodzinie. Uważa się powszechnie, że dzieci mają prawo o wiele bardziej decydować o sobie aniżeli 50, czy 60 lat temu. Z tego wynikają specjalne urzędy w szkołach i odpowiednie podejście do ucznia. Nigdy w historii świata tak wiele osób nie było zaangażowane w wychowanie jednostki. A jednocześnie potężna armia fachowców pracuje nad wytworzeniem w młodym człowieku postaw prowadzących do śmierci wewnętrznej – do śmierci wyobraźni, śmierci więzów i relacji, a wreszcie śmierci duszy. Szkoły współczesne pełne są takich „żywych trupów” z wypalonym sercem, a często i mózgiem. Niekontrolowany (a może kontrolowany, tylko przez kogo?) rozwój nowoczesnych cywilizacji, wyzuta z wartości pop-kultura, a wreszcie promowany przez media swoisty rozwodniony katolicyzm bez wymagań – to wszystko uśmierca ludzi, o których mniemamy, że zastąpią nas kiedyś. Co się stanie, gdy inżynierowie dusz wirtualnego świata dostaną władzę nad rzeszami realnych wychowawców dzieci i młodzieży?
3. Wynoszą jedynego syna matki. Przy obumierającym młodym pokoleniu jest matka. Można w niej widzieć zarówno naszą Ojczyznę, zbolałą i opuszczoną przez wielu. Ale tą matką jest też Maryja, tym razem bez Korony i Jasnogórskiej Sukni. Przyobleczoną ją wdowimi szatami. Jest pełna boleści z krwawiącym sercem. Wczoraj obchodziliśmy Jej wspomnienie, jako Bolesnej Matki. Zresztą w wielu sanktuariach w naszym kraju wzywana jest jako Bolesna Królowa Polski, tak jest choćby w Licheniu. Maryja, jako płacząca pani objawiła się w La Salette, gdzie w 1846 r. ostrzegała przed grzechami, takimi jak przekleństwa czy zaniedbywanie modlitwy. W 1947 r. Pierina Grilli, pielęgniarka, ujrzała pierwszy raz Matkę Bożą, która była bardzo smutna, a Jej oczy były pełne łez, spływających na ziemię. Jej pierś przeszywały trzy duże miecze. Maryja powiedziała tylko trzy słowa: Modlitwy ofiary pokuty. Ukazując się wielokrotnie (zawsze z trzema różami na piersiach), Maryja na-zwała się Różą Duchowną (Rosa Mystica), domagając się realizacji tych trzech życzeń. Dalsze objawienia miały miejsce w latach 60. przy źródle w Fontanelle oraz w latach 1974-1976. Ukazując się 8 IV 1975 r., zalana łzami Maryja w nieopisanym cierpieniu wyrzekła rozdzierającą skargę: O, gdybyś wiedziała, jak wiele moich dzieci kroczy drogą zatracenia. Innym zaś razem powiedziała: Ludzkość pędzi na własną zgubę. Wiele dusz ginie. Maryja widzi brak miłości, nieczułość wielu ojców i matek, ślepe zaufanie wobec urzędów wychowawczych, bezradność starszych rodziców, gdy widzą zatracenie dorastających dzieci. Widzi przede wszystkim tych, nazywanych przez św. Jana Pawła II „nadzieją Kościoła”, widzi ich wewnętrzną otchłań, widzi niczym nie poskromiony egoizm wielu, widzi łatwo zaspokajane pożądliwości i pustotę współczesnych „zabaw”. Widzi młodych, którzy nie wiedzą czego chcą, zmuszanych do wyspecjalizowania się w przedmiotach, w których nikt nie potrafi ich rozkochać (bo nauczyciele zajęci są wypełnianiem rubryk, dokumentów i wytresowaniem w zdawaniu testów). Widzi i płacze.
4. Pan użalił się nad nią. W tym jest cała nasza nadzieja. W tym, że Bóg użali się nad szczerym płaczem – zarówno naszej niebieskiej Matki, jak i nad płaczem tylu matek na ziemi, które szczerze będą miały odwagę przejąć się losem własnych synów i córek. Nie trzeba czekać na to, aż dziecko wpadnie w nałóg, na jakieś widoczne symptomy nieszczęścia. Żyjąc w tym świecie, korzystając w sposób nieskrępowany ze „zdobyczy cywilizacji”, oglądając wszechobecną quasi pornografię i słuchając przeróżnych odmian muzyki, która niszczy wrażliwość, bez rodzinnej modlitwy, rozmowy, wspólnego posiłku, obiadu niedzielnego – młody człowiek nie rozwinie w pełni tego, co Bóg złożył w jego duszy, stawiając na straży tego dobra rodzica. Aby jednak szczerze przejąć się dzieckiem, nie w sposób nadopiekuńczy, trzeba nauczyć się widzieć jego życie w prawdzie. Trzeba mieć odwagę nazwania własnych błędów. Trzeba mieć pokorę, aby umieć „płakać” przed Panem. Trzeba mieć zaufanie do Kościoła, o którym pisze dzisiaj św. Paweł. Trzeba się w tym Ciele odnaleźć, a nie uciekać od niego. Trzeba się poddać innym. Trzeba korzystać z władzy apostołów, z mocy czyniących cuda, z wiedzy bożych nauczycieli. Wtedy łzy będą autentyczne.
Jezus dotknął się mar. Na szczęście Pan jest nieobliczalny. Przełamuje schematy i bariery. Wchodzi tam, gdzie nikt go nie prosił. Przekracza nieprzekraczalne. I choć wiele pewnie było wówczas płaczących wdów, które żegnały swe dzieci, to tę jedną wybrał Pan. Czemu? Nie wiadomo. Możesz mieć nadzieję, że i Ciebie wybierze i w beznadziejnej godzinie, widząc śmierć wewnętrzną twego dziecka, stanie przy nim. Może tak być. Ale nie musi.
5. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: „Wielki prorok powstał wśród nas i Bóg łaskawie nawiedził lud swój”. Może trzeba, aby nas ogarnął wielki strach? Może patrząc na naszą wschodnią granicę przerazimy się, że sytuacja sprzed 70 lat może się powtórzyć? Że to, co budujemy wielkim wysiłkiem, zarywając noce i narażając się na brak kontaktów rodzinnych – runie w jednej minucie? Może czasami trzeba się przestraszyć, aby powrócić do Boga i w Nim, a nie we własnych kombinacjach, partiach, ugrupowaniach i karierach położyć wszelką nadzieję? Módlmy się dzisiaj, aby powstawali pośród nas prorocy, którzy będą nas chłostać słowami – w naszych rodzinach, osiedlach, społecznościach. Módl się, aby twój mąż stał się prorokiem, bo może przyjdzie na niego nawrócenia i znienacka dotknie się Pan jego mar. Módl się, aby twoja żona prorokowała, mówiła prawdę o tobie, nawet, jak nie chcesz jej słuchać. Módl się, aby dzieci miały ducha prorockiego, bo nie ma dla boga rzeczy niemożliwych.