Środa, 18 lutego 2015 r.
Słowo Boże 2 Kor 5, 20 – 6, 2
W imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem. On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą.
Współpracując zaś z Nim napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej. Mówi bowiem Pismo:
„W czasie pomyślnym wysłuchałem ciebie, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą”.
Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia.
Nadszedł Wielki Post. Może być kolejnym nic nie znaczącym czasem w Twoim życiu, ot, kilka tygodni przed świętami. Może być wyjątkowy swoją obrzędowością, śpiewami, czy „mistycznym:” charakterem – ale to także nie o to chodzi. Może być ciężarem i trudem o tyle większym, o ile nie będzie Ci chodziło w nim o zmianę swego myślenia. Nie wiem na jaki temat powinieneś je zmienić – może to jest zbyt dobre lub zbyt negatywne mniemanie o sobie samym, może jakiś bezsens życia, a może zbytnie „poukładanie” bez miejsca na wiatr Ducha, który „wieje kędy chce”. Może Twoja wiara jest zbudowana w dużej mierze na „uczuciach religijnych” i potrzebach chwili, a może za dużo w niej schematu i magicznych formuł. A może w ogóle nie masz wiary i jesteś jednym z wielu niewierzących-praktykujących. Może odrzuca Cię na myśl o wymaganiach, jakie stawia Chrystus, a może wiesz, że Ci ich potrzeba i tylko nie masz sił, aby je podjąć.
Tak, czy inaczej – zacznij post. Wielki Post.
W imię Chrystusa zapraszam Cie do wędrówki razem z Nim drogą do Jerozolimy. Tam On zostanie zdradzony (przez Ciebie), wyśmiany (przez Ciebie) i przybity do krzyża (przez Ciebie). Gdy jednak nie zadławisz się rozpaczą jak jeden z Jego uczniów, ale uwierzysz w Miłość, to zobaczysz Go powstałego z martwych.
To nie Ty musisz umrzeć podczas najbliższych czterdziestu dni, choć pewnie niektórzy z nas zakosztują zarówno wewnętrznego obumierania, jak i jak najbardziej realnej śmierci ciała. To On idzie ku śmierci, aby dojść do życia. Idzie za Ciebie, bo Ty nie umiesz. Pozwól jednak, aby odsłonił prawdę o tym, co robisz każdego dnia – o Twoich świństwach, wypracowanych wadach (przez które często sam cierpisz), przekłamaniach na swój temat, a także o tym, czego jeszcze o sobie nie wiesz. Szczególnie o tym, jak wielka jest Jego troska o Ciebie, większa aniżeli ta, którą obdarza samego siebie największy egoista.
Pamiętaj, ten czas się już nie powtórzy, choć pewnie jeszcze niejeden Wielki Post dane Ci będzie przeżyć. Nie będzie to jednak ten sam Wielki Post. Od dziś zaczyna się dla Ciebie czas łaski, czas zbawienia. Nie zmarnuj go.
Jeśli miąłbyś zamiar jedynie poprzyglądać się i pozastanawiać, czy dasz radę – daruj sobie. Za św. Pawłem wolę Cię ostrzec – „Nie przyjmuj na próżno łaski Bożej!”. Jemu, choć bardzo Cię kocha, nie zależy na tłumach wyznawców. Jemu zależy na zaufaniu.
Jeżeli jednak masz choć trochę odwagi w sercu, zapraszam Cie do wspólnej wędrówki ze Słowem jako mapą. Mamy przed sobą około czterdzieści dni. Po prostu znajdź każdego dnia czas na to, aby usłyszeć od Niego trochę prawdy, przyjrzeć się sobie i popatrzeć na to, co On robi. Jak możesz, nakarm się też Jego Ciałem – Jezus jest szczodry w dawaniu samego siebie. Staraj się Go naśladować, daj Mu coś – modlitwę, ofiaruj wyrzeczenie, podziel się z Nim ukrytym w drugim człowieku.
Co będzie na końcu drogi? On zmartwychwstanie, bo zawsze zwycięża.
A Ty?