Poniedziałek, 16 listopada 2015
EWANGELIA Łk 18, 35-43
Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Odpowiedział: „Panie, żebym przejrzał”. Jezus mu odrzekł: „Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła”. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.
1. Tragedia, jaka dokonała się w piątkowy wieczór w Paryżu obnaża bezbronność i ślepotę współczesnej Europy. Emocjonalna reakcja społeczna wywołuje jedynie półuśmiech – trójkolorowe awatary na Fb, iluminacje świetlne na symbolicznych budynkach miast, znicze pod ambasadami, marsze, pełne szoku wystąpienia polityków. Co dalej? Szok zniknie a zostanie świadomość, że nikt nic nie musi zmienić w swoim funkcjonowaniu. Większość uwierzy, że zamachy terrorystyczne, to „tragiczne incydenty”, które – co najwyżej – potwierdzają wybór laickiej ideologii tolerancji i pluralizmu oraz demokratycznego porządku, jako zasad życia współczesnego. Cóż za tragiczna ślepota…
2. Ponoć – do niedawna – muzułmańska była tylko część imigrantów, od pokoleń mieszkających we Francji. Obojętna religijnie reszta w ostatnich latach na nowo skłania się ku islamowi. Czemu jednak nie ku chrześcijaństwu? Czemu nie ku Kościołowi Katolickiemu? Z Algierii i Maroku przybywają każdego roku setki imamów głosząc radykalne hasła. Gdzie są duchowni katoliccy? Gdzie zakonnicy – współcześni benedyktyni i cystersi, szerzący cywilizację i kulturę? Gdzie piękny kult, pociągający pobożnością i stałością? Gdzie świadectwo wielopokoleniowych rodzin? Gdzie katolicy, którzy powiedzą innym w sposób wystarczająco wiarygodny, że „Jezus z Nazaretu przechodzi”? Wspominamy dziś poświęcenie bazylik Piotra i Pawła – czy z powrotem do tradycyjnie przeżywanej wiary będziemy czekać na to, aż fanatyczni islamiści zaczną się wysadzać w progach apostolskich? Podobno następny na terrorystycznej liście jest Rzym.
3. Obecne wydarzenia to bicz Boży na nas wszystkich. Na naszą gnuśność i letniość. Na bezrozumność i upadek etyczny. To wezwanie do radykalnego katolicyzmu. Do głoszenia Ewangelii aż po utratę życia. Do wiary opartej na rozumie i silnej woli. Do szukania doskonałości, a nie tylko byle jakiego przeżycia we względnym spokoju. Za co oddają życie fanatyczni muzułmanie? Za wiarę! – że w kłamstwo, to już inna sprawa. Za co oddają życie współcześni europejczycy? Za prawo do życia po swojemu – prawo do grzechu, do rozrywek, do życia bez Boga, do przyjemności, do układania sobie zasad po swojemu. I – żeby to było jasne – nie chodzi tylko, o tych, którzy giną w zamachach, ale także i o nas, jak mówił Chrystus:
jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie (Łk 13,5).
Za tych co zginęli na ulicach Paryża można się już tylko/aż modlić. Natomiast my możemy jeszcze się zmienić. Nie tylko ze strachu o siebie, ale z troski o miliony dusz, które szukając prawdy i żywej wiary wpadają w sidła fałszywej religii – tak wiem, to nie popularne stwierdzenie. Ale kiedyś Kościół był misyjny, nawracał, głosił, dyskutował, aby przekonać. Dzisiaj nasza Matka dialoguje, fascynuje się obcymi kulturami, „nie przychodzi, aby nawracać”… Niektórzy duchowni wręcz boją się mówić jasno, ze tylko Kościół Katolicki jest jedynym depozytariuszem pełni Objawienia, że ma pełnię Prawdy…
4. Widzimy co się nie sprawdza, także na płaszczyźnie duchowej. Nie działa i nie zaraża innych plastikowa ewangelizacja i akcyjność oparta o tzw. entuzjazm wiary i płytką emocjonalność – poszukiwanie pobożnych wrażeń, bieganie od wspólnoty do duszpasterstwa, od charyzmatycznego uzdrowiciela do egzorcysty, od jednej ekstatycznej pieśni do całej serii „koncertów chwały”. Religijność zbudowana na takich emocjonalnych zastrzykach skutkuje płycizną intelektu i wieczną słabością woli. Aby głosić z mocą Dobrą Nowinę, trzeba najpierw nią autentycznie żyć. Budować swoje wybory w oparciu o wymagania, o stałość, o sakramenty, o życie w cieniu Krzyża, o niezmienne nauczanie Kościoła, o posłuszeństwo, o duchowość wielkich świętych. Tłumy pobożnych singli, żebrzących o samorealizację, nie przemienią Europy…