Wtorek, 1 grudnia 2015 r.

EWANGELIA Łk 10, 21-24

Jezus rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom…». Potem zwrócił się do samych uczniów: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».

Jak „szczęśliwe”? – życie nie ma smaku, pieniędzy mało, żona (mąż) się awanturuje, a na plecach czujesz oddech starości i niemocy. Albo w drugą stronę – świat jest kolorowy, żyjesz bez zobowiązań i odpowiedzialności, nie biorąc pod uwagę realnych trudności; siedzisz w takim czy innym wirtualu uważając, że za (o) ciebie niech martwią się inni.

A być szczęśliwym dlatego tylko, że się popatrzy na kawałek opłatka na Mszy – to chyba tylko fanatyk, porównywalny z islamistami, mógłby…

W ciemności żyjesz, porusz się i jesteś. Uszy zatkałeś sobie kłębem waty. Ręce związała ci słabość charakteru lub po prostu grzech. Nic nie rozumiesz.

Jeśli wierzysz, lub choć chcesz wierzyć – podziękuj dziś Panu za to, czego nie rozumiesz, nie czujesz, nie doświadczasz.

Jeśli wierzysz, bądź wierzyć pragniesz – powiedz swoim oczom, że naprawdę są błogosławione i wybrane,. skoro mogły choć raz spojrzeć na Eucharystię. Powiedz uszom, że są szczęśliwe, bo słyszą Słowo głoszone (może nudno, może zbyt cicho lub zbyt głośno, nieważne) w ojczystym języku w kościołach, radiach, czy na filmikach z You Tube.

Jeśli wierzysz, albo tęsknisz za wiarą – zawalcz dziś o szczęśliwość wbrew swoim zmysłom.

Tak po prostu.