I CZYTANIE Sdz 13, 2-7. 24-25a Nie pytałam go, skąd przybył, a on nie oznajmił mi swego imienia…
EWANGELIA Łk 1, 5-25 …rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo sam jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku»…
– Mówisz, kiedy nie trzeba, drogi Zachariaszu. Gdy zaś należałoby przemówić, zamieniasz się w głaz, i żadne słowo – świadectwa prawdzie, zrozumienia spraw trudnych i powikłanych, czy nawet pokornego uznania miłosiernej potęgi Najwyższego – nie pada z twych ust. Abyś więc poznał wartość słowa, zamilkniesz teraz. Nie uciekaj w zgiełk wiecznie kłębiący się wokół ciebie, nie daj się podejść licznym słowom, które niczym rój pszczół, pracowitych robotnic, będą wylatywać z ust twej dobrej żony. Zresztą, wspomogę cię, znając słabość synów ludzkich, i zamknę tę bramę twego serca jaką są usta, stając na jej straży. Musisz poznać wagę ciszy osadzonej w jej właściwym miejscu, a nie tam, gdzie sam – nieumiejętnie, och jak bardzo nieumiejętnie… – chcesz ją widzieć. Musisz zamilknąć, aby wreszcie usłyszeć słowo ci objawione, nie zadając pytań, jakie podpowiada nieskora do wierzenia popędliwość. Zanurzywszy zaś się w ciszę, po dokonaniu w niej, niczym w oczyszczającej wodzie, wszystkich obowiązkowych obmyć, jakie przewiduje Prawo – a chyba znasz je, Zachariaszu? – będziesz mógł przemówić z sensem i odkryć tajemnice objaśniające świat. Jest to przecież zadaniem każdego ojca na ziemi, a wtedy będziesz mógł się już nim nazywać. Dlatego teraz – sza! Z twego – nieco przymusowego, przyznaję to, milczenia – narodzi się prorok grzmiącego Głosu, przetaczającego się po sercach dzieci Izraela po wszystkie czasy, niczym rwąca fala Jordanu. Aby on umiał słuchać, być posłusznym, i upodabniać się do Słowa wiekuiście żyjącego, Ty teraz zamilcz.
Zachariasz otworzył oczy zaczerwienione od gryzącego dymu kadziła.
Był sam w Przybytku.
Otworzył usta, aby zaintonować psalm, lecz głos uwiązł mu w gardle.
Dookoła panowała cisza.