prison

Środa III Tygodnia Adwentu. Nic i nikt nie może Cię zwolnić z zadania, jakie Ci powierzono.

I CZYTANIE Iz 45, 6b-8. 18. 21b-25 ...z moich ust wychodzi sprawiedliwość, słowo nieodwołalne... 
EWANGELIA Łk 7, 18b-23 Jan przywołał do siebie dwóch spośród swoich uczniów i posłał ich do Jezusa z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» W tym właśnie czasie Jezus wielu uzdrowił z chorób, dolegliwości i uwolnił od złych duchów; także wielu niewidomych obdarzył wzrokiem. Odpowiedział im więc: «Idźcie i donieście Janowi to, co widzieliście i słyszeliście: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie».

Jan jest uwięziony.

Pozbawiony swej ambony, jaką było koryto Jordanu, oraz ścian gór i skalistych wzgórz Judei, nie ma zamiaru zakończyć swej misji. Do ostatnich chwil będzie Głosem, słyszanym już nie wprost, lecz poprzez swoich uczniów. Aby ogołocić się w pełni – zanim nastąpi ostateczne uniżenie w męczeństwie, kiedy to nieodrodna córka swej matki wyłudzi od pijanego lubieżnością i winem niby-króla prorocką głowę – Jan czyni Znak, któremu towarzyszy Słowo. Posyła ostatnich może ze swych uczniów (musieli być wiernymi przyjaciółmi, bo nie lękali się odwiedzać swego Mistrza w więzieniu) z dziwnym pytaniem do tego, którego wieszczył jako Mocarza chrzczącego Duchem i Ogniem. Pytanie to wyraża niepokój wielu pobożnych Izraelitów, którzy spodziewali się po Cieśli z Nazaretu wszystkiego, ale nie pokornych nauk o nadstawieniu drugiego policzka i miłości nieprzyjaciół. Pytanie musiało nurtować serca Janowych uczniów, nie śmiących zapewne podważyć autorytetu Chrzciciela, jednakże zadziwionych innością zapowiadanego Mesjasza. Syn Elżbiety musiał być świadom zwątpienia kiełkującego w licznych głowach, bo decyduje się nie tylko skłonić Jezusa do jasnej deklaracji, ale także – licząc na konsekwencję postępowania uczniów – oddać synowi Maryi resztki wiernych towarzyszy. Od momentu zadania pytania, na które odpowiedź musiała być dla Chrzciciela oczywista, Jan zostaje zupełnie sam. Obok są własne demony, które osaczają każdego człowieka w obliczu kresu; obok jest nieudolny władca bez władzy, pełen zabobonnego lęku, lubiący słuchać grzmotów wypuszczanych z ust Jana, a jednocześnie miłujący ponad poznawaną prawdę ciepło władzy i ud żony; obok jest prowincjonalna Lady Makbet, równie wyrachowana jak jej szekspirowska krewna, aczkolwiek na o wiele mniejszą skalę; obok jest dorastająca w morzu nieczystości dziewczyna, której jedynym pragnieniem stanie się zadawalanie matki i mężczyzn; obok będzie zgraja małych ludzi, królewskich doradców, dzieci przymierza, które opuścili, żołdaków, którym jest wszystko jedno, kogo męczą, byleby żołd się zgadzał.

Jan zostaje sam w piekle.

Poprzez owo dopełnienie samouniżenia – wszak mówił, jeszcze nie wiedząc może, jak tragiczne stanie się wypełnienie tych słów, że nie jest godzien być najniższym sługą Przychodzącego – Jan przyjmuje męczeński chrzest krwi. Także i poprzez to zejście do Szeolu staje się poprzednikiem Jezusa. Przecież nie miną dwa lata, jak Ten, który dziś wraca wzrok niewidomym i sprawia, ze chromi chodzą, zostanie osaczony przez podobną zgraję małych ludzi, zapatrzonych w siebie i zazdrosnych o powodzenie swych miałkich interesików.

Jan nawet w Otchłani nie rezygnuje ze swej misji. Prorokiem się nie bywa. Nim się jest.

Jaka jest Twoja, nie znająca odpoczynku, misja? Jakie jest zadanie, z którego nie zwolni Cię cierpienie, choroba, a nawet grzech? Jakie wezwanie – a nie cichnie ono nawet w najbardziej nieudanym życiu i pośród największego szumu trosk doczesnych – określa Twoje dni?

Ojciec, Matka, Mąż, Żona, Brat, Siostra, Syn, Córka, Przyjaciel, Przyjaciółka, Kapłan, Zakonnica, Zakonnik.

Są rzeczy nieodwołalne.

Niech Jan pośle i wobec Ciebie swych uczniów.

Niech Chrystus także i wobec Ciebie odpowie im, Chrzcicielowi, i wszystkim nam: Nie wątp. Bądź wierny!