W centrum opowieści o cudzie w Kanie (co można przetłumaczyć jako trzcinowy pręt mierniczy, miara) Galilejskiej stoi sześć kamiennych stągwi, dzbanów – jak mówi Ewangelista – “przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń”, Rzadko zwracamy uwagę na to, że nie służyły one do przechowywania wina! Wino – jak pisze O. Karol Meissner OSB – przechowywano raczej w bukłakach, na co zresztą zwraca uwagę sam Chrystus w Ewangelii. Kamienne stągwie miały znaczenie rytualne i były naczyniami na wodę której używano zgodnie z Prawem do usunięcia rytualnej nieczystości, np. Po zetknięciu z kimś nieczystym, czy – najczęściej – przed posiłkiem. Dla ówczesnych żydów nieczystość rytualna była synonimem grzechu. Chrystus w swoim nauczaniu krytykuje ten pogląd, kiedy mówi, że nie niszczy nas to, co przychodzi z zewnątrz:

Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego wychodzą złe zamiary, nierządne czyny, kradzieże, morderstwa, cudzołóstwa, chciwości, niegodziwości, podstęp, wyuzdanie, złe oko, obelżywość, pycha, głupota; wszystkie te złe rzeczy pochodzą z wnętrza i zanieczyszczają człowieka. (Mk7,21-23)

Tej Chrystusowej lekcji wciąż nie możemy sobie przyswoić. Wciąż myślimy, że czyni nas gorszymi, nieczystymi to, co przychodzi z zewnątrz. To inni są przecież winni naszych problemów. To ktoś mnie zdenerwował, ktoś sprawił, że bluzgam, że nienawidzę. To z powodu zewnętrznych przyczyn kradnę, kłamię, cudzołożę.

Przez ostatnie dni przelewała się przez nasz kraj fala żałoby. Niestety, wraz ze smutkiem i niosłą ze sobą potrzebę poszukiwania winnych. Kto zawinił, że zostało popełnione morderstwo? Oczywiście, wiemy, że zawinił ten, który wyciągnął nóż, aby nim ugodzić, ale wielu poszukuje dalszych winnych. Pokusa zobaczenia wroga w drugim człowieku jest wielka i większość nas jej ulega. Kto jest winny? Wyciągając wnioski z nauczania Pana Jezusa trzeba z mocą powiedzieć – winny jest grzech, który w nas mieszka! Winny jest grzech, który staje się naszą wadą, czyli grzeszną postawą! Winny jest grzech, który zagościł w naszej świadomości zniekształcając poznanie świata na tyle, że nie chcemy i nie umiemy z nim walczyć. Dlatego staje się wręcz wadą społeczną czy narodową.

Problem nasz polega jednak na tym, że nie chcemy widzieć w sobie serca nieczystego, szukamy powodów naszej nieczystości poza nami samymi, a co gorsza – nie chcemy uznać grzechu za naszego wroga i nie chcemy upatrywać ratunku w Bogu i Jego łasce. Nie chcemy też wychowywać naszych dzieci w nienawiści do grzechu. Nie chcemy kształtować w nich postawy, której dał wyraz św. Dominik Savio “Raczej umrzeć niż zgrzeszyć”. Dziś częściej wychowujemy do postawy raczej umrzeć niż być biednym, niż się nudzić, aż wreszcie – niż cierpieć.

Kilkadziesiąt lat temu, nie tak znowu bardzo dawno, cały naród polski słowami Prymasa Tysiąclecia ślubował Matce Bożej na Jasnej Górze:

Pragniemy, aby każdy z nas żył w łasce uświęcającej i był świątynią Boga, aby cały Naród żył bez grzechu ciężkiego, aby stał się Domem Bożym i Bramą Niebios, dla pokoleń wędrujących poprzez polską ziemię – pod przewodem Kościoła katolickiego – do Ojczyzny wiecznej. Królowo Polski, przyrzekamy!
Zwycięska Pani Jasnogórska! Przyrzekamy stoczyć pod Twoim sztandarem najświętszy i najcięższy bój z naszymi wadami narodowymi. Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu, rozwiązłości. Przyrzekamy zdobywać cnoty: wierności i sumienności, pracowitości, oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej.

Sługa Boży Prymas Wyszyński z genialną intuicją zdefiniował problem polaków – grzech i wady narodowe z siedmiu grzechów głównych wynikające. To nie troska o małe dziki czy eksterminowane karpie ale troska o życie w łasce uświęcającej powinna nam nieustannie towarzyszyć i stawać główną przesłanką w wychowaniu dzieci i kształtowaniu samych siebie.

Podobnie ujmował nasz problem wielki przyjaciel Polski, uciemiężonej wówczas pod zaborami, bł. papież Pius IX, ten sam, który miał podarować słynną świecę polskiej delegacji, prosząc, aby zapalono ją w wolnej Warszawie. Świeca ta była żywym świadkiem bożego miłosierdzia nad naszym narodem i towarzyszyła niedawnym obchodom 100 lecia odzyskania niepodległości.

Podczas narodowej audiencji dla Polaków 6 czerwca 1877 r. Pius IX powiedział:

Błogosławię Koronie Polskiej i proszę Boga, aby to błogosławieństwo spłynęło na całą ziemię Waszą. Ku temu celowi starajcie się usunąć przyczynę niedoli Waszej, którą jest grzech, przyczyna wszelkiego prześladowania.

Dziwnym zrządzeniem Bożej Opatrzności równo trzy tygodnie po tej audiencji prawie identyczne wezwanie usłyszeli Polacy od Matki Bożej objawiającej się w Gietrzwałdzie.

Ktoś powie “Cóż znaczą moje drobne wady, małe grzechy codzienne”? Odpowiem słowami św. Jana Pawła II, który w adhortacji “Reconciliatio et paenitentia”, będącej pokłosiem synodu biskupów z 1983 r. – na którym kościół przyznał, że dookoła nas istnieją struktury zła –  pisał:

Nie ma grzechu, nawet najbardziej wewnętrznego i tajemnego, najściślej indywidualnego, który odnosiłby się wyłącznie do tego, kto go popełnia. Każdy grzech rzutuje z mniejszą lub większą gwałtownością, z mniejszą lub większą szkodą na całą strukturę kościelną i na całą ludzką rodzinę. W tym pierwszym znaczeniu można bezsprzecznie przypisać każdemu grzechowi charakter grzechu społecznego.

Warto wrócić do podjęcia walki z grzesznymi postawami z pychą, chciwością, nieczystością, lenistwem, zazdrością, obżarstwem i pijaństwem, czy gniewem. Wspólnym ich mianownikiem będzie zawsze jakaś forma bałwochwalstwa, odebrania Bogu należnej Mu czci czy innymi słowy – detronizacja prawdziwego Pana. A przecież nie tak dawno, jako naród, uznaliśmy w Jezusie Chrystusie Zbawcę, Pana i Króla!

Świadomi naszych win i zniewag zadanych Twemu Sercu przepraszamy za wszelkie nasze grzechy, a zwłaszcza za odwracanie się od wiary świętej, za brak miłości względem Ciebie i bliźnich. Przepraszamy Cię za narodowe grzechy społeczne, za wszelkie wady, nałogi i zniewolenia. Wyrzekamy się złego ducha i wszystkich jego spraw.

Pokornie poddajemy się Twemu Panowaniu i Twemu Prawu. Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa.

Ewangeliczni słudzy z Kany Galilejskiej poddali się wezwaniu Maryi i Jezusa. Wbrew swojemu doświadczeniu zaczerpnęli z kamiennych stągwi aby zanieść weselnemu staroście – w ich mniemaniu wody – przemienionego napoju. Gdy pozwolisz sobie samemu na radykalne posłuszeństwo Chrystusowi wówczas możesz doświadczyć jednego z najbardziej poszukiwanych cudów – cudu przemienionego życia. Pusty dzban nieczystości zostanie wypełniony wodą posłuszeństwa, aby obfitować w wino bożej łaski.

Oto miara życia!