Blog ks. Jacka Gomulskiego

Dzień: 2020-02-22

Ogień nieczystości (Syr 23,16-21)

Dwa rodzaje ludzi mnożą grzechy,
a trzeci ściąga
GNIEW karzący:
NAMIĘTNOŚĆ gorąca, jak OGIEŃ płonący,
nie zgaśnie, aż będzie zaspokojona;
człowiek NIECZYSTY wobec swego ciała,
nie zazna spokoju, aż go ogień spali;
ROZPUSTNIK, dla którego każdy chleb słodki,
nie uspokoi się aż do śmieci.
Człowiek popełniając cudzołóstwo
mówi do swej duszy: «Któż na mnie patrzy?
Wokół mnie ciemności, a mury mnie zakrywają,
nikt mnie nie widzi: czego mam się lękać?
Najwyższy nie będzie pamiętał moich grzechów».
Tylko oczy ludzkie są postrachem dla niego,
a zapomina, że oczy Pana, nad słońce

dziesięć tysięcy razy jaśniejsze,
patrzą na wszystkie drogi człowieka
i widzą zakątki najbardziej ukryte.
Wszystkie rzeczy są Mu znane, zanim powstały,
tym więc bardziej – po ich stworzeniu.
Takiego [człowieka] spotka kara na ulicach miasta,
tam gdzie nie będzie się spodziewał niczego
– zostanie schwytany. (Syr 23,16-21) 

Pierwszy rodzaj tekst natchniony nazywa “gorącą namiętnością”, a odnosi się do pożądania osób, emocji, bliskości, władzy nad drugim. Jest ona „jak ogień płonący”, nie zgaśnie, póki nie będzie zaspokojona. 

Co Cię rozpala – praca, pasje, myśl o jakichś rzeczach, czy może właśnie myśli o ciele drugiej osoby? 

Podobnie będzie z drugim rodzajem nieczystości, czy też może etapem, który jednak skierowany jest bardziej do własnego ciała – masturbacją i pornografią. Jako łatwy rodzaj dawania sobie tak bardzo potrzebnego przeżycia, które dotyka głodu czułości, intymności a jednocześnie daje rozładowanie i (krótkotrwałe) poczucie rozluźnienia – wciąga coraz bardziej, spala i wypala człowieka, jego siły życiowe, zostawiając swoiste wypalenie. 

Czy doświadczasz w swoim życiu czułości i delikatności od drugiego człowieka? Tęsknisz za tym?

Te dwa pierwsze rodzaje nieczystości wprowadzają na ścieżkę nawyku, a co za tym idzie nałogu. Do zejścia z tej drogi potrzebne jest współdziałanie Łaski i wytrwałości człowieka.

Jakie chore nawyki lub nałogi paraliżują Twoją duszę? Ukonkretnij je przed Obliczem Pana.

Dwa rodzaje ludzi mnożą grzechy,
a trzeci ściąga GNIEW karzący… (Syr 23,16)

Trzeci rodzaj nieczystości ściąga na siebie karę bożą, a odnosi się do rozpusty, czyli wyjścia z nieczystością w stronę drugiego człowieka. To już nie wyobrażenia, nie smakowanie grzechu poprzez wzrok, ale generowanie „realnego kontaktu”. Zaiste, w tym „każdy chleb jest słodki”, drugi człowiek (a zwłaszcza jego ciało)  jest sprowadzany do przedmiotu – staje się dostarczycielem wrażeń, emocji i satysfakcji. Może dziać się tak zarówno w przelotnym romansie, flircie, jak i dłużej trwającym związku, opierającym się na dawaniu sobie nawzajem seksualnego przeżycia, a także w chorych poszukiwaniach seksualnych “spełnień”. Kto raz wejdzie na tę drogę „nie uspokoi się aż do śmierci”. 

Można trwać w rozpuście będąc jednocześnie w małżeństwie i nie wchodzić w zdradę. Można “używać” własnej żony do realizacji swoich fantazji, chorych pomysłów, albo sprowadzić relację małżeńską jedynie do aspektu seksualnego. Jak to wygląda u Ciebie?

Zły zaciemnia poznanie rozpustnika i zapomina on, że:

Oczy Pana, nad słońce,
dziesięć tysięcy razy jaśniejsze,
patrzą na wszystkie drogi człowieka
i widzą zakątki najbardziej ukryte.
Wszystkie rzeczy są Mu znane, zanim powstały,
tym więc bardziej – po ich stworzeniu. (Syr 23,19-20)

Pamiętajmy też, że Bóg dopuszcza różnorakie formy upokarzających zniewoleń ku nawróceniu człowieka. W Liście do Rzymian czytamy, że odrzucenie Boga poprzez nieoddawanie Mu czci i brak wdzięczności otwiera człowieka na kult grzechu i celebrowanie własnych namiętności. Dlatego Bóg dopuszcza zniewolenie, aby otworzyć drogę ku nawróceniu. (Por. Rz 1,24-28)

Czy oddajesz Bogu chwałę uwielbiając Go na modlitwie oraz uznając prawdę o sobie?

Skoro jest napisane, że Pan widzi to, co najbardziej ukryte, skoro wszystko jest Mu znane zanim powstało, to zna także przyczyny grzesznych zachowań ludzkich i może w nie wkroczyć. Może wskazać chore miejsca nawet tam, gdzie nie zajrzy ludzka świadomość. Może naprowadzić na korzenie choroby, jaka nas toczy, abyśmy Mu te korzenie oddali w modlitwie. Może oświetlić naszą pamięć, wspomnienia, utarte sposoby radzenia sobie z naszymi głodami i brakami. Byle starać się rozpoznane miejsca Jemu nazywać, Jemu oddawać, zanurzać w drogocennej Krwi Chrystusa, aby prosić o ogień inny, aniżeli ten z namiętności – o ogień Ducha Św. Ten ogień oczyszcza to, co nieczyste!

Tylko żar Ducha Św. może nauczyć człowieka bliskości z Bogiem, a przecież o brak autentycznej bliskości tu idzie. O głęboki głód akceptacji i poddania się Komuś, kto nas w owym podporządkowaniu nie zdepcze, nie zgnoi, nie zawiedzie. Komuś, przed kim odnajdziemy się jako pokorne dzieci, nie szukające dróg wyniosłości. W jaki sposób prosisz o to Pana?

Z kajdan grzechu do otwartych ramion Ojca! Z więzów nałogu do karności, jaką niesie mądrość! Z rózgi szatana do rózgi Chrystusa!

Któż zastosuje RÓZGI NA MOJE MYŚLI,
a do serca mego – KARNOŚĆ MĄDROŚCI,
by nie oszczędzić mnie w moich błędach,
nie przepuść moich grzechów,
aby się nie mnożyły moje winy
i aby moje grzechy się nie wzmagały;
abym nie upadł wobec przeciwników
i nie sprawił uciechy mojemu wrogowi?
Panie, Ojcze i Boże mego życia,
nie dawaj mi wyniosłego oka,
a ŻĄDZĘ ODWRÓĆ ODE MNIE!
Niech NIE PANUJĄ NADE MNĄ

żądze zmysłowe i grzechy cielesne,
nie wydawaj mię

bezwstydnej namiętności! (Syr 23,1-6)

W Apokalipsie jest napisane o Chrystusie, że będzie On pasł narody rózgą żelazną. Uderzenie takiej rózgi łamie twarde karki i wykoślawione dusze, źle zrośnięte, krnąbrne i zatwardziałe w złości i lęku. Takie złamanie nie jest jednak nieszczęściem, choć jest jakimś bólem. Karcenie Jezusa jest zawsze pełne duchowej radości wypływającej z przeżycia uwolnienia od siebie samego, a właściwie od swego skrzywienia duchowego. Rózga się nie złamie, ale pod nią musi się złamać ludzka pycha.

Czy błagasz Pana o rózgę Jego karności? Jakie tego typu rózgi – swoiste boże narzędzia wychowawcze – widzisz w swoim życiu? Mogą to być jakieś wydarzenia, sprawy – a może ludzie postawieni na Twojej drodze. A może odrzuciłeś taką propozycję wychowania Cię przez Pana?

O skarbie i nienasyceniu. (Mt 6,19-21)

Rekolekcje zimowe 2020/Medytacja III

Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. (Mt 6,19)

Co zbierasz? Co zagarniasz do siebie i dla siebie? Ludzi, emocje, przedmioty? Co gromadzisz? 

Mól i rdza niszczą – dosłownie “powodują zanik”. To co zgromadzisz na ziemi, prędzej czy później zniknie. 

Bogactwo wasze zbutwiało, szaty stały się żerem dla moli… (Jk 5, 2)

W wieczność przeniesie się coś zupełnie innego – miłość, wolny czyn uczyniony z ofiarnej miłości. Popatrz na dzisiejszy dzień – widzisz takie czyny? 

W grece rzeczownik przetłumaczony przez polski wyraz “rdza” oznacza również jedzenie, pochłanianie – bądź co bądź mówimy, że rdza coś pożera. Zauważ więc, że pozwalasz, aby rdza pożarła coś materialnego, coś co jest dla ciebie tak cenne, że sam chcesz to zjeść, tym się nasycić. Każdy przedmiot, którym chcesz się “najeść” pożre ktoś inny. Co więc jesz, albo mocniej – co pożerasz?

Nadmierna konsumpcja oznacza nienasycenie, nieustanne pragnienie – uczuć, rzeczy, ludzi, wrażeń. Przypomnij sobie, co Pan powiedział nienasyconej Samarytance:

Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu (J 4,13–14). 

A powiedział to przy studni, w miejscu gdzie nie tylko można znaleźć wodę, ale także w miejscu, gdzie nawiązywano miłosne znajomości. Dał przez to do zrozumienia, że każde nasze pragnienie bierze swój początek w głodzie miłowania. Czy umiesz odnaleźć ten mechanizm odwiecznego głodu miłości u siebie? Po czym go rozpoznajesz?

Niektórzy tak mocno zepchnęli to pragnienie w głąb swej świadomości, że żyją na co dzień w zimnej obojętności wobec każdego człowieka. Głód odzywa się jednak w innych pragnieniach – im bardziej uporczywych, absolutnych lub wyuzdanych, chorych, tym mocniej wskazujących na ogrom wewnętrznego braku.

Każda próba zaspokojenia tego pragnienia jest jak wypicie oceanu – zachłysnę się lub utopię, ale celu nie zrealizuję. Tylko On może nasycić! 

Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem (J 6,55).

Ponieważ przeżywasz Eucharystię bez refleksji, bez świadomości Daru, bez pamięci, że karmisz się Kimś konkretnym, Osobą – dlatego wciąż chorujesz na nienasycenie.

Uświadom sobie na nowo, że jesz Jego Ciało! Ty, który jesteś żądny tylu wrażeń, czy rzeczy, czy smaków – jesz Jego Ciało!

Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje (Mt 6,19-21).

Pan mówi najpierw o czynnikach naturalnych mogących dokonać zniszczenia (mól i rdza) rzeczy materialnych, a potem o ludzkich działaniach (złodzieje). Nietrwałość tego, na czym nam zależy jest podwójna – wynika z naturalności przemijania i z działań drugiego człowieka. Zawsze jednak będzie chodzić o niemożność skontrolowania (a co za tym idzie – nasycenia się) rzeczy, przeżyć, doświadczeń.

Dosłownie jest powiedziane o złodziejach nie tyle, że się włamują, co “podkopują się” w domyśle “pod progi domostw”. Właśnie tam bywały zakopywane rzeczy cenne. Miejsce pod progiem to ówczesny sejf. 

Gdzie jest Twój skarb? O co się trzęsiesz, troszczysz, boisz, że stracisz? Na ile się karmisz posiadaniem tego skarbu? 

Skarb w niebie jest wyjęty spod prawa przemijalności i zniszczenia. Niebo to najpewniejszy sejf i bank zarazem. Pomyśl nad takimi Twoimi uczynkami, które tam, w Domu Ojca, są witane z radością pośród aniołów. Kojarzysz takie?

Tak samo, mówię wam, radość wzbiera wśród aniołów Boga z powodu jednego nawracającego się grzesznika. (Łk 15,10)

Pragnienie skarbu – bogactwa, bezpieczeństwa, obfitości jest w nas wpisane, tyle, że czynimy z niego karykaturę. Potrzeba było Wcielania, aby Ktoś ukierunkował te nieuporządkowane porywy ciał i serc.

Potem Jezus, świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę. (J 19,28)

W pragnieniu Ukrzyżowanego zawierają się wszystkie nasze chore pragnienia. On je wziął na krzyż i przybił do drzewa. Możesz Mu je oddać, jedno po drugim, od najpospolitszych po najbardziej chore. Za każdym razem Pan chce je przemienić w pragnienie miłości – doprowadza każde pożądanie do istoty rzeczy, do miłości Ojca.

© 2025 Światło życia

Theme by Anders NorenUp ↑