Słyszymy w dzisiejszej antyfonie na wejście:
Púeri Hebraeórum, portántes rámos olivárum, obviavérunt Dómino, clamántes et dicéntes: Hosánna in excélsis.
Dzieci żydowskie niosą gałązki oliwne wyszły naprzeciw Panu, wołając i mówiąc: «Hosanna na wysokościach»
Dokładnie, wg Ewangelii to powitali go w świątyni chłopcy, παιδας (paidas) – a terminem tym określano również sługi, niewolników wręcz. To oni, – maluczcy, ubodzy, wzgardzeni, bez praw. Jeszcze nie dziedzice, wciąż nie-wolni.
Czyż ich nie przypominamy? Również nie-wolni, nie osiągnęliśmy jeszcze etapu „bar micwah”, synów Przymierza, bo wolimy pozostawać w niewoli „żywiołów tego świata”. Zbliża się jednak Ten, który nas może wyzwolić, wykupując z niewolniczego stanu za cenę Swej Krwi. I tak, ze sług stajemy się przyjaciółmi, z niewolników stajemy się synami, z nic nie posiadających stajemy się dziedzicami największych łask i darów.
Jak długo dziedzic jest nieletni, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest właścicielem wszystkiego. Aż do czasu określonego przez ojca podlega on opiekunom i rządcom. My również, dopóki byliśmy nieletni, pozostawaliśmy w niewoli „żywiołów tego świata”. Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej (Gal 4,1-7)
A jednocześnie dziedziczący – w nadziei – całe bogactwo Domu Ojca!
Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale. (Rz 8,17)
Tym bardziej winniśmy wołać: “Bądź błogosławiony, bo przychodzisz okazać nam miłosierdzie! Wyzwól nas! Uczyń dziedzicami! Usynów nas! Chcemy dojrzeć! Chcemy dorosnąć! Chcemy dać owoc!”
Jeśli tak zawołasz wraz z chłopcami z Jerozolimy, to jednocześnie dokonasz wyboru swojego dziedzictwa.
Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego, i że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne. (1 Kor 15,50)
Czy chcesz żyć podług “ciała i krwi”, czyli tego co ludzkie i przemijające, co zostanie zniszczone przez czas? Czy też może wybierasz to, co duchowe, niebiańskie, boże? Innymi słowy – jaki jest Twój bezcenny skarb? Ten w niebie, czy ten na ziemi?
Pamiętaj też, że mocą samego tylko “ciała i krwi” nic nie osiągniesz! Dziedzictwo człowiecze to dziedzictwo Adamowe – skażonej i dotkniętej rozkładem ludzkiej natury oraz tego, co nazywamy grzechem pierworodnym. Nie ma w tym dziedzictwie żadnej mistyki, ani wzniosłej tajemnicy, wbrew temu co chcieliby widzieć neopoganie i pragnący ubóstwić to, co naturalne. Jest natomiast pragnienie buntu i chęć samostanowienia, jest cierpienie i trud i śmierć. Pielęgnowanie tego dziedzictwa to droga do zatracenia.
Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do rozstrzygnięcia, sędziami waszymi czynicie ludzi za nic uważanych w Kościele! Mówię to, aby was zawstydzić. Bo czyż nie znajdzie się wśród was ktoś na tyle mądry, by mógł rozstrzygać spory między swymi braćmi? A tymczasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi. Już samo to jest godne potępienia, że w ogóle zdarzają się wśród was sądowe sprawy. Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości? Czemuż nie ponosicie raczej szkody? Tymczasem wy dopuszczacie się niesprawiedliwości i szkody wyrządzacie, i to właśnie braciom. Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. A takimi byli niektórzy z was. Lecz zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego. (1 Kor 6,4-11)
Każda z nieprawości wymienionych w powyższym fragmencie przez św. Pawła jest przeszkodą w dziedzictwie o ile pozostaje postawą niezmienialną, o ile ktoś nie wykazuje skruchy, czyli woli nawrócenia – przemiany myślenia i działania. Dziedzictwo więc jest kwestią wyboru!
Chłopcy z dzisiejszej Antyfony i sceny ewangelicznej zapraszają do dojrzałości. Wybiegają naprzeciw Pana przychodzącego do swojej własności. Mogą być szczególnymi pokolenia ludzi wiecznie niedojrzałych, dorosłych niedorosłych, Piotrusiów Panów, Kenów i Barbie po czterdziestce i sześćdziesiątce. Pozamykanych i trwożnie rozglądających się wokół. Mężów, którym żony zakazały chodzić do kościoła, i dziadków, którym wnuki bronią udziału w Eucharystii. Młodych przerażonych utratą zdrowia i ludzi w sile wieku bojących się, że to, na co ciułali całe życie zostanie im zabrane. Ludzi wiecznie szukających podniet i wrażeń. Uzależnionych od zmysłowych bodźców. Poddanych wiecznej pogoni za szczęściem na własną miarę. Niecierpiących sprzeciwu, trudu i nudy.
Niech wołają za nami ci, którzy wyszli naprzeciw Pana, a którzy – jeśli dożyli – czterdzieści lat później musieli dokonać dramatycznego wyboru: czy uciekać z chrześcijanami w góry, czy pozostać w Świętym Mieście. A Rzymienie byli już u bram Jeruzalem, aby obrócić ją w kupę gruzu…
Niech modlą się za nami chłopcy z Jerozolimy i chłopcy z Betlejem, ci z Wielkiego Tygodnia i ci, zamordowani trzydzieści lat wcześniej z rozkazu Heroda. Niech proszą za niedojrzałym pokoleniem starych wyrostków, uciekających przed sprawdzianem Krzyża, podobnie jak Apostołowie w noc Paschy, nie chcących zaświadczyć o swojej wierze w Pana.
Niech za ludem twardych serc i miękkich ciał pomodli się św. Jan Apostoła, jedyny chłopiec (mógł mieć czternaście lat!) jaki pozostał. W nagrodę otrzymał wielki dar – Niepokalaną Matkę. Przy niej i w cieniu Krzyża – dorósł i stał się dla Niej oparciem.
Wraz z nimi wejdźmy w Wielki Tydzień.