Blog ks. Jacka Gomulskiego

Kategoria: Różaniec

Różaniec. Radosne I

I Tajemnica Radosna

Zwiastowanie

Archanioł Gabriel powiedział do Maryi: Witaj, pełna łaski, Pan z tobą! Lecz ona poruszyła się z powodu tego słowa i zaczęła się zastanawiać, co by to przywitanie mogło znaczyć. (Łk 1,28-29)

Św. Łukasz zanotował wspomnienie Maryi o Jej reakcji na anielskie pozdrowienie, którego głównym akordem było zapewnienie o wypełnieniu Łaską Pana. Poruszona, zatrwożona i zmieszana – to oznacza greckie słowo diatarasso, jakim Ewangelista oddał stan ducha Maryi. Przepełniała ją bojaźń połączona z pewnym zmieszaniem, a ponieważ była niewiastą skłonną do rozmyślań i kontemplacji ważnych spraw, dlatego, zanim jeszcze otworzyła usta, poczęła prowadzić w sobie wewnętrzny dialog, a pojąwszy, że za pełnym szacunku pozdrowieniem kryje się wielka i boża sprawa, zgodziłą się wejść w niezwykłą obietnicę Pana. Poruszona Słowem stała się Matką Słowa.

Nas częściej może porusza Słowo jak Heroda, który zatrwożył się zmieszany spełniającym się proroctwem o Mesjaszu. Poruszenie tyrana poruszyło “całą Jerozolimę” i miast doprowadzić do otwartości i uległości wobec Słowa, utknęło na lęku o stan posiadania i – pozorną – niezależność.

Kiedy Słowo przyjmuje postać zaskakującą, nieznaną, niepokojącą wręcz i rozbija nasze schematy i przyzwyczajenia również jesteśmy poruszeni, do tego stopnia, że – niczym apostołowie, gdy chodzącego po wodzie Pana wzięli za zjawę – krzyczymy pełni histerii.

Najgorzej jest jednak wówczas, gdy Słowo nas nie porusza, nie zatrważa, nie wywołuje żadnej reakcji. Obojętność i letniość zabija szansę na zbawienie.

Obyśmy słysząc Słowo nie lękali się bycia poruszonymi.

II Tajemnica Radosna

Nawiedzenie Św. Elżbiety

W tych dniach Maryja wstała i pośpiesznie wybrała się w górskie strony, do pewnego miasta judzkiego, a tam weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dziecko w jej łonie i została napełniona Duchem Świętym. I zawołała głosem wielkim: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twego łona. (Łk 1,39-42)

Zstępujące na ziemię Słowo powoduje różnorodne reakcje. Jednych porusza do strachu o siebie, innych zaś pobudza do pełnego radości tańca. W ten sposób zareagował mały Jan w łonie swej matki – zatańczył, niczym król Dawid przed Arką Przymierza. Musiało to być niezwykłe doświadczenie, a nawet bolesne, skoro Elżbieta – jaki pisze św. Łukasz – “zawołała wielkim głosem”. Zapewne nigdy dotąd nie doświadczała takiego poruszenia i takiej radości! Jej dziecię zaczęło pląsać wypełniając słowo psalmisty:

Góry skakały jak barany, pagórki jak młode jagnięta. (Ps 114,4)

Być może trwasz w milczeniu i poczuciu bezruchu, jak Zachariasz ukarany niemotą przez wzgląd na swą niewiarę, niewspółmierną do kapłańskiego powołania. Może czekasz na jakieś poruszenie, jak ów mężczyzna sparaliżowany od trzydziestu ośmiu lat, który wpatrzony w nieruchome i milczące wody sadzawki Bethesda, szukał wzrokiem człowieka, a napotkał Boga. Nie bój się, skoro rozważasz tajemnice dwócj Serc, Jezusa i Maryi, to znaczy, że Ona przyniesie ci Słowo nadziei i radości. Przyjmij je z prostotą swego serca, choć pewnie nie będzie ono takie, jakbyś się spodziewał. A wtedy, jak mówi prorok:

Dla was, czczących moje Imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości. I będziecie podskakiwać i rosnąć jak młode cielęta. (Ml 4,2)

III Tajemnica Radosna

Narodzenie Pana Jezusa

I urodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, ponieważ w gospodzie nie było dla nich miejsca. (Łk 4,1-7)

Słowo Boże może poruszyć aż do zmieszania i bojaźni a nawet lęku. Może także wywołać w duszy ludzkiej wielką radość i wprawić serce w taniec uwielbienia. Co jednak, gdy Słowo nie znajdzie miejsca, na którym mogłoby spocząć?

Gdy Noe sprawdzał jak wygląda grzeszny świat po potopie to wypuszczał z Arki gołębicę:

Gołębica nie znalazła dla siebie miejsca na wypoczynek, toteż wróciła do arki, gdyż woda była na całej powierzchni ziemi. (Rdz 8,9)

Słowo, niesione od Ojca mocą Ducha Św. może krążyć nad jakimś miejscem w nas, ale co będzie gdy się okaże, że jest ono zajęte przez otchłań wód? Potop był karą oczyszczającą świat z grzechu, jego wody obmyły ziemię czyniąc na niej miejsce dla człowieka, który chciał współpracować z Bogiem. Czy pozwalamy obmyć się wodom oczyszczenia i cierpienia? O co w nas może zahaczyć się boska Gołębica, o jakie drzewo, czy gałązkę? W Betlejem otwarty był tylko żłób i pasterze… Gdzie jest w nas wiara? Około trzydzieści lat po swoim narodzeniu Pan powie do uczonych w Piśmie:

Ojciec, który Mnie posłał, złożył o Mnie świadectwo; Jego głosu nigdy nie usłyszeliście, ani Jego postaci nie zobaczyliście i nie ma w was miejsca dla Jego Słowa, stąd wy nie wierzycie Temu, którego On posłał. (J 5,37-38)

Na szczęście Pan się nie daje tak łatwo zniechęcić! Prorok pisze:

Słowo, które z ust moich pochodzi nie wraca do mnie bez skutku, ale wypełnia mą wolę i wykonuje to, z czym je posłałem. (Iz 55,11)

IV Tajemnica Radosna

Ofiarowanie Pana Jezusa

A oto był w Jerozolimie człowiek o imieniu Symeon. Człowiek ten był sprawiedliwy i pobożny. Spodziewał się pociechy Izraela, a Duch Święty był na nim. Jemu to Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, póki nie zobaczy Pomazańca Pańskiego. (Łk 2,25-26)

Niczym gołębica z arki Noego Duch Pański szuka miejsca dla siebie. Szuka człowieka, w którego sercu mógłby uwić gniazdo dla Słowa. Szuka gleby żyznej. A może inaczej – szuka gleby na tyle popękanej i suchej i pragnącej, aby mógł zamienić ją w glebę żyzną, dającą owoc stukrotny.

Za czasów Heroda, króla Judei znalazł Duch Św. miejsce w duszy starego Symeona, który z utęsknieniem oczekiwał pociechy, jaką mógł dać tylko Bóg. Greckie słowo oznaczające w tym miejscu pociechę, może znaczyć też “zachętę” – i tak się dzieje w życiu Symeona. Otrzymuje on wypełenienie swych oczekiwań, widzi Mesjasza, ale także zostaje zachęcony do prorokowania. Zaiste, Pan znalazł w tym starcu swoje miejsce!

Jakże to podobne do tego, co stało się udziałem Maryi. Ona także wyczekiwała Mesjasza, także otrzymałą więcej niż oczekiwała, i także została zachęcona do prorokowania, czemu dała wyraz w swym hymnie: “Wielbi dusza moja Pana!”.

Gdy pozwalasz aby Pocieszycielem i Obrońcą twojego, może często udręczonego, życia, był sam Pan, wówczas spocznie na tobie Jego Duch. Nie zdziw się, gdy zachęci cię do prorokowania, czyli do mówienia prawdy – najpierw tej zwykłej, codziennej, a potem takiej, która daje rozeznanie i rozstrzygnięcie w większych sprawach.

V Tajemnica Radosna

Odnalezienie Pana Jezusa

On im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że trzeba mi być w tym, co jest mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli słowa, które im powiedział.  Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. (Łk 2,49-51)

Gdy już przyjmiemy Słowo Boże do swego życia i zaczniemy postępować według nakazów Pańskich Pan będzie chciał nas nieustannie ćwiczyć w miłości i wierze. Być może zapragnie prowadzić nas niczym św. Piotra – tam, gdzie nie chcemy. Książę Apostołów przez całe swe życie boleśnie uczył się posłuszeństwa Panu, zarówno wtedy jak zanurzył się w głębinach Jeziora Galilejskiego, jak podczas piania koguta na dziedzińcu pałacu arcykapłańskiego, ale i później, choćby wtedy, gdy musiał przełamać starotestamentalne schematy myślowe i wejść do domu setnika Korneliusza, aby ochrzcić – według zamysłu Pańskiego – rzymianina i całą jego rodzinę. Nie rozumiał Piotr, ale nauczył się posłuszeństwa.

Można powiedzieć, że Święta Rodzina także uczy się wzajemnego poddania. Maryja i Józef nie pojmując do końca Słowa, okazują Mu swe posłuszeństwo, mały Jezus (jaki pisze św. Łukasz dosłownie “chłopiec Jezus”) jest z kolei poddany swym ziemskim rodzicom, a czyni to z chęci posłuszeństwa Słowu ojca niebieskiego, w którego sprawach chce być zawsze.

Nie musisz do końca pojmować Słowa, którym cię Pan prowadzi. Jest to nieznośne dla pełnej pychy natury ludzkiej, ale nic bardziej nie tworzy w nas miejsca dla Pana jak ciągłe wezwanie do chodzenia po wodzie, do przekraczania kolejnych zasłon własnych niezrozumień. Wzorem Maryi chowaj “wszystkie te sprawy” w swoim sercu i staraj się kontemplować Pańską Obecność – w słowie i Eucharystii.

Różaniec. Bolesne I

I Tajemnica Bolesna

Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu

– Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich. – To powiedziawszy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. (J 17,26 – 18,1)

Początek dramatu objawiającego miłość Ojca ma miejsce “za potokiem Cedron”, w ogrodzie. Św. Jan nie podaje nazwy tego miejsca, którą znamy z innych przekazów ewangelicznych. Może uznał, że wszyscy je znają, a może (co bardziej prawdopodobne) chciał położyć nacisk na słowo “ogród”.

Ezechiel wiele lat wcześniej zobaczy tę scenę w proroczym widzeniu i napisze:

I będą mówić: Ten spustoszony kraj stał się jak ogród Eden, a miasta, które były opustoszałe, zniszczone i zburzone, zostały umocnione i zaludnione. (Ez 36,35)

Prorok zrozumiał, że miłość Ojca chce przywrócić spustoszonej przez grzech ludzkiej duszy pierwotną przejrzystość rajskiego ogrodu. Mesjasz, niczym nowy Adam, wkracza do marnej namiastki Edenu, aby odwrócić ludzką niezgodę na posłuszeństwo Bogu. To, na co nie chcieli się zgodzić pierwsi rodzice, Jezus potwierdza teraz pośród krwawego potu:

…nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! (Łk 22,42)

Również w ogrodzie dokona się ostatni – przed cudownym epilogiem paruzji –  akt kosmicznego dramatu. W nowym grobie, położonym w ogrodzie zostanie złożone umęczone ciało boskiego Oblubieńca, aby po trzech dniach zwyciężyć śmierć. Ogród (a dodajmy, że geograficznie położony dokładnie po drugiej stronie Góry Oliwnej) stanie się miejscem zmartwychwstania. Oto prawdziwie rajskie owoce – posłuszeństwo i życie! Módlmy się, aby boski ogrodnik, którego w poranek wielkanocny ujrzała Maria Magdalena, dopuścił nas do skosztowania ich rajskiego smaku!

II Tajemnica Bolesna

Biczowanie Pana Jezusa

Wtedy zrobił bicz ze sznurków, wszystkich — w tym owce i woły — wypędził ze świątyni, bankierom rozsypał monety, powywracał stoły, (J 2,15)

Widzieliśmy tę scenę na niezliczonych obrazach, rzeźbach czy filmach. Obnażone Ciało Jezusowe na które spadają uderzenia bicza. Przedstawiano to różnie, mniej lub bardziej realistycznie. Nikt chyba nie odsłonił przerażającej brutalności biczowania bardziej niż Mel Gibson w Pasji, co potwierdzają ostatnie badania Całunu Turyńskiego. Jak donosiły portale:

Wnikliwa analiza nanocząsteczek wykazała nieznany dotąd szczegół: włókna Całunu są przyprószone kreatyniną o wielkości 20 do 100 nanometrów. Co to oznacza? Kreatynina to związek chemiczny zawarty głównie w mięśniach. Jego wysokie stężenie we krwi u zdrowego człowieka jest najczęściej wynikiem rozpadu mięśni, np. wskutek urazu. (…) Jeśli więc obie substancje rozsiane są na całym (!) Całunie, oznacza to, że Jezus „był torturowany w sposób wyjątkowo bestialski”, tak że rozpadały się Jego mięśnie.

Mięśnie Jezusowego Ciała rozpadają się na naszych oczach. Zmiana nauczania apostolskiego, nowe rozumienie roli urzędu piotrowego, eksperymenty liturgiczne, wywrócenie chrześcijańskiej moralności, a wreszcie absolutne przedefiniowanie pojęcia grzechu – obserwujemy to na co dzień, każdego ranka z niedowierzaniem wpatrując się w kolejne informacje. Na naszych oczach odbywa się wielkie biczowanie, którego skutkiem jest obumieranie Kościoła.

Czy jednak za ręką trzymającą bicz nie stoi ta sama wola, która dopuściła brutalne oczyszczenie świątyni, kiedy to Syn Boży wypędził ze swego domu bankierów, sprzedawców i tych, którzy uczynili ów dom jaskinią zbójców?

III Tajemnica Bolesna

Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Nie ciesz się, Izraelu, nie krzycz z radości jak inne narody, bo opuściłeś Boga swego (…) Tak, oni muszą wędrować do Asyrii; Egipt ich zbierze, a Memfis pogrzebie, oset pokryje skarby ich ze srebra, a ich namioty porosną cierniami. (Oz 9,1.6)

Pan dopuścił, aby odwieczne Słowo, które rozbiło swój namiot pomiędzy nami, zostało wydane na pośmiewisko. Ów namiot ciała, został sparodiowany, zbezczeszczony i wykpiony. Zamiast “najpiękniejszego spośród synów ludzkich” przed nami staje:

Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa… (Iz 53,3)

Jakby Bóg zezwolił, aby Ciało Jego Syna upodobniło się do tej zniszczonej grzechem parodii jaką był lud wybrany w wizji Izajasza:

Cała głowa chora, całe serce osłabłe; od stopy nogi do szczytu głowy nie ma w nim części nietkniętej: rany i sińce i opuchnięte pręgi, nie opatrzone ani przewiązane, ni złagodzone oliwą. (Iz 1,5b-6)

A w innym miejscu ten sam Izajasz napisze:

…cała ziemia będzie [pokryta] głogiem i cierniami (Iz 7,24)

Wobec grzechu i znieprawienia tych, kórych niegdyś “sam wybrał”, Pan przyjmuje na siebie dramatyczne samoograniczenie. Ciało Chrystusa nie wygląda już tak samo jak wtedy, gdy uzdrawiał, wskrzeszał, czy po prostu przemierzał drogi Galilei. Szata Chrystusa już nie jest całodzienną tuniką, którą uczyniła Mu Matka. Głowa Chrystusa, spływająca strugami krwi nie jest podobna, do tej na którą patrzyli uczniowie.

A przecież, jak pisze Apostoł:

…głową Chrystusa jest Bóg. (1 Kor 11,3c)

Oto – i znów na naszych oczach – sam przedwieczny Ojciec dokonuje samoograniczenia. Powstrzymuje swą moc. Milczy za zasłoną z cierni.

IV Tajemnica Bolesna

Droga Krzyżowa Pana Jezusa

A gdy Go prowadzili, chwycili niejakiego Szymona z Cyreny, który szedł z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. (Łk 23,26)

Gdy Chrystusowe Ciało jest nie do poznania i znaczy budzącym żal, krwawym śladem swą drogę, to nie jest łatwo Mu towarzyszyć. Nikt nie chce się tą krwią umazać, czego dowód dał przenikliwy Piłat myjąc ręce. Wszyscy wolą stać z daleka, nawet uczniowie. Być może niektórzy z nich myśleli: “Byle to jakoś przetrwać, byle dalej”. Chciałoby się dziś powiedzieć: “Byle do emerytury”…

Żołnierze jednak, ów groźny przejaw dopustu bożego, chwycili jednego człowieka, który – może nia miał wyjścia – musiał się pobrudzić, musiał się zaangażować. Zapisano, że wracał z pola. I to prawda, bowiem biorąc krzyż pozostawił swoje pole, bezpowrotnie. Nie mógł się wymówić, jak owi zaproszeni na ucztę:

Kupiłem pole, muszę wyjść, aby je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego! (Łk 14,18)

Dlaczego się nie wyrwał jak młodzieniec z Ogrodu Oliwnego, który w rękach oprawców pozostawił prześcieradło, jakim był okryty w ową ciepłą noc trwogi konania Mistrza?

Imię Symeon tłumaczy się jako “Bóg wysłuchał”, lub “słyszący”. Być może ów człowiek z Cyreny był jednym z niewielu umiejących słuchać. Przecież posłuszeństwo, to stawanie się tym, który wykonuje to, co usłyszał. Może przez ten żołnierski przymus Bóg otworzył ucho słyszącemu Szymonowi, a ten – nawet nie wiedząc o tym – stał się jedynym bratem Nazarejczyka na drodze męki. Tego samego Nazarejczyka, który powiedział:

Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. (Łk 8,21)

Nas Pan często wysłuchuje, i bardzo tego pragniemy, ale czy my chcemy posłuchać Pana, kiedy Jego Ciało jest tak bardzo poranione, że wolelibyśmy odwrócić od niego spojrzenia?

V Tajemnica Bolesna

Ukrzyżowanie Pana Jezusa

Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. (…) A lud stał i patrzył. (Łk 23,33.35)

Co widzisz, patrząc na ukrzyżowane Jezusowe Ciało? Nie spowszedniał ci ten widok odmieniany na nieskończonych krucyfiksach wszystkich epok?

Macie oczy i nie widzicie? Macie uszy i nie słyszycie? I nie pamiętacie? (Mk 8,18)

Wiemy, że pośród bezmyślnie patrzących byli i ci, którzy rozumieli. Przynajmniej była tam jedna taka osoba. Ta, która potrafiła chować “wszystkie te sprawy” do skarbca swego serca, aby potem do nich powracać szukając ich znaczenia i sensu. Maryja. Matka Bolesna.

Jeśli chcesz odnaleźć ślad Boga w zniszczonym Ciele Jego Syna, jeśli naprawdę pragniesz zajrzeć za zasłonę historii i odnaleźć w niej “palec boży”, jeżeli rzeczywiście porusza cię widok Miejsca Czaszki i szukasz na nim śladów chwały bożej – to przybliż się do Niej. Zaufaj tym macierzyńskim nawoływaniom, jakich Ona nie szczędzi – z woli Ojca – swoim dzieciom pogrążonym w chaosie, dotkniętym grzechem, ślepym i głuchym, ale wciąż chcącym kochać Pana, który tyle za nich wycierpiał.

W Akita Maryja mówiła:

Na różańcu módlcie się za papieża, biskupów i kapłanów. Działanie szatana przeniknie nawet Kościół, do tego stopnia, że będzie można zobaczyć kardynałów sprzeciwiających się innym kardynałom i biskupów występujących przeciwko innym biskupom. Kapłani, którzy Mnie czczą, będą wyszydzani i prześladowani przez swych współbraci… świątynie i ołtarze będą plądrowane; Kościół będzie pełen tych, którzy pójdą na kompromis, a szatan będzie kusił wielu kapłanów i osoby konsekrowane, by opuścili służbę Panu.

Lud – tak, jak wtedy, na Golgocie, stoi i patrzy.

A ty?

Różaniec. Chwalebne I

I Tajemnica Chwalebna

Zmartwychwstanie Pana Jezusa

W pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. (Łk 24,1)

Pochwycona na cudzołóstwie niewiasta również była sądzona wczesnym rankiem. Jej także się wydawało, że stoi przed grobem, że za chwilę umrze pod ciężarem oskarżeń – zaiste potrafią być one jak kamienie, zwłaszcza te oskarżenia, które podszeptuje nam diabeł, a na które sami się zgadzamy. Jednak tamten świt przyniósł jej wybawienie – życie w wolności i bez potępienia. Chrystus palcem na ziemi zapisał jej wyzwolenie a potem przykazał:

Idź, a od tej chwili już nie grzesz! (J 8,11)

To samo, tylko spotęgowane wszechmocnym miłosierdziem, czekało na kobiety – może była pośród nich tamta, cudownie ocalona spod kamieni – w ów słynny poranek pierwszego dnia tygodnia. Szły dotknięte grozą śmierci i porażone beznadzieją a jednocześnie przynaglone miłością w imię której pragnęły oddać Panu ostatnią posługę. Ten świt wszystko jednak odmienił. Kamień nie był już problemem. Grób nie był zagrożeniem. Miały prawo zawołać z radością:

Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył? (Ps 116,12)

Jak więc mogę wyrazić swą wdzięczność za wyzwolenie? Za kamień zamieniony w ogród? Za odór śmierci, który staje się “miłą Bogu wonnością” (2 Kor 2,15)? Zmartwychwstanie, które przyjmujemy w każdej spowiedzi, jest niezasłużoną łaską dla nas dotkniętych kamienną lawiną własnych win. Pan jest tym, który wytrąca kamienie z rąk; odwala głazy z grobowych jaskiń w których się zaszywamy, narażeni na śmierć duchową; zamienia skaliste pustkowie w wonny ogród.

Co Mu dasz za wszystko co ci czyni?  

II Tajemnica Chwalebna

Wniebowstąpienie Pana Jezusa

Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. (Łk 24,50-51)

To nie pierwszy raz Apostołowie przeżywali moment rozstania ze swym Mistrzem. Św. Marek opisał wcześniej jak to Jezus udał się na górę, aby się spotkać z Ojcem, podczas gdy uczniowie zostali na jeziorze ogarniętym burzą. Teraz też mieli przed sobą nieznane wody całego świata, a pozbawieni widomej opieki Pana mogli poddać się lękowi i zniechęceniu. Chcąc więc dać odczuć swą obecność, Jezus sam wyprowadza ich z dotychczasowego życia, ze starego sposobu myślenia, nie tylko z doświadczenia Golgoty, ale także z – przeżywanej po ludzku –  radości Zmartwychwstania.

Czasami nie jest nam znany cel, ku któremu Pan nas prowadzi. Czasami możemy mieć pokusę, by zawołać podobnie jak ongi na jeziorze przerażeni uczniowie: “Panie, ratuj nas, bo giniemy”. Czasami trwogą napełnia nas widok łodzi Kościoła wypełnionej falami, zdającej się ginąć pod naporem wody, może nawet do połowy zanurzonej i wyglądającej, jakby bliżej jej było do otchłani, aniżeli do brzegu Królestwa Bożego. Warto wrócić wówczas do pełnych pociechy słów Pana: “Odwagi, Ja jestem! Nie bójcie się!”

Św. Łukasz dwukrotnie podkreśla, że Jezus błogosławi swych uczniów, dzięki czemu możemy docenić znaczenie tego gestu. Pan błogosławi unosząc ręce – jak na Krzyżu – a wtedy zostaje podniesiony do niebios, wywyższony do chwały Ojca. Pan błogosławi, czyli dokonuje – dosłownie – eulogii. Tym greckim słowem nazywano specjalne poświęcenie chlebów przygotowanych na Mszę św., z których jedne szły do liturgii, a inne zabierano do swych domów.

Pan nas błogosławi pozostawiając Swą obecność – w eucharystycznym Chlebie , oraz we wzywającym do męstwa Słowie. Tylko ufając temu Słowu oraz spożywając i adorując Chleb Żywy, możesz zostać uniesiony. Inaczej wciąż będziesz siedzieć w martwym Jeruzalem rozpamiętując “rzeczy dawno minione” i swoje obawy. W tym nie ma życia.

III Tajemnica Chwalebna

Zesłanie Ducha Świętego

Gdy dopełnił się dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się jednomyślnie na tym samym miejscu. (Dz 2,1)

Jest w tym zdaniu jakiś rodzaj ulgi po wytężonym oczekiwaniu – wreszcie coś się dopełniło, doszło do pełni, kresu ukoronowanego owocem.

Jednocześnie jest to wydarzenie równie ważne, jak moment, w którym Chrystus rozpoczął swą wędrówkę do Jeruzalem, aby dać się tam ukrzyżować i dopełnić dziełą zbawienia. Św. Łukasz bowiem tym samym słowem określa decyzję Jezusa i zwieńczenie dnia Pięćdziesiątnicy.

Pierwszym aktem owego “dopełnienia” Jezusowej Paschy jest jedność myśli, głosu wznoszonego do Ojca i miejsca przebywania pozostawionych na ziemi uczniów – “razem z Maryją, Matką Jezusa”. Chcieli tego samego – wypełnienia Obietnicy, jaką im pozostawił Pan. Wołali o to samo – wierząc głęboko, że Jezusowe słowa o jednomyślnym proszeniu w Jego Imię nie zostaną odrzucone. Byli razem w “górnej izbie”, “sali na górze”, przypominającej tę, w której Prorok Eliasz wskrzesił umarłego syna pogańskiej wdowy oraz tę w Troadzie, w której pośród wielu lamp nauczał św. Paweł, aż pewien zasłuchany młodzieniec spadł z okna, by zostać również wskrzeszony przez Apostoła.

Myśleć tak samo o bożych obietnicach. Modlić się razem o spotkanie z Jego Duchem. Trwać w miejscu, gdzie przemawia Prorok i Apostoł i gdzie Łamie się Żywy Chleb aby wskrzeszać nas z martwoty. A wszystko to w obecności Niepokalanej! Czy jest coś cenniejszego?

Tylko w “górnej izbie” pośród braterskiej wspólnoty i wytrwałej modlitwy dokonuje się cud. Dopełnia się – w tobie, we mnie – dzieło boże.

Czwarta Tajemnica Chwalebna

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

I został uczyniony widocznym wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce… (Ap 12,1)

Pamiętamy jak wielokrotnie uczeni w Piśmie i faryzeusze domagali się od Jezusa znaku na potwierdzenie prawdy Jego nauczania. Nie wystarczały im cuda i wskrzeszenia oraz niezwykła dobroć jaką promieniował. Podobnie jak my oczekiwali znaku dla siebie, chcieli aby IM pokazał ów znak z nieba. Coś specjalnie dla nich. Coś szczególnego, osobistego, indywidualnego.

Uczniowie także oczekiwali od Jezusa znaku. Jedni w obawie, że przegapią chwilę Jego przyjścia w chwale, inni – jak Judasz – ustalali z wysłannikami Szatana znak zdradziecki, aby nie pomylić swej ofiary z nikim innym.

Jedyny znak – prócz tego, Jonaszowego – jaki dał Bóg to leżące w żłobie Niemowlę. Odczytali go “czym prędzej” pasterze w Betlejem i stary Symeon, gdy odsłonił miecze boleści przebijające Serce Maryi.

Może właśnie to zostało odsłonięte także oczom umiłowanego ucznia i przybranego syna Niewiasty na skalistej wyspie Patmos. Zobaczył niezwykły znak, jakim było niewidoczne dla oczu Dziecię ukryte w żywocie swej Matki. Niewiasta opisana w Apokalipsie jest bowiem brzemiennna i “cierpi bóle rodzenia”. Obleczona jest w blask wschodzącego Słońca, które ma jaśnieć, każdemu człowiekowi pozostającemu pod władzą “cienia śmierci”. Cóż to za Dziecię? Cóż to za Słońce? Czy wystarczy powiedzieć, że to Pan? Że to Jego Ciało rodzi Niewiasta? A czymże jest Jego Ciało, jak nie Kościołem – Ciało z Ciała i Krew z Krwi. Znak dla narodów. Światło w ciemności.

Gdy jednak znak przestanie wskazywać na Pana, Ciało oddzieli się od swej Głowy, Krew zostanie wylana na darmo, a światło przykryje się korcem…

Wniebowzięta Matko! Niewiasto wciąż nas rodząca – nie dopuść!

Piąta Tajemnica Chwalebna

Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny na Królową nieba i ziemi

I został uczyniony widocznym wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. (Ap 12,1)

Św. Paweł, poruszony wiarą mieszkańców Tesaloniki, napisał:

Jakaż jest nasza nadzieja albo radość, albo wieniec chwały? Czyż nie wy nią będziecie przed Panem naszym, Jezusem Chrystusem, w chwili Jego przyjścia? (1 Tes 2,19)

Ów wieniec chwały jest znakiem zwycięstwa, które sam Paweł odniósł w “dobrych zawodach”, czyli w walce, jaką każdy prowadzi ze światem i własnym ciałem. Jak go zdobyć? Może tak, jak ów pierwszy męczennik, noszący imię, oznaczające wieniec – Stefanos, Szczepan. Daniną krwi męczeńskiej, albo wiary wypróbowanej w przeciwnościach. Czy jednak zależy ci na zwycięstwie, na mocowaniu się może także z samym Panem, jak Jakub nad potokiem Jabbok? Chcesz wygrać życie i błogosławieństwo na nie, czy też wystarczy ci prześlizgnąć się tchórzliwie pomiędzy opłotkami swej codzienności?

Nasz wniebowzięta Matka została uwieńczona gwiazdami. Jest ich tyle co pokoleń Izraela oraz najbliższych uczniów i naśladowców Baranka. Liczba ta oznacza pełnię i swoistą doskonałość. Jednocześnie gwiazdą może zostać każdy, kto prawdziwie chce być potomstwem Abrahama, tego który:

… wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo (Rz 4,18)

A miało być to potomstwo, niczym gwiazdy na niebie…

Dasz się więc poprowadzić Panu “ku Betanii” i dalej, aby jako dziecię Abrahama stać się gwiazdą w wieńcu chwały i zwycięstwa twej Niepokalanej Matki?

© 2024 Światło życia

Theme by Anders NorenUp ↑