Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz kładzie swe życie za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, gdy widzi nadchodzącego wilka, porzuca owce i ucieka; wilk zaś porywa je i rozprasza. Jest on bowiem najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem, znam swoje [owce] i moje Mnie znają. Tak jak Ojciec Mnie zna, tak i Ja znam Ojca i swoje życie kładę za owce. (J 10,11-15)
Zaprawdę, zaprawdę mówię wam, jeśli ziarno pszenicy, które wpadło w ziemię, nie obumrze, pozostaje samo. Jeśli zaś obumrze, przynosi obfity plon. Kto jest przywiązany do swego życia — traci je, kto ma swoje życie w nienawiści na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Jeśli ktoś chce Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. Jeśli ktoś Mi służy, Ojciec będzie Go darzył czcią. (J 12,24-26)
W Chrystusowej mowie o Dobrym Pasterzu dwa razy się powtarza termin – “kłaść (dać) życie”. Straci życie ten, kto jest do niego przywiązany. Kto je nienawidzi (brzydzi się nim, nie kocha) ten je zachowa na wieki. Trzeba je więc oddać – Bogu! Ofiarować! Konsekrować! Poświęcić!
Grecki wyraz “życie” oznacza także “duszę”. Życie, dusza, krew. Wszystko to może być zatrute i może być dalej przekazywane zatrute, ale można to – dać. Ofiarować. Konsekrować. Poświęcić!
Jak patron dzisiejszego dnia.
Wojciech dawał życie za każdym razem. Radykalnie podchodził do wszystkiego, co robił, widząc w tym wolę Bożą – jako kapłan, biskup, benedyktyn, intelektualista, misjonarz. Spalał się na wszystkich tych polach, nie widząc jednakże owoców swego posługiwania. Po ludzku nic mu się nie udawało.
Aż wreszcie – ostatecznie – wylał swoją Krew (być może zmieszaną właśnie z Krwią swego Pana) w męczeństwie. Oddał. Ofiarował. Konsekrował. Poświęcił.
W ogłoszeniu promującym honorowe krwiodawstwo czytam:
Jeśli jesteś zdrowy, nie zwlekaj z decyzją – oddaj krew.
Twoja krew może uratować życie drugiemu człowiekowi!
Jakieś to prawdziwe!
Jak bardzo potrzeba, aby Kościół miał odwagę wołać dziś (wbrew wszystkiemu i ponad wszystko), za św. Janem Pawłem II:
Młodzi, czy jesteście gotowi umrzeć dla Chrystusa?
Możesz swoją zatrutą krwią (zainfekowanym życiem) zatruć innych, ale możesz też – po eucharystycznej transfuzji – uratować innych z najbardziej śmiercionośnego wirusa. Z braku miłości.
Nie ochraniaj siebie.
Pozwól się zniszczyć i zużyć jak Hostia w Komunii. Jak Ja na Golgocie.
Abym Ja żyjąc w tobie i ofiarując się w tobie zmartwychwstał i żył w nich – w tych, którym pozwolisz, aby czerpiąc z ciebie unicestwiali cię w twej doczesności istnienia.
Prawdziwa Komunia to umieranie dla świata, by żyć dla wieczności, by dać życie innym. Komunia człowieka z Bogiem to przeistoczenie. O ile jest to Komunia prawdziwa – nie pozorna. Ja przyjąłem komunię z tobą i z każdym, gdy stałem się Człowiekiem. I jestem, abyś ty przyjęła Komunię ze Mną. Nie tylko tą zewnętrzną, ale komunię duszy, serca, umysłu, ciała – wszystkiego, czym jesteś?
(P. Jezus do Alicji Lenczewskiej)
A w innych prywatnych orędziach Pan miał powiedzieć:
Po Komunii św. Moje Ciało i Moja Krew znajduje się w waszym ciele. Moja Krew łączy się z waszą krwią i krąży po całym ciele. Macie w sobie najwyższe dobro, źródło życia wiecznego, uświęcającą siłę, której kropla zbawia i uzdrawia miliony dusz.
Moc Mojej Krwi jest dla was nie do wyobrażenia. Wszystko, co udaje się wam uzyskać od Mojego Wszechmogącego Ojca, uzyskujecie dzięki tej Krwi, na mocy której zostały wam otwarte bramy Nieba i łaski Nieba. Każda prośba jest prośbą o Moją Krew bo to ona wyprosiła wam wszystko. (…)
Podczas każdej Mszy św. znajdujecie się pod Moim krzyżem. Z tego krzyża płyną na was strumienie Mojej drogocennej Krwi. Kto pod tym krzyżem stanie i z uwielbieniem będzie tej Krwi oczekiwał, uzyska przebłaganie mocą tej świętej Krwi.
Jesteśmy chorzy – na brak miłości, na brak radosnego dawania własnej krwi, na chorobę egotyzmu, narcyzmu i demonicznej pychy. Nie chcemy dawać siebie. Dlatego też, stojąc na eucharystycznej Golgocie wołamy z głębi trzewi, krzykiem wszystkich naszych ran grzechowych, przez ból, jaki sprawiliśmy innym, zza pobudowanych przed bliźnimi murów – Jezu! Uzdrów nas! Wlej nam swoją Krew w nasze żyły i tętnice! Daj nam swego Życia! Swego Tchnienia!
Nie myśl o swojej ścieżce zawodowej – myśl o Drodze do Ojca. Przecież tak za Nim tęsknisz!
Nie myśl o studiach, czy maturze – myśl o uświęconym Łaską oddaniu siebie Panu!
Nie myśl o tym, czy dasz radę, czy Ci się usa (obojętnie co dobrego zamierzasz) – myśl o szalonym pragnieniu kochającego Cię Zbawiciela!
Król pragnie Twego piękna…
On twoim Panem…
Oddaj Mu pokłon…
Kto – dla Niego – będzie świętą matką, przelewającą krew w bólach porodu, powołując do życia kolejne dzieci?
Kto – dla Niego – będzie świętym ojcem, ugiętym pod brzemieniem ciężkiej pracy i troski o najbliższych?
Kto – dla Niego – wyrzeknie się ziemskiej rodziny, aby stać się znakiem wiecznej Miłości?
Kto – dla Niego – zgodzi się przelać własną krew?