W Ewangelii XII Niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego w liturgii nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego, czytam:

Na osobności zaś zwrócił się do uczniów i powiedział: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. (Łk 10,23)

Chciałoby się zapytać – A na cóż znowu takiego patrzymy, Panie? 

Głodni różnych widoków nie dostrzegamy tego co ważne i nie słyszymy tego, co istotne. 

Widzimy to, co nas podnieca, co daje nam pieniądze, co pozwala uciec od codzienności. Widzimy własne osiągnięcia lub własne słabości. Widzimy też zataczający się świat w zadyszce, spętany diabelskimi prawami,  literami składającymi się na przeróżne ideologie. Litera zabija, powie św. Paweł. Świat woli żonglować literami, tworząc z nich coraz to bardziej rewolucyjne konfigurację, byle tylko nie poddać się władzy Ducha Świętego. Widzimy to szamotanie i coraz bardziej przyzwyczajamy się do niego. Widzimy to, co nas irytuje, złości, przeraża, napawa zawiścią. Widzimy sukcesy innych (przynajmniej tak nam się wydaje), których im zazdrościmy. Widzimy to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni tak, że nawet dobro wydaje się obojętne.

Ale czy widzisz działanie Boże? Czy słyszysz słowa Boże? A jeśli tak, to co zobaczyłeś w ciągu ostatniego tygodnia? Co dzisiaj Bóg ci powiedział? Nie potrafisz na to odpowiedzieć? Oniemiałeś?

Uczniowie Jezusa, do których kierował swoje słowo o błogosławionych oczach, widzieli Łaskę – choć też nie w pełni – bo zostały otwarte, oczyszczone ich oczy.

Modlisz się o to?

To nie przypadek, że Chrystus dość często przywraca wzrok ślepcom! To nie przypadek, że ślepcami nazywa uczonych w Piśmie! To też nie przypadek, że często czytamy w Ewangelii prośbę o przejrzenie, o wzrok – czy nie powinna to być również moja i twoja prośba? Kiedy ją ostatnio skierowałeś do Pana? On dlatego piętnował ślepych przewodników ludu, bo ani nie prosili pokornie o przejrzenie, ani nie chcieli nic zrobić z tym, co ujrzeli!

Opisując uzdrowienie dwóch niewidomych Mateusz zanotował uwagę Chrystusa:

I otworzyły się ich oczy. A Jezus nakazał im surowo, mówiąc: Uważajcie, niech nikt się o tym nie dowie! (Mt 9.30)

W świecie ślepców, którym zdaje się że widzą, ów nakaz jest zbawienny. Jakże trudno przebijać się przez emocjonalne i intelektualne zasieki tych, którzy za nic w świecie nie chcą popatrzeć dalej i głębiej na otaczającą ich rzeczywistość niż na czubek własnego nosa i poczucie własnej przyjemności lub wymiernej korzyści. Może więc lepiej nic nie mówić? Może lepiej nie opowiadać innym o tym, co się zobaczylo i usłyszało? Może lepiej nie zdradzać się z dobrym wzrokiem duszy i ukryć, niczym ewangeliczny skarb, to, co dane jest rozpoznać. Czy Noe chodził po całym ówczesnym świecie i zachęcał wszystkich do cięcia desek na statek? Czy Abraham biegał po Sodomie przekonując, że został wydany na nią wyrok z racji bezmiaru nieprawości? Wszak nie rzuca się pereł przed świnie, a tylko do nas należy wybór czy zaliczamy się do uczniów czy do nieczystych zwierząt, co poginą w falach, bo opanował je Legion. Jeśli interesuje cię rzeczywiście perła Łaski, to usłysz co mówi ci Pan, gdy patrzysz na ten świat, na to co się na nim dzieje, na stada pędzące ku przepaści, a nawet na własne umiłowanie świętego spokoju i bezrefleksyjności!

Można nawet być w nabożnej wspólnocie i spoglądać jedynie po ludzku oczekując ludzkich odniesień i pragnień! Można być specjalistą od Pisma św., czy od rubryk liturgicznych, albo od ludzkich mechanizmów, ale nie widzieć pod literami, rytuałami czy zachowaniami – żywego Pana, Ducha, który ożywia!

Po czym to poznać? Po czynach i słowach. Z głębokości serca mówią usta…

Chrystus błogosławi oczy uczniów, ogłasza je szczęśliwymi. Ale przecież to te same oczy, które zamkną się pozwalając ogarnąć się senności wtedy gdy będzie On potrzebował, tak po ludzku, ich obecności, wsparcia i modlitwy – w Ogrodzie Oliwnym. Wtedy ich oczy będą obciążone przygnębieniem, smutkiem i rezygnacją. I to mimo, że chwilę wcześniej oglądali i słyszeli Eucharystię! Tak łatwo wpuszczany przez tę bramę serca, jaką jest spojrzenie, bezmiar pokus i zniechęceń… Tak łatwo pozwalamy się uśpić, tłumacząc sobie, że to tylko na chwilę, na moment, że przecież nic się nie stanie, gdy odpuszczę sobie – spowiedź, rozmowę duchową, medytację, adorację, Mszę św., dobro do wykonania, życzliwość do okazania, troskę o bliźniego, służbę wobec jakiegoś dzieła, spotkanie z przyjacielem, pomoc potrzebującemu… Tak odpuszczamy sobie walkę o prawdziwe dobro, dopuszczając dobro pozorne lub wręcz jawne zło!

Jest napisane, że gdy Pan przyszedł do śpiących w Ogrójcu uczniów, to nie wiedzieli co Mu odpowiedzieć. Letarg duchowy sprawia niemotę! Bóg chce coś od ciebie, ale ponieważ zamykasz oczy i pozwalasz sobie na ociężałość, to nie wiesz jak zareagować na Boże zaproszenia! Jesteś wtedy nie tylko ślepy, ale i niemy! Grzech jeden pociąga następny, a przecież przestrzega nas Pismo, by nie dodawać grzechu do grzechu. Można w ten sposób przegapić jakiś niezwykle istotny moment Łaski! Przecież wtedy, w Ogrodzie Oliwnym, Bóg szaleńczo pragnął ludzkiej bliskości, a uczniowie to zlekceważyli skupiwszy się na sobie i swoim zmęczeniu…

Człowiek o otwartych oczach wielbi Boga! Nie jest niemy! Stary Zachariasz odzyskał głos, gdy ujrzał wypełnione obietnice anielskie i śpiewał błogosławieństwo o Pany, Bogu Izraela. Inny starzec, Symeon, trzymając na rękach Mesjasza rozpoznał w nim wypełnienie oczekiwań Izraela i zaświadczył o tym wołając: „moje oczy ujrzały Twoje zbawienie”!

O czym Ty świadczysz? O jakim widoku, który ujrzały twoje oczy?

Gdy Chrystus nauczał, napisano, że „oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione”. Czy tak jest w twojej „synagodze”, czyli zgromadzeniu, miejscu zebrań – środowisku, grupie, wspólnocie? To nie jest oczywiste! Może istnieć pobożna wspólnota, która będzie się zajmować wszystkim, a szczególnie dostarczaniem dobrego samopoczucia swoim członkom, albo realizowaniem bliżej nie sprecyzowanych idei, praktykowaniem pobożności pozbawionej mocy, lub mnożeniem humanitarnych zaangażowań, lecz nie będzie wpatrywać się w Chrystusa. Oczy tamtych ludzi z Ewangelii były w Nim utkwione, bo spodziewali się od Niego Słowa, nauki, wskazania drogi! Wszystkiego się od Niego spodziewali! A ty albo się niczego od Niego nie spodziewasz, albo tylko tego by ci dał kasę, trochę przyjemności i święty spokój! I to po latach bycia z Nim!

Błogosławione, czyli szczęśliwe, mogą być jedynie oczy tych, którzy wpatrują się w Słowa i czyny Pana. Którzy dopatrują się Jego działania i chcą usłyszeć Jego głos we wszystkim! 

Panie! Zdejmij z moich oczu bielmo! Nie powstrzymuj mojego spojrzenia, bym umiał rozpoznać Ciebie! Udziel łaski nie zaćmionego spojrzenia! Twoje spojrzenie jest jak płomień ognia – tak czytam w Apokalipsie – a jest to płomień miłości, mocy i oczyszczenia. 

Udziel mi z tego spojrzenia! Niech otworzą mi się oczy na dobro i zło! Niech zobaczę wreszcie to, co jest zakryte, a co miałoby służyć „mojemu pokojowi”, mojemu powołaniu, wypełnieniu Twoich zamierzeń we mnie!