Niedziela, 31 VII 2011 r.

I CZYTANIE Iz 55, 1-3a
To mówi Pan Bóg: Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy. Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko. Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę na to, co nie nasyci? Słuchajcie mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do mnie, posłuchajcie mnie, a dusza wasza żyć będzie.
II CZYTANIE Rz 8, 35. 37-39
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
EWANGELIA Mt 14, 13-21
Gdy Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych. A gdy nastał wieczór przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce tu jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”.
Lecz Jezus im odpowiedział: „Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść”. Odpowiedzieli Mu: „Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb”. On rzekł: „Przynieście mi je tutaj”. Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.

Jedno jest pewne – Boża łaska jest darmowa. W myśl konsumpcyjnej logiki naszych czasów powinny się więc ustawiać niesłychane kolejki do spowiedzi a świątynie pękać w szwach od tłumów spragnionych łaski.

Ale przecież z drugiej strony to, co jest za darmo, od razu staje się mało wartościowe, nijakie. Od razu wkrada się myśl – mnie się to należy. Jest darmo, czyli nie muszę się natrudzić aby to zdobyć. Jest darmo, więc nie jest pewnie zbyt cenne. Wszak i miłość do drugiego człowieka dawkujemy sobie we wspaniałomyślnych zrywach. Darmo, to znaczy też – będzie zawsze a owa niebiańska promocja nigdy raczej się nie skończy. Więc, nie lepiej poczekać?

– Nie potrzebują odchodzić! – mówi więc Pan patrząc na nas. I przez tą zmianę kierunku patrzenia zmusza byśmy stanęli nie w sytuacji tych co to sądzą, że nie ma co sie spieszyć z poszukiwaniem łaski bożej, ale tych, którzy mają łaskę dawać innym. To nas zatrzymuje niejako w drzwiach. Zaraz, zaraz – myślisz sobie – ale czego On chce ode mnie? Ja przecież mam teraz ochotę nieco poużywać, a nie zajmować się innymi.

– Wy dajcie im jeść – mówi niewzruszenie Jezus, zabierając się do odmówienia błogosławieństwa. Sam nie zauważasz jak poddajesz się mocy tych słów. Sadzasz ludzi grupami, przekonujesz, aby usiedli, zatrzymujesz tych, najbardziej zniechęconych.

I dzieje sie cud.

Myślisz sobie – Jak On to zrobił? Jak odgadł, że jest w moim sercu przestrzeń „dawania”, którą muszę rozszerzyć. Wtedy sam otrzymuję wiele. Darmo.

No, to rozejrzyj się dzisiaj. Komu dasz jeść?