Poniedziałek, 18 czerwca 2012 r.

I CZYTANIE 2 Krn 18, 3-8. 12-17. 22
Król izraelski, Achab, zwrócił się do króla judzkiego Jozafata: „Czy pójdziesz ze mną przeciw Ramot w Gileadzie?” Odpowiedział mu: „Ja tak jak i ty, lud mój jak i twój lud będziemy z tobą na wojnie”.
Ponadto Jozafat rzekł królowi izraelskiemu: „Najpierw zapytaj, proszę, o słowo Pana”.
Król więc izraelski zgromadził czterystu proroków i rzekł do nich: „Czy powinienem wyruszyć na wojnę o Ramot w Gileadzie, czy też powinienem tego zaniechać?” A oni odpowiedzieli: „Wyruszaj, a Bóg je da w ręce króla”. Jednak Jozafat rzekł: „Czy nie ma tu jeszcze jakiegoś proroka Pana, abyśmy przez niego mogli zapytać?” Na to król izraelski odrzekł Jozafatowi: „Jeszcze jest jeden mąż, przez którego można zapytać Pana. Ale ja go nienawidzę, bo mi nie prorokuje dobrze, tylko zawsze źle. Jest to Micheasz, syn Jimli”. Wtedy Jozafat powiedział: „Nie mów tak, królu”. Zawołał więc król izraelski któregoś dworzanina i rzekł: „Pośpiesz się po Micheasza, syna Jimli”. Ten zaś posłaniec, który poszedł zawołać Micheasza, powiedział mu tak: „Oto przepowiednie proroków są jednogłośnie pomyślne dla króla, niechże twoja przepowiednia, proszę cię, będzie jak każdego z nich, taką, żebyś zapowiedział powodzenie”. Wówczas Micheasz odrzekł: „Na życie Pana, na pewno będę mówił to, co powie mój Bóg”.
Potem przyszedł przed króla. Wtedy król się odezwał do niego: „Micheaszu, czy powinniśmy wyruszyć na wojnę przeciw Ramot w Gileadzie, czy też powinniśmy tego zaniechać?” Wtedy do niego przemówił: „Wyruszcie, a zwyciężycie. Będą oni oddani w wasze ręce”. Król zaś mu powiedział: „Ile razy mam ciebie zaklinać, żebyś mi mówił tylko prawdę w imieniu Pana?” Wówczas on rzekł: „Ujrzałem całego Izraela rozproszonego po górach, jak trzodę owiec i kóz bez pasterza. Pan Bóg rzekł: «Nie mają swego pana. Niech wróci każdy w pokoju do swego domu»”.
Wtedy król izraelski zwrócił się do Jozafata: „Czyż ci nie powiedziałem? Nie prorokuje mi pomyślności, tylko nieszczęścia”. Micheasz zaś mówił dalej: „Oto Pan dał teraz ducha kłamstwa w usta tych twoich proroków. Pan bowiem zawyrokował twoją zgubę”.
EWANGELIA Mt 5, 38-42
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie”.

 

Suchy opis Księgi Kronik nie pozostawia zbyt wiele miejsca na analizę dramatu Micheasza. Zresztą, całą scenę widzimy oczami dwóch władców wyraźnie chcących wyruszyć na wojnę. Z jednej strony jest Achab, wyraźnie lubiący przychylne słowa i jasne sytuacje. Z drugiej mamy Jozafata, dzięki któremu Słowo Pana może zostać ogłoszone królowi i ludowi. Dlaczego Jozafat nalega na prorocką przepowiednię? Może nie chce tej wojny, a może prawdziwie boi się Pana. Tak, czy inaczej, naleganie króla każe Achabowi sprowadzić Micheasza – którego władca Izraela wyraźnie nienawidzi, wpisując się tym samym w długi katalog królów, cesarzy, czy prezydentów, którzy wolą nie słyszeć Słowa Pańskiego, gdy jest nieprzychylne ich pragnieniom. W zasadzie to każdy z nas chyba doświadczył tego irytującego momentu, gdy własne zamiary zderzają się boleśnie z wolą Boga, zasadami, czy choćby prawem naturalnym.

Aż wreszcie pojawia się Prorok. Wchodzi do opowieści dość szumnie ogłaszając własną prawowierność i posłuszeństwo Panu. Zbyt szumnie, jak się okazuje. Czy Micheasz się po prostu boi, czy też ma dość wiecznego stawania w poprzek królewskim zamierzeniom – tego nie wiemy. Tak, czy inaczej staje się mimowolnym dowodem słabości tego ludzkiego materiału, z którego ulepiony jest każdy z nas, nawet boży prorok.

A w Ewangelii inny Prorok z mocą głosi niepopularne orędzie o nadstawianiu drugiego policzka – przykazanie najbardziej chyba niezrozumiane i wypaczone przez naśladowców Nauczyciela z Nazaretu, którzy od dwóch tysięcy lat balansują pomiędzy skrajnościami w interpretacji tego prawa. Albo udają przebaczenie w skrytości serca marząc o pomście na wrogach, albo też robią z siebie płaczliwe niuńki, które w imię „drugiego policzka” nie są w stanie obronić dobra przed nikim.

Ludzka słabość. Prorocka słabość. Uczniowska słabość.

Nad nią jednak unosi się Słowo Pana, które ową słabość przekracza, ogranicza, przemienia i wypełniając mocą nie z tego świata, czyni znakiem Swej Potęgi.