J e z u s b i e r z e K r z y ż n a S w o j e r a m i o n a
Flp 2,6-8
Po ludzku niemalże niemożliwe – wziąć na siebie dobrowolny ciężar, podjąć krzyż bez przymusu, mając świadomość, że w każdej chwili wszystko można cofnąć i rozegrać inaczej. Pan Nieba i Ziemi dokonuje wstrząsającego samoograniczenia. Ze względu na Ciebie i na mnie.
Ogołocił samego siebie… Wziął krzyż…
A my dbamy o samych siebie. O co, jak o co, ale o siebie to umiemy się zatroszczyć. O wygodę. O przyjemność. O zaspokojenie. Często czynimy to jawnie, ale również potrafimy zrobić to z subtelna nutką manipulanctwa i obłudy.
I cóż za korzyść odniesiemy w dłuższej perspektywie? Owo zadbane ciało zgnije pośród robactwa, a dusza zawyje w wieczności. Pół biedy co z nami, ale co z tymi, którzy patrząc na nas zbudują swój żywot na nasz obraz i podobieństwo?
Chryste wybaw nas od głupoty i krótkowzroczności. Wybaw tych, którzy – z Twojego dopustu – mają dźwigać odpowiedzialność za naród…