Poniedziałek, 9 V 2011 r.

I CZYTANIE Dz 20, 17-18a. 28-32. 36
Paweł, posławszy z Miletu do Efezu, wezwał starszych Kościoła. A gdy do niego przybyli, przemówił do nich: „Uważajcie na samych siebie i na całe stado, nad którym Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, nabytym własną Jego krwią. Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów.
Dlatego czuwajcie pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z was. A teraz polecam was Bogu i słowu Jego łaski, władnemu zbudować i dać dziedzictwo ze wszystkimi świętymi”. Po tych słowach upadł na kolana i modlił się razem ze wszystkimi.
II CZYTANIE Rz 8, 31b-39
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i nam wszystkiego nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej, zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: „Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź”. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
EWANGELIA J 10, 11-16
Jezus powiedział do faryzeuszów: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.
Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz”.

Gdzie są dobrzy pasterze na miarę Stanisława ze Szczepanowa?

Czy tylko na ołtarzach? Czy ich imiona to jedynie te, które wymieniamy modląc się o ich beatyfikację? Czy pozostaje nam już tylko zaglądać w historię szukając ich śladów, świadectw, postaw, nauczania?

A może są dokoła nas, ale ich nie widzimy – tak świetnie zostali ukryci – niewygodnych, radykalnych, jasnych i prawych. Bezkompromisowych  świadków, zawsze idących pod prąd mód, poprawności, polityki, nowomowy. Dających siebie jako znak sprzeciwu. Nie bojących się o swoja kościelną karierę, uznanie, „dobre” imię. Posłusznych nauczaniu Biskupa Rzymu. Umiejących odróżnić wilka od owcy. Umiejących, gdy trzeba, zawołać „non possumus” – jak Prymas Tysiąclecia. Składających siebie samych w ofierze za braci – jak św. Maksymilian Maria Kolbe. Wiernych prawdzie do końca – jak bł. Ks. Jerzy. Będących wyraźnymi znakami miłości Chrystusa – jak bł. Jan Paweł II.

Może trzeba baczniej rozejrzeć się dookoła. Może trzeba mocniej ich szukać. Na pewno trzeba więcej się o nich i za nich modlić.

Kościół ich potrzebuje. Polska ich potrzebuje. My ich potrzebujemy.

A może to ty masz być takim pasterzem na miarę swego powołania i miejsca w którym Pan cie postawił?