Środa, 5 I 2011 r.

I CZYTANIE 1 J 3, 11-21
Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci. Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga?Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy, i uspokoimy przed Nim nasze serce. A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko. Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, mamy ufność wobec Boga.
EWANGELIA  J 1, 43-51
Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”. Rzekł do niego Natanael: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?” Odpowiedział mu Filip: „Chodź i zobacz”. Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: „Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”.Powiedział do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?” Odrzekł mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym”. Odpowiedział Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!” Odparł mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: «Widziałem cię pod drzewem figowym»? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”.

Załóżmy, że Pan Jezus nie kłamie. Przepraszam, za taki mało pobożny wstęp, ale często czytając dzisiejszą ewangelię, mamy wrażenie, że słowa, jakie Pan wypowiada do Natanaela są – nazwijmy to delikatnie – nieco na wyrost. „to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu” – mówi Jezus o nowo poznanym uczniu, którego złośliwość i dość pochopny sposób oceniania ludzi przed chwila poznaliśmy. Ale może rzeczywiści w tym Chrystusowym zdaniu nie było ironii, czy drwiny, ale czysta prawda. Może Natanael rzeczywiście był człowiekiem prawego serca. Może naprawdę był szlachetny i uczciwy, a jego jedyną wadą było szufladkowanie ludzi. Zresztą z tej wady Pan go szybko wyleczył. Jeśli tak, to przyszły Apostoł stanowił swoisty ewenement. Zapewne przecież i wówczas trudno byłoby znaleźć męża prawdziwie szlachetnego.

A dziś? Bryndza. Pusto. Ze świeca szukać.

Wszak już od wczesnego dzieciństwa niszczy się to co w człowieku prawe i czyste. I to nie czyni tego szeroko rozumiany „świat” ale i dom rodzinny. Kłamstwo, krzyk, wygodnictwo, wykorzystywanie – to możemy odnaleźć w każdej rodzinie na co dzień, i to niekoniecznie w tej, którą byśmy uważali za patologiczną. Którzy rodzice uczą walki o to co czyste? O to co szlachetne? Walki z egoizmem, w jego zakamuflowanych formach?

Jeszcze gdzieniegdzie zdarzy się, że miłość wyprowadza człowieka z zapatrzenia się w siebie. Rzadko, bo rzadko, ale zawsze. Łatwo i to zbrukać.

Dążmy do tego, co w górze…

Miłość wyzwoli.