Wtorek, 4 I 2011 r.
I CZYTANIE 1 J 3, 7-10 Dzieci, nie dajcie się zwodzić nikomu; kto postępuje sprawiedliwie, jest sprawiedliwy, tak jak On jest sprawiedliwy. Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła. Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże; taki nie może grzeszyć, bo narodził się z Boga. Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie miłuje swego brata. EWANGELIA J 1, 35-42 Jan Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: „Czego szukacie?” Oni powiedzieli do Niego: „Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu), gdzie mieszkasz?” Odpowiedział im: „Chodźcie, a zobaczycie”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej. Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: „Znaleźliśmy Mesjasza” (to znaczy: Chrystusa). I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: „Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas” (to znaczy: Piotr).
Jeśli jeszcze, naszymi wyborami życiowymi, nie udało nam się zabić w sobie tego nieuchwytnego pragnienia „czegoś więcej” niż daje codzienność, to musimy wiedzieć gdzie z owymi poszukiwaniami przyjść. Każdy ma gdzieś tam w sobie pewien rodzaj pustki, niezapełnionej przestrzeni, jakiegoś braku. Objawia się on często smutkiem, poczuciem niespełnienia, albo (przy mniej uświadomionych potrzebach) frustracją, że wszystko, co robimy jest jakieś „za małe”, nie takie. Może to dotyczyć rzeczy prozaicznych, albo zawodowych, rodzinnych, a zwłaszcza związanych z relacjami. Człowiek zaczyna wtedy szukać, tego „czegoś”. Często w sobie, w przyjemności, w drugim człowieku.
Rybacy galilejscy szukali najpierw u Jana Chrzciciela, a potem, posłuszni jego wskazaniom, u Rabbiego z Nazaretu. Pięknie to ich niespełnienie opisuje Roman Brandstaetter – ludzi czekających, pełnych jakiegoś wewnętrznego napięcia i nadziei. To, na co czekali, nie spełniło się tak od razu. Podczas pierwszego spotkania z Jezusem spędzili – jak zapamiętał Jan – tylko jeden dzień. Potem zapewne powrócili „do siebie”. Ale zdążyli już przekroczyć pewną ważną życiowo granicę – przyszli ze swym brakiem do Boga, do Jezusa. Przestali szukać w przestrzeni ludzkiej bierności.
Czego szukasz – pyta dziś Jezus Ciebie i mnie. Nie zastanawia się – „Czy” szukasz? Pyta wprost „Czego” potrzebujesz? Za czym tęsknisz?
Za chwile pokaże palcem na siebie, jako na wypełnienie tęsknot całego świata. I choć teraz tego nie zrozumiesz może, to pozwól by On Cię dalej poprowadził.